lulin
Aktywna w BB
Zuzia, Kinga bardzo mi przykro:-(Przytulam mocno.
quinnie ja obie punkcje miałam tak samo, przebierałam się w koszule z długim rękawem i ciepłe skarpety, potem hop na fotel. Podczas gdy pielęgniarki przygotowywały wszystko Pani anestezjolog wkłuła mi się w dłoń z usypiaczem. Po 20 min obudziłam się w drugim pokoju, obok mąż trzymający mnie za rękę:-) Lekko skołowana ale szybko minęło. Potem musiałam jeszcze chwilę leżeć, nie pamiętam ile. Po jakimś czasie przyszła embriolog i powiedziała ile komórek i jak nasienie.
Mnie brzuch bolał mocno przez kilka dni za jednym i drugim razem. Kuły jajniki, bolało podbrzusze, z pracy miałam zwolnienie do transferu i od transferu 2 tygodnie (do wyniku). Za pierwszym razem skorzystałam ze zwolnienia do tygodnia po transferze i odpoczywałam sobie po prostu. Za drugim razem miałam hiperkę więc po transferze leżałam siłą rzeczy 2 tyg plackiem w domu. Dla mnie to było świetne, cały ten czas czytałam książki z zapartym tchem, prawie 0 internetu i forum. Czas do wyniku minął szybciutko a myśli były mocno oderwane od zabiegu więc i stresu dla mnie mniej.
Teraz ja już stresuję się tym, że będę się stresować po crio. Paranoja
.
quinnie ja obie punkcje miałam tak samo, przebierałam się w koszule z długim rękawem i ciepłe skarpety, potem hop na fotel. Podczas gdy pielęgniarki przygotowywały wszystko Pani anestezjolog wkłuła mi się w dłoń z usypiaczem. Po 20 min obudziłam się w drugim pokoju, obok mąż trzymający mnie za rękę:-) Lekko skołowana ale szybko minęło. Potem musiałam jeszcze chwilę leżeć, nie pamiętam ile. Po jakimś czasie przyszła embriolog i powiedziała ile komórek i jak nasienie.
Mnie brzuch bolał mocno przez kilka dni za jednym i drugim razem. Kuły jajniki, bolało podbrzusze, z pracy miałam zwolnienie do transferu i od transferu 2 tygodnie (do wyniku). Za pierwszym razem skorzystałam ze zwolnienia do tygodnia po transferze i odpoczywałam sobie po prostu. Za drugim razem miałam hiperkę więc po transferze leżałam siłą rzeczy 2 tyg plackiem w domu. Dla mnie to było świetne, cały ten czas czytałam książki z zapartym tchem, prawie 0 internetu i forum. Czas do wyniku minął szybciutko a myśli były mocno oderwane od zabiegu więc i stresu dla mnie mniej.
Teraz ja już stresuję się tym, że będę się stresować po crio. Paranoja

Ostatnia edycja: