Cześć dziewczyny;-)
Podzielę się swoimi doświadczeniami odnośnie karmienia.
Na samym początku strasznie bolały mnie piersi przy karmieniu, miałam pokaleczone, pokrwawione brodawki.
Każde dostawianie dziecka do piersi, powodowało u mnie płacz i wycie z bólu.
Postanowiliśmy razem, z mężem, że kupujemy laktator i będziemy pokarm ściągać.
Tutaj pojawiły się nieprzychylne komentarze ze strony najbliższych. Moja mama wraz z moją teściową
komentowały, że przecież dziecko musi być przy piersi, że jak to tak. Gdy była u nas położna w domu,
powiedziałam położnej o tej krytyce. Położna powiedziała, że nieważne, czy ściągam pokarm czy podaje z piersi, że to co one mówią, to jest nic więcej jak stare wychowanie. Powtórzyłam to im - uspokoiły się. Potem zaczęłam mieć coraz to mniej pokarmu, jednorazowo ściągałam 30-40 ml, więc postanowiłam dokarmiać mm. Jednak i to po jakimś czasie nie wystarczyło, dziecko potrzebowało jeść coraz więcej, a u mnie pokarmu coraz mniej, więc całkowicie przeszliśmy na mm.
I zaczęły się komentarze znowu (ale i od większego grona), że niedobrze, że je mm, że niech je moje. Ja mówiłam, że on zjada jednorazowo 90-100ml, a ja ściągam 10-20ml- to słyszałam teksty ''nieważne, karm piersią''. No po prostu wkurzało mnie już to. Z resztą ciągle ktoś mnie się pyta jak karmię - w szkole, ciotki, wszyscy. Ja nie wiem w ogóle co to interesuje tych ludzi jak ja karmię. Jak ja kiedyś rozmawiałam z kimś kto miał dzieci - nigdy nie pytałam się o kwestie karmienia, nie pouczałam - dla mnie to strasznie wścipstwo.
Od 3 tygodnia życia zaczęły nam się straszne kolki. Podawaliśmy wtedy mm nan pro1. Dziecko po nim też strasznie ulewało, więc za radą lekarza znajomego, przeszliśmy na bebilon1. Dodatkowo podajemy espumisan, diclofor. Ale nie pomaga. Dziecko zaczęło mniej ulewać, ale problem kolek dalej był. Więc sami poczytaliśmy w internecie przychylne opinie na temat mm hipp combiotik1, że niby kolki ustępują jak ręką odjął. My stosujemy od piątku wieczora(więc jeszcze ciężko stwierdzić) - ale dziecko póki co dalej wyje.
Dziś mamy ortopedę, ale jutro u swojego pediatry. Więc będę go chyba błagać, żeby przepisał nam jakieś specjalne
mleko (słyszałam, że są jakieś dwa dobre na kolki na recepty). Bo już naprawdę załamujemy się, nie wiemy co robić.
U naszego malucha kolki są codziennie, dziecko zanosi cały dzień, od rana do wieczora. Męczy się strasznie, po każdym karmieniu widać, że jest zmęczony, że poszedłby spać - ale zamyka oczy na 2 min i z powrotem wyje. W nocy płacze mniej, bardziej już tak nudzi. Ale wciąż malutko śpi, wierzga się po całym łóżku. Stosowaliśmy już ciepłe okłady, masaże, leżenie na brzuszku i przeróżne metody babcine i nie tylko - nic nie pomaga. Jego kolka nam się już po nocach śni, dziś oboje z mężem mieliśmy sen o kolce. Wiem, że kolki są ciężkie, moja mama mówi, że my z bratem też je mieliśmy, ale przechodziliśmy je o wiele normalniej, mogła coś zrobić w ciągu dnia przy nas, a nie jak ja, że jestem uwiązana.
Wszyscy się śmieją jak z mężem mówimy, że chcielibyśmy, żeby miał już z pół roku, co ja poradzę, że te kolki tak nas umęczyły a jeszcze tyle czasu przed nami.
Odbiegając od tematu, pochwalę się że moje dziecko nie jest zainteresowane kołysankami, jakimiś spokojnymi melodiami - najlepiej czuje się w rytmach disco polo i musi być bardzo głośno
dobrze,że jest to forum i można się wygadać