..aenye
Mama grudniowa'06
hejo ejo
Agutka - ja nie wiem, mi to sie wydawalo, ze mi piegi wyszly w wiekszej ilosci niz zwykle ;-) i niczym nie traktuje ;-)
dobrze, ze na badaniach wsio ok.
halo, lucky :-) a jakze, zapraszam, nawet was samych ;-) fajnie, ze wozio sie sprawuje. ja pomysle po wakacjach o podwojnym. na razie nawet tego chicco jeszcze nie kupilam, fuck.
kamilka!!! super cie widziec :-) opowiadaj, co i jak, jaka plec!???? bo ja nic nie wiem! i foty nowe pliz!!!
kasia, super, ze ci doktorat idzie. mnie studia przerazaja.. czarna dziura jakas..
Roni, nie wiedzialam nawet, ze mam sie szykowac na jutro. dam znac pozniej jakby co.
Kinga, bedziesz miala wycinana nadzerke? dobrze, ze sie zabralas..
Nonek, buzia w kleszczowe ucho. a czemu mloda rozszarpiesz? ja mialam wczoraj taki dzien, ze rozerwalabym na strzepiszcza to jednego, to drugiego. no masakra jakas. strasznie nerwowa jestem ostatnio i przeklinam jak szewc, wrzeszcze itp. normalnie nerwy w konserwy, tylko jakkk??????? chyba musze sobie jakis persen sprawic, mozna cos takiego karmiac piersia brac?? melisa nie daje rady.
nieistotna, ja dzis sie zabieram za drozdzowke
chociaz z proszku, to ciekawam, co spieprze. bo zawsze cos. antytalent ciastowy jestem.
kicia, witaj :-) a gdzie w turcji byliscie? suuper, tak wam zazdroszcze
mam nadzieje, ze nasz wrzesniowy wyjazd wypali.. ale chcemy tylko ten jeden hotel.. a nikt sie za to nie zabiera cos..
u nas po staremu, znaczy sie nowe bobo rosnie i dokazuje, starsze to samo, tylko dwadziescia razy bardziej
ale oboje kochani i wspaniali ;-) ja za to tylko zakopac.
ogolnie nastrojowo to ze mna zle. nie wiem. moze to okres sie zbliza??
mam znowu poczucie - jakos co jakis czas mnie nachodzi - ze wszystko mnie przerasta.. tyle spraw do zalatwienia, a ja taka malutka i nie mam nawet samochodu
i ryczec mi sie chce momentami z tej jakiejs bezsilnosci glupiej.
i nudzi mi sie, zaje.biscie nudzi mi sie w domu - normalnie day by day to nie dla mnie. szal mnie ogarnia chyba dlatego. na jakas terapie musze sie udac, bo w koncu co innego mnie czeka z dwojka dzieci i mezem w pracy..??? przynajmniej przez najblizsze pare lat???
jakie ja mam w ogole perspektywy? praca, o ktorej zawsze marzylam, juz nie dla mnie - i nie chodzi tu o wyksztalcenie, bo to nie jest na razie problem zaden - ale o to, ze juz troche nie bardzo do mojego zycia pasuje.. i musze zmienic marzenia... na co? jakie studia podjac? co zmienic? czy musze zaakceptowac 'domokurzenie' i ewentualnie wspolny z malzem, zabawkowy biznes?
o widzicie, o tym mysle ostatnio.. i doluje sie nieco..
i jeszcze dobija mnie wizja wyjazdu na domek.. mamy juz 1 lipca tam byc.. na dwa miesiace!.. niby od dawna wiem, a im blizej, tym jakos nie chce.. bez neta, znajomych, meza nawet - bedzie na weekendy przyjezdzal, ale co z tego.. nawet mama sie odgraza, ze ma za duzo roboty i nigdzie nie jedzie.. i ja mialabym tam sama, z babcia troszke uciazliwa i z tata, soba zajetym, byc dwa miechy..????? bez samochodu egen?????
no. to sie wygadalam. ;-)
wiecie co, tak patrzac na swoje posty.. to chyba powinnam ksiazki pisac. jak w XIX wieku. dluuuuuugie i pelne opisow. tylko kto to by dzis chcial czytac, hehe.
Agutka - ja nie wiem, mi to sie wydawalo, ze mi piegi wyszly w wiekszej ilosci niz zwykle ;-) i niczym nie traktuje ;-)
dobrze, ze na badaniach wsio ok.
halo, lucky :-) a jakze, zapraszam, nawet was samych ;-) fajnie, ze wozio sie sprawuje. ja pomysle po wakacjach o podwojnym. na razie nawet tego chicco jeszcze nie kupilam, fuck.
kamilka!!! super cie widziec :-) opowiadaj, co i jak, jaka plec!???? bo ja nic nie wiem! i foty nowe pliz!!!
kasia, super, ze ci doktorat idzie. mnie studia przerazaja.. czarna dziura jakas..
Roni, nie wiedzialam nawet, ze mam sie szykowac na jutro. dam znac pozniej jakby co.
Kinga, bedziesz miala wycinana nadzerke? dobrze, ze sie zabralas..
Nonek, buzia w kleszczowe ucho. a czemu mloda rozszarpiesz? ja mialam wczoraj taki dzien, ze rozerwalabym na strzepiszcza to jednego, to drugiego. no masakra jakas. strasznie nerwowa jestem ostatnio i przeklinam jak szewc, wrzeszcze itp. normalnie nerwy w konserwy, tylko jakkk??????? chyba musze sobie jakis persen sprawic, mozna cos takiego karmiac piersia brac?? melisa nie daje rady.
nieistotna, ja dzis sie zabieram za drozdzowke
chociaz z proszku, to ciekawam, co spieprze. bo zawsze cos. antytalent ciastowy jestem. kicia, witaj :-) a gdzie w turcji byliscie? suuper, tak wam zazdroszcze
mam nadzieje, ze nasz wrzesniowy wyjazd wypali.. ale chcemy tylko ten jeden hotel.. a nikt sie za to nie zabiera cos.. u nas po staremu, znaczy sie nowe bobo rosnie i dokazuje, starsze to samo, tylko dwadziescia razy bardziej
ale oboje kochani i wspaniali ;-) ja za to tylko zakopac.ogolnie nastrojowo to ze mna zle. nie wiem. moze to okres sie zbliza??
mam znowu poczucie - jakos co jakis czas mnie nachodzi - ze wszystko mnie przerasta.. tyle spraw do zalatwienia, a ja taka malutka i nie mam nawet samochodu
i ryczec mi sie chce momentami z tej jakiejs bezsilnosci glupiej.i nudzi mi sie, zaje.biscie nudzi mi sie w domu - normalnie day by day to nie dla mnie. szal mnie ogarnia chyba dlatego. na jakas terapie musze sie udac, bo w koncu co innego mnie czeka z dwojka dzieci i mezem w pracy..??? przynajmniej przez najblizsze pare lat???
jakie ja mam w ogole perspektywy? praca, o ktorej zawsze marzylam, juz nie dla mnie - i nie chodzi tu o wyksztalcenie, bo to nie jest na razie problem zaden - ale o to, ze juz troche nie bardzo do mojego zycia pasuje.. i musze zmienic marzenia... na co? jakie studia podjac? co zmienic? czy musze zaakceptowac 'domokurzenie' i ewentualnie wspolny z malzem, zabawkowy biznes?
o widzicie, o tym mysle ostatnio.. i doluje sie nieco..
i jeszcze dobija mnie wizja wyjazdu na domek.. mamy juz 1 lipca tam byc.. na dwa miesiace!.. niby od dawna wiem, a im blizej, tym jakos nie chce.. bez neta, znajomych, meza nawet - bedzie na weekendy przyjezdzal, ale co z tego.. nawet mama sie odgraza, ze ma za duzo roboty i nigdzie nie jedzie.. i ja mialabym tam sama, z babcia troszke uciazliwa i z tata, soba zajetym, byc dwa miechy..????? bez samochodu egen?????
no. to sie wygadalam. ;-)
wiecie co, tak patrzac na swoje posty.. to chyba powinnam ksiazki pisac. jak w XIX wieku. dluuuuuugie i pelne opisow. tylko kto to by dzis chcial czytac, hehe.

jeszcze sobie odzyjesz
). pewnie, ze spedzanie czasu z dziecmi, opieka nad nimi, wychowywanie, ksztaltowanie wspanialych ludzikow moze dawac sile i pogode ducha, ale nie zawsze, nie na 100% i nie kazdemu najwyrazniej. i nie jestem wyrodna matka
po prostu potrzeba mi czegos wiecej. ambicja mnie goni i tyle. chyba.