reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Mama warca do pracy (czyli jak upiec dwie peczenie na jednym ogniu i nie oszaleć :))

Irisson i bardzo dobrze, jestem pewna, że to słuszna decyzja:tak: Naprawdę nigdy jeszcze, tak jak w tej chwili nie byłam pewna, że ten rok z Bąblem to czas absolutnie niezastąpiony i "marnowanie" tych 9 godzin dziennie jest jednak dla większości z nas bolesne. Nie piszę, że dla wszystkich, ale jednak u większości ten żal nieutulony się zjawia.

Mi tam jest smutno i nic nie pomaga...

Może tylko to, że z mamą relacja jakby lepiej się ma. Ostatnio nawet usłyszałam upragnione: "nic się nie martw, damy sobie z Manią świetnie radę". Serce nieco urosło:-D

Zdołowałam się natomiast dzisiaj po wejściu na konto i spojrzeniu na mój najnowszy przychód, nie z ZUS, tylko z pracy...O dobrych kilkaset zł niższy niż dotychczas:dry: Masakra...Nie przypuszczałam, że spadnę grubo poniżej średniej krajowej po tylu przepracowanych latach. Niech już powprowadzają te wszystkie zmiany, zlikwidują "przywileje" i dadzą godną pensję. Szlag mnie trafia, że to wszystko na głowie postawione i nie można raz a dobrze wszystkiego poustawiać.

k8libby trzymam kciuki, będzie dobrze :tak: Fifi w kochających rękach, Ty nie tak długo poza domem. Spoko loko:-)

martynaxy współczuję. Wiem co to jest robić chodzić do liceum, robić dyplom i uczyć się do matury jednocześnie. Dla mnie bez Bąbla był to czas straszny...Zaciskam za was kciuki baaaardzo mocno:tak:
 
reklama
to idę, zaraz... młody zasnął. To dobrze, jak się obudzi to zje i będzie w dobrym nastroju u mojej mamy :) M już wie, że nawet jakby się paliło i waliło to o 16 zamyka firmę i jedzie po małego do mojej mamy. A ja o 17 zamykam warsztat i lecę na autobus. Mam 17.10, więc 17.30 będziemy się już tulić :)
 
no i jak było?

ja wczoraj poszłam porozmawiać z moim szefem. tak jak uprzedzał, nic mi nie może zagwaratnować... ale wysłuchał przynajmniej moich zapatrywań na dalszą pracę i to pół etatu dobrze mu zabrzmiało. podobno mają kupę roboty, ale zakaz zatrudniania z sieci. więc z chęcią ma mi jakieś zlecenia do domu podesłać. tyle, że ja wolałabym jednak pracować poza domem te 4-5 godzin. ale nie będę narzekać, wezmę póki co co dają...
tymczasem tomek odezwał się do swojego byłego szefa, który bardzo się podekscytował moją osobą na pół etatu ;) co lepsze, człowiek ma piątkę dzieci, w tym jedno adoptowane, a agencja w której pracuje mieści się 10 minut drogi na rowerze od naszego domu. mamy się spotkać jakoś za tydzień, jak tylko wróci z ferii z dzieciakami. ale byłoby super!
 
weronkazz o kurczę, super by było:tak: Mam nadzieję, że Ci się uda ten manewr. Praca 10 min. od domu - rewelacja :-D

A u mnie godzina zero zbliża się wielkimi krokami. Wiecie, że mam tremę:-p Tu jednego Bąbla ledwo ogarniam, a tam bezlitosne tabuny do okiełznania:-D
 
Aia, będę za Was trzymała kciuki, bo wiem, jak się denerwujesz. Ja to bym chciała załatwić sobie pracę trochę w stylu, jaki będzie miała marcia - popołudniami tak, by M z Lilą zostawał. Rodzice mieszkają poza wrockiem, nie byłoby komu Lili zostawić. Trzymam kciuki więc i za Manię i Twoją mamę - ale myślę, że trzeba im trochę wspólnie spędzonego czasu i a nuż widelec okaże się, że mama będzie chciała przedłużyć tą opiekę, bo tak się w Mani rozkocha :)
 
To może i ja zdam relację z powrotu do pracy. Tak ku pokrzepieniu serc, dla tych dziewczyn, które powrót maja jeszcze przed sobą ;-). Nie jest tak źle jak się zapowiadało. Albo raczej - jak ja sobie to wyobrażałam. Tymek u babci jest od poniedziałku, nie płacze, przeszczęśliwy, babcia ma co prawda swoje dziwne akcje, ale poinformowana o czymś nie upiera się za bardzo przy swoim. W ten sposób "wywalczyłam" już koniec wciskania Tymkowi w buzię co chwilę czegoś do jedzenia, trzymanie z daleka od mojego syna nawilżanych chusteczek z całą tablicą Mendelejewa w składzie i babcia sama się przekonała, że jak położy Tymka do spania na brzuszku - tak jak radziła mama - to nagle z drzemki 30-minutowej robi się 90-minutowa :-D. A najlepszy jest powrót. Matko, jakbyście widziały co się dzieje z Tymkiem jak otwieram drzwi a babcia stoi z nim pod tymi drzwiami i nagle mnie widzi - dziecko całe lata, uśmiech od ucha do ucha, ręce do mnie wyciąga :-). Jak go biorę na ręce to wtula się we mnie, chichra i zwija w szaleństwie :-). To niesamowite. A za każdym razem jak wychodzę rano macha mi rączką papa. Mój mały geniusz :-D. No i sam powrót do pracy super. Co prawda pracuję 7 godzin dziennie, więc i wynagrodzenie trochę niższe :-(, ale za to wychodzę wcześniej i jeszcze mamy tyyyyle czasu na wszystko :-).
 
ja dzisiaj mam pierwszy dzień w pracy i nie mogę uwierzyć, że już zleciało, wprawdzie jak zadzwoniłam do mamy i młody się chichrał w tle to małe ukłucie zazdrości poczułam, ale i tak bardzo się cieszę, że wyszło ok :tak:
 
Dzis zaczal sie ostatni tydzien z Juniorem:-(. Od poniedzialku wracam do pracy a mam daleko (normalnie 50km w jedna strone, ale chyba bede jezdzic autostrada ktora oddali czesciowo w listopadzie bo bedzie szybciej, ale dalej bo az 70 km). Mam mieszane uczucia bo ide na 8,5 godziny wiec mnie w sumie jakies 10-11 godzin nie bedzie w domu. Na szczescie z Juniorem najpierw zostaje moj maz, potem moja mama (wziela urlop), a dopiero na koncu wkracza niania. A Junior stal sie teraz marudny, spragniony noszenia, uwagi i nadal jest leniwy i w sumie to tylko by lezal na plecach i marudzil. Po szeregu ladnie przespanych nocach, dwie ostatnie byly niespokojne z karmieniem ok 3 i 5.
Zastanawiam sie, jak sobie to wszystko poukladam, bo czuje juz w kosciach ten stres, zamet zwiazany z powrotem. No z drugiej strony tez ciesze sie, ze wracam "do ludzi", bo na dluzsza mete w domu kisne i tylko staje sie zrzedliwa baba (jakkolwiek to sie pisze).
 
reklama
pokah, mamy tak samo daleko do pracy i też jadę kawałek autostardą hehe :-) nie martw się, ja już ogarniam temat drugi miesiąc, da się! Nie jest jakoś super różowo, pewnie że wygodniej pobyć w domu ale nie jest tak że się nie da! U mnie dzień wygląda tak:
5.30 pobudka
6.00 spacer z psem
7.30 wyjazd do pracy
18.00 powrót do domu
do 21 Bruno jest mój :)
Potem sobie razem śpimy a w weekendy się od siebie nie odklejamy;-)

Dasz radę!
 
Do góry