survivor super ze masz juz zrobiony porzadek z jama ustna :-) moj stan uzebienia niestety nie przedstawia sie tak kolorowo, na ostatniej wizycie bylam tydzien temu, w tym tyg czeka mnie kolejna i 2 zabki do zrobienia. Ale niestety do roboty jest duzo wiecej, nie wiem tylko czy moja dentystka zdecyduje sie to robic teraz, czy po ciazy, zalezy jak powazne sa to ubytki :-(
reklama
heksa
MAJOWA MAMA 06` Mamy lipcowe'08
U mnie wyniki tragedia i macica reszta nie ciekawie jutro do szpitala na ok 2 tyg. a czy dłuzej to zalezec bedzie od wyników bo grozi mi jeszcze w czasie ciązy operacja( zabieg) hirurgiczny,,,, okaze sie reszta w szpitalu w zaleznosci od wyników których mam całą mase juz dzis wiadomo ze dozylne leczenie i kroplówki 2 razy dziennie zalecone co wiecej to kolejno wskarza wyniki. Trzymajcie sie lepiej ode mnie powodzonka......
survivor26
Mamy lipcowe'08
No to melduję się z kolejną relacją ze szkoły;-) Wczorajsze spotkanie zatarło wstrząsające wrażenia po filmie: położna omówiła go rzeczowo i fajnie, traumy nieco zniwelowała przypominając, ze generalnie my tego wszystkiego widzieć nie będziemy i że w trakcie porodu o tych widokach nie będziemy w ogóle pamiętać, a personel do nich raczej przywykł:-)
Do tego dodała trochę dobrych rad: najbardziej mi się podobała dłuższa przemowa, że poród, porządna opieka oraz odmowa pewnych zabiegow i informowanie na bieżąco o tym co się z nami dzieje należy nam się jak psu kasza, nikt nam łaski nie robi, że się nami w szpitalu zajmie i nie należy korumpować personelu, bo to jego praca a nie łaska, jaką nam wyświadczają: idealnie zbieżne z moimi poglądami, ale miło było usłyszeć z ust przedstawicielki służby zdrowia:-) Mówiła też, że nie jest zwolenniczką zzo przy porodzie, w sumie jej argumenty do mnei przemawiają.....zresztą we Wrocławiu i tak nie ma takiej możliwości, więc nieco mnie pocieszyła, tłumacząc, że bez znieczulenia też się da urodzić
Potem zaczęliśmy omawiać listę rzeczy, które trzeba wziąć do szpitala, niby to samo, co pisze w Internecie i innych źródłach, ale ciekawie omówione i wyjaśnione dlaczego takie, a nie inne rzeczy....mnie np. zaskoczyło to, że nie wolno używać kosmetyków kolorowych ani perfum - nie pomyślałabym sama o tym, a chodzi o to, żeby nie maskować swojego wyglądu i zapachu (pomijając normalne mycie rzecz jasna), bo są też ważnymi informacjami dla personelu medycznego - listy ciąg dalszy na następnych zajęciach, bo wczoraj nie starczyło czasu.
No a poza tym zaczęłyśmy ćwiczenia: tempo i forsowność jak Tai Chi dla emerytek, a mimo to dość się zmachałam;-) I w sumie dobrze, że zaczęłam ćwiczyć mimo warunkowego zezwolenia mojej lekarki, bo zorientowałam się jak fatalną mam kondycję, i jeśli nie wezmę się za siebie, to na porodówce nie będę w stanie nawet nóg porządnie rozłożyć
Najtrudniejsze było dla mnei oddychanie: od zawsze oddycham brzuchem i to się przydaje w pierwszej fazie porodu, natomiast w drugiej należy oddychać piersią i z tym mam spore problemy......ale dobrze wiedzieć na zapas, bo można poćwiczyć.
Generalnie, pomijając wstrząsający materiał wizualny, ze szkoły jestem bardzo zadowolona, bo summa summarum, porządkuje mi nabytą wiedzę teoretyczną, mimo wszystko nieco łagodzi strach no i mam nadzieję, że będzie mi dzięki niej łatwiej rodzić;-)
Do tego dodała trochę dobrych rad: najbardziej mi się podobała dłuższa przemowa, że poród, porządna opieka oraz odmowa pewnych zabiegow i informowanie na bieżąco o tym co się z nami dzieje należy nam się jak psu kasza, nikt nam łaski nie robi, że się nami w szpitalu zajmie i nie należy korumpować personelu, bo to jego praca a nie łaska, jaką nam wyświadczają: idealnie zbieżne z moimi poglądami, ale miło było usłyszeć z ust przedstawicielki służby zdrowia:-) Mówiła też, że nie jest zwolenniczką zzo przy porodzie, w sumie jej argumenty do mnei przemawiają.....zresztą we Wrocławiu i tak nie ma takiej możliwości, więc nieco mnie pocieszyła, tłumacząc, że bez znieczulenia też się da urodzić
Potem zaczęliśmy omawiać listę rzeczy, które trzeba wziąć do szpitala, niby to samo, co pisze w Internecie i innych źródłach, ale ciekawie omówione i wyjaśnione dlaczego takie, a nie inne rzeczy....mnie np. zaskoczyło to, że nie wolno używać kosmetyków kolorowych ani perfum - nie pomyślałabym sama o tym, a chodzi o to, żeby nie maskować swojego wyglądu i zapachu (pomijając normalne mycie rzecz jasna), bo są też ważnymi informacjami dla personelu medycznego - listy ciąg dalszy na następnych zajęciach, bo wczoraj nie starczyło czasu.
No a poza tym zaczęłyśmy ćwiczenia: tempo i forsowność jak Tai Chi dla emerytek, a mimo to dość się zmachałam;-) I w sumie dobrze, że zaczęłam ćwiczyć mimo warunkowego zezwolenia mojej lekarki, bo zorientowałam się jak fatalną mam kondycję, i jeśli nie wezmę się za siebie, to na porodówce nie będę w stanie nawet nóg porządnie rozłożyć

Generalnie, pomijając wstrząsający materiał wizualny, ze szkoły jestem bardzo zadowolona, bo summa summarum, porządkuje mi nabytą wiedzę teoretyczną, mimo wszystko nieco łagodzi strach no i mam nadzieję, że będzie mi dzięki niej łatwiej rodzić;-)
reklama
survivor26
Mamy lipcowe'08
Heksa: Trzymam kciuki, żebyś przetrwała ciężkie chwile i jak najszybciej wróciła do formy i do domu! Pamiętaj, że bez względu na kłopoty dorozwiązania już zostało niewiele czasu, więc jakoś przetrzymasz!
Jeśli chodzi o rozstępy, to odpukać na razie nie mam: nie wiem, czy to zasługa dobrych genów czy smarowideł
od początku ciąży używam balsamu Ziajki, od jakiegoś czasu na zmianę z Rossmanowskim - ten ostatni mneij mi odpowiada, bo ma dziwną konsystencję i lekko brzoskwiniowy zapach, którego nie znoszę, no ale zostało pół butelki to nie wyrzucę...
Jeśli chodzi o rozstępy, to odpukać na razie nie mam: nie wiem, czy to zasługa dobrych genów czy smarowideł
Podobne tematy
- Odpowiedzi
- 9
- Wyświetleń
- 9 tys
- Odpowiedzi
- 3
- Wyświetleń
- 10 tys
- Odpowiedzi
- 25 tys
- Wyświetleń
- 2M
- Odpowiedzi
- 26
- Wyświetleń
- 9 tys
Podziel się: