reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Znasz to? Dzień ledwo się zacznie, a Ty już masz na koncie przebieranie w półśnie, mycie części do laktatora i gorączkowe poszukiwania smoczka pod kanapą. Jeśli w tym chaosie marzysz choć o jednej rzeczy, która ułatwi Wam codzienność – weź udział w konkursie i wygraj urządzenia Baby Brezza, które naprawdę robią różnicę! Biorę udział w konkursie
reklama

Listopad 2009

reklama
no to witam sie wieczorem.... tzn noca...

spac nie moge, chyba jestem za bardzo zmeczona zeby wogole zasnac... hehe nadrabiam zaleglosci :)
Dzis pomalowalismy pokoik maluszka, jutro sprzatansko, naszczescie mama mi pomoze ;-) kilka rzeczy jeszcze trzeba dorobic ale efekt jest superancki, przynajmniej mi sie podoba...


Ja dziewczyny bede sie starac o wszystkie zasilki, chocby nie wiem co.... wkoncu mieszkam tu 5 lat i placilam podatki itd.
W tej chwili pewnie zadne mi sie nie naleza ale co tam, probowac bede ;-) przynajmniej o child benefit bo ten przynac musza kazdemu i o sure maternity grand tez, niektorzy dostaja wszystko szybciutko i bezproblemowo, niektorzy musza odsylac ale jak sie spreze to wszystko mozna zalatwic, a te ktore pobieraja juz jakies zasilki to o sure maternity grand moga zglaszac sie juz chyba 11tyg przed planowanym porodem....
a w srode ide do poloznej i niech mi lepiej da forme na grr.... zas zapomnialam nazwe tego... ogolnie to o 190funtow hehehe a co jak sie nalezy to trzeba brac ;-) znajoma wyslala forme a pieniazki dostala juz 2 tyg pozniej :)

dobranoc i milej nocki ;-)
 
Dziś spac nie mogłam - mój synek idzie pierwszy dzień do przedszkola i strasznie to przeżywam - bardziej niż on. Ale chociaż nadrobię zaległości na forum :-D
Z moim samopoczuciem różnie bywa. Generalnie z tego co piszecie to mam wszystkiego po trochu - pajączki, dwa żylaki na sromie, kłucie w boku i twardniejący co jakiś czas brzuszek. Już się przezwyczaiłam, bardziej mnie dołuje moja nieporadnośc. Jestem już taka gruba i czuję się jak słonica. Zrobiłam się przy tym leniwa, a to dlatego, ze szybko się męczę. W weekendy ciągnie mnie na jakieś spacery z rodzinką, a potem sapię i dyszę a jak wrócimy to leżę plackiem, bo wszystko mnie boli. Dobrze, że już bliżej końca.
 
Wiecie co, moja mama przyjeżdza tutaj na czas kiedy mojego Ł nie będzie tj pierwsze 4tyg. Z jednej strony cieszę się bo nie zostanę sama ale z drugiej obawiam jak my obie to przeżyjemy... :eek: ??
Już dawno odzwyczaiłysmy się od siebie... W domu rodzinnym wytrzymuję średnio 3dni!!! I nawet jesli planuję zostac dłużej to właśnie po 3 dniach juz się pakuję (dłuuuga historia)
Ostatnio też nie dałam rady i musiałam wcześniej wyjechać... :-( Wiecznie ta sama jazda - "co ze ślubem? bo my jesteśmy katolikami... bo sąsiedzi gadają..." :shocked2::eek:
Oszczędzę wam opisu całej sytuacji bo mocno to przeżyłam. Przede wszystkim dlatego że to już któraśtam rozmowa na ten temat była. Taaaak, - rozmowa to chyba nie najlepsze okreslenie... Raczej awantura bo na spokojnie to JUZ się nie da...
Na koniec, kiedy im juz powiedziałam że dopóki nie nauczą się akceptować moich/naszych decyzji i nie nauczą cieszyć się naszym szczęściem nigdy nie będzie dobrze... że jak tak dalej pójdzie to zamiast zyskac syna to stracą córkę... że jeszcze trochę i stracę dziecko przez nich i te nerwy.... dopiero wtedy się zreflektowali...
ahhhh - na samą myśl już mi się gorąco robi...
Najgorsze było to że wcześniej kierowali te wszystkie oczekiwania/aluzje itd do mojego Ł. - tak jakby to tylko jego, a nie nasza wspólna decyzja była :eek: I jeszcze mi mówią że cyt. "chcieli mi pomóc... bo muszą zapewnić stabilność i bezpieczeństwo wnuczce" :eek:
A ja się pytam - ile jest małżeństw gdzie on leje żone i dziecko... ile jest rozwodów...?
Oczywiście że są udane małżeństwa ale żadna to ghwarancja przecież...:eek:
Wiecie, my pewnie sobie weźmiemy ten slub - ale przede wszystkim na własnych warunkach w dogodnym dla nas czasie... A tak "między nami" to osobiście najchętniej bym go wzięła po kryjomu...:sorry:
Ma któraś może podobne doświadczenia?
 
Wiecie co, moja mama przyjeżdza tutaj na czas kiedy mojego Ł nie będzie tj pierwsze 4tyg. Z jednej strony cieszę się bo nie zostanę sama ale z drugiej obawiam jak my obie to przeżyjemy... :eek: ??
Już dawno odzwyczaiłysmy się od siebie... W domu rodzinnym wytrzymuję średnio 3dni!!! I nawet jesli planuję zostac dłużej to właśnie po 3 dniach juz się pakuję (dłuuuga historia)
Ostatnio też nie dałam rady i musiałam wcześniej wyjechać... :-( Wiecznie ta sama jazda - "co ze ślubem? bo my jesteśmy katolikami... bo sąsiedzi gadają..." :shocked2::eek:
Oszczędzę wam opisu całej sytuacji bo mocno to przeżyłam. Przede wszystkim dlatego że to już któraśtam rozmowa na ten temat była. Taaaak, - rozmowa to chyba nie najlepsze okreslenie... Raczej awantura bo na spokojnie to JUZ się nie da...
Na koniec, kiedy im juz powiedziałam że dopóki nie nauczą się akceptować moich/naszych decyzji i nie nauczą cieszyć się naszym szczęściem nigdy nie będzie dobrze... że jak tak dalej pójdzie to zamiast zyskac syna to stracą córkę... że jeszcze trochę i stracę dziecko przez nich i te nerwy.... dopiero wtedy się zreflektowali...
ahhhh - na samą myśl już mi się gorąco robi...
Najgorsze było to że wcześniej kierowali te wszystkie oczekiwania/aluzje itd do mojego Ł. - tak jakby to tylko jego, a nie nasza wspólna decyzja była :eek: I jeszcze mi mówią że cyt. "chcieli mi pomóc... bo muszą zapewnić stabilność i bezpieczeństwo wnuczce" :eek:
A ja się pytam - ile jest małżeństw gdzie on leje żone i dziecko... ile jest rozwodów...?
Oczywiście że są udane małżeństwa ale żadna to ghwarancja przecież...:eek:
Wiecie, my pewnie sobie weźmiemy ten slub - ale przede wszystkim na własnych warunkach w dogodnym dla nas czasie... A tak "między nami" to osobiście najchętniej bym go wzięła po kryjomu...:sorry:
Ma któraś może podobne doświadczenia?

Mary wiem ze latwo sie mowi.. ale nie przejmuj sie... Najwazniejsze jest co wy myslicie... U nas troche inaczej bylo wiec podobnymi doswiadczeniami Cie nie wespre... my sie zareczylismy jak mialam 17 lat... fakt ze slub wzielismy po 4 ale.. bylo gadania ze taka mloda ze co to bedzie ze o chlopakach mysle ze szkoly i studiow nie skoncze itd :tak:i co i guzik prawda :-D najwazniejsze co Wy myslicie :)

mojego maluszka czkawka codziennie ostatnio meczy... teraz siedze w pracy i mi brzuch podskakuje :( boje sie ze jak sie urodzi to sie z tym bedziemy meczyc... bo podobno zostaje na pewnien okres ta sklonnosc :(
 
ja żyłki miałam całe życie na dekolcie, ale teraz to mam żyliska... no i na brzuszku pełno..

cellulitu nie mam, ale rozstępy mi się pokazały na tyłku i udach... szok!! i dziewie się, że mam na tyłku, bo za bardzo nie przytyłam i chodzę w swoich spodniach sprzed ciąży, normalnie zapinam i tak dalej, więc w tyłek mi nie poszło... to skąd te rozstępy???:szok:
 
reklama
Mary_Mary nie przejmuj się. U nas mimo ślubu, teściowa cały czas gada, że ja "ruska jestem" bo jestem innego wyznania niż ona. Ślub braliśmy w cerkwi a jej to nie podchodzi, chociaż gada cały czas, że było pieknie i że ona jest zadowolona... Ostatnio wypaliła, że pójdzie do proboszcza zaklepywać termin chrztu na 25 grudnia. Ja jej powiedziałam że chrzest będzie w cerkwi i to 7 stycznia (wtedy mamy Boże Narodzenie). I widzisz, mimo, że wzięliśmy ślub, to i tak teściowa gada i zawsze ktoś będzie niezadowolony. Lepiej rób po swojemu i miej wszystko głęboko w poważaniu.

Paskudnie sie dzisiaj czuję... Jak zawsze nie miałam problemów z samopoczuciem, tak dzisiaj mam cholerne... Wstałam w nocy po no-spe bo mnie strasznie brzuch bolał i twardniał. wstałam rano to oprócz niesamowitego bólu krzyża, boli mnie brzusio, drętwieją palce i kręci się w głowie.... Zmusiłam się żeby pójść do pracy, ale chyba nic pożytecznego dzisiaj tu nie zrobię....
 
Do góry