to może ja za dużo wymagam...
Mój palił jeszcze w grudniu paczkę na dzień góra półtora dnia, a wyegzekwowałam od niego 3 -4 papierosy dziennie.
Tylko się wściekłam i zrobiłam sajgon, bo poszliśmy ze znajomymi na piwko i pozwoliłam mu wypalić więcej, wróciliśmy do domu i było mu mało. To ja mu daję palec, a on chce całą rękę.
Bojciu długi weeke a w tej tv to dosłownie nic nie ma...
ej laski, co do palenia, to skoro jego zdrowie to niech sobie pali..? z doświadczenia wiem, że zakazy/kłótnie nie działają..... im bardziej naciskano na mnie, żebym nie paliła, tym więcej argumentów znajdowałam na to, że będę: bo lubię, bo nie palę dużo, bo sprawia mi przyjemność, bo za swoją kasę a mi nie szkoda, bo i tak na coś trzeba umrzeć.... serio, tak to już jest - im bardziej naciskają tym więcej paliłam :-) w końcu jestem dużą dziewczynką, zarabiam na swoją używkę i będę się truć czym chcę.
u nas chłopak rzucił pierwszy, ja paliłam aż do 2 pasków na teście ciążowym... ale im dłużej paliłam (a on nie), tym gorzej się z tym czułam - troche było mi wstyd, że on dał radę a ja cienias jestem. on czasami mi marudził np. że śmierdzę, to było gorsze niż marudzenie - nie pal. widziałam, że jego stać było np. na jakieś prezenty dla siebie z okazji niepalenia - a mnie nie - więc w moim przypadku działał dobry przykład+ oczywiście ciąża...nie mogłam palić przy nim w domu, w pobliżu też raczej nie - prosił, żeby nie, bo go kuszę, więc zostawało mi palenie poza domem, w pracy, ale też tak, żeby nie wrócić ujaraną, bo przecież usłyszę obiektywny fakt, że śmierdzę... i jakoś te uroki palenia były coraz mniejsze