reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Znasz to? Dzień ledwo się zacznie, a Ty już masz na koncie przebieranie w półśnie, mycie części do laktatora i gorączkowe poszukiwania smoczka pod kanapą. Jeśli w tym chaosie marzysz choć o jednej rzeczy, która ułatwi Wam codzienność – weź udział w konkursie i wygraj urządzenia Baby Brezza, które naprawdę robią różnicę! Biorę udział w konkursie
reklama

Mamusie jako ciężarówki po raz drugi :)

nasz młody też kolek nie miał, a siostrzenica ma i beczy ciągle, spać nie chce...

ale ja w ogóle jak u nich jestem to się gryzę w język, ale ok, może stara jestem i wolę dmuchać na zimne i przewrażliwiona jestem... ja młodemu nie oblizywałam smoka, a jak sprawdzałam temperaturę mleka, to kropelką na nadgarstek, a szwagierka ciągnie z butli kilka kropli i dopiero daje młodej [a ja w oczach "próchnica"]
dziewczynka ma 4 miechy skończone i jest na sztucznym mleku, więc wprowadzają jej inne pokarmy - no ok... ale wczoraj to myślałam że padnę - ona małej dawała lizaka!, tak ot żeby sobie possała, mój młody słodycze dostał w tym roku [gumy rozpuszczalne - bo w samolocie nie mieliśmy wyjścia, żeby mu się uszy od ciśnienia nie zatykały] - miesiąc przed drugimi urodzinami... oni jej chleb dają do pociumkania [gluten!] jabłka na spróbowanie już dawno poszły w ruch, a to tylko tyle co sama widziałam
ja się tam im nie wtrącam, jak mojemu chcieli dawać i nie pozwalałam, to mój ojciec raz sam dał skórkę od chleba, to mały się troszkę zakrztusił i na szczęście więcej nie dawali nic jak nie pozwoliłam... dla mnie jakaś paranoja... wiem że nie dają jej tego dużo, ale cholera się zastanawiam, czy to nie od tego dziecko ma kolki i spać nie może...
 
reklama
Oblizywanie smoczka okropieństwo :D hahah Kto pamięta z dzieciństwa ciocię albo mamę oblizującą chusteczkę a potem wytarcie jakiegoś paprocha dziecku z twarzy hhahhaha Moją Julkę to ominęło :D A jeszcze pamiętam, że trzeba było przywitać się całusem w policzek z ciotkami i wujkami z wąsem hahah i czasami nie było to przyjemne dlatego tez nigdy nie pcham Julki w gościach: "no idź się przywitaj, idź pocałuj ciocię"

U nas tego nie było, od razu uzgodniliśmy z M :D i nie było tez mówienia do dziecka zdrobnieniami i takim głosikiem jak z kreskówki. Co do dawania dziecku innego jedzenia na spróbowanie to my jakoś szybko dawaliśmy to co nie zaszkodzi, nie pamiętam dokładnie ile Julka miała, ale zawsze siedziała z nami przy stole - oczywiście jak już umiała siedzieć. I jadła swoje a my swoje, ale razem, teraz za to siedzi z nami i je posiłek i nie ma problemu że w trakcie posiłku lata po mieszkaniu jak szalona a ja za nią z łyżką wrzeszcząc. Jak siedziała z nami dostawała do spróbowania mięsko, ziemniaki czy zupę itd Chciałam unikając sytuacji żeby 2 letnie dziecko było dalej na słoiczkach i w dodatku na większość potraw uczulone ... Słodycze odstała do spróbowania późno, teraz ma wydzielane sporadycznie. I nie ma parcia na słodycze. Je naprawdę pięknie i warzywa i owoce, nie mammy z nią problemu w zasadzie zje wszystko co jej się zapoda. Do tego po posiłku wie, że musi pomóc przy wynoszeniu naczyń - teraz nosi swoje miseczki nietłukące. Ale jej zadaniem jest rozłożyć podkładki później złożyć. Chcę o to zadbać, żebym nie wychowała małego pasożyta co to matce nawet na starość szklanki wody nie poda :p
 
Ostatnia edycja:
fioletowa ludzie naprawde wyczyniaja cuda z takimi maluchami... szok. lizak?! moj tez slodyczy do dzis nie je za bardzo, rzadko cos dostanie a i sam dzieki temu ze nie dostawal od malego nie lubie czekolady (gorzka ostatnio sprobowal i mu smakowala!) i roznych innych syfow nie tknie..np zelkow, co inne dzieci moga jesc na potege.
co do butli to jak probowalam to mylam smoczek, lizanie smoczka z podlogi i podanie dziecku to najgorsze co moze byc!
jablko ok, bo mozna od 4 miesiaca, ale tarte.

Moj tesc kiedys zostal z Patrykiem, moze rok mial i napasl go wafelkami w czekoladzie, dostal taki OPR, ze juz wiecej mu nie dawal. Choc do dzis mnie wkur... jak mu robi sok ze sloika wlasnje roboty i sok chyba cala szklanke a wody milimetr wiec wychodzi lep na muchy...
Moi rodzice sa z tych, ze sami opieprzaja innych za dawanie Patrykowi slodyczy i innych syfow.
Inne matki sie dziwia, ze moj je platki na mleku owsiane z jeczmiennymi, siemieniem lnianym i np jablkiem i cynamonem a nie inne slodkie platki do mleka.
 
JaM no właśnie - my też nie lizaliśmy smoczków, słodycze to on teraz ciągle chce, ale nie dajemy mu tyle ile by chciał [zwłaszcza te gumy nieszczęsne] jak woła lizaka to go poliże i mówi "słodki" i go oddaje, a jak prosi o lizaka to mówi "nie słodkiego" i heheh weź znajdź teraz niesłodkiego lizaka...
młody je mniej więcej to co my, tylko np ogórków octowych nie dostaje, a tak to spokojnie większość rzeczy... warzywa to zależy od humoru, czasem je a czasem nie... ale jest kilka rzeczy które ja zawsze - groszek, marchewka, kukurydza i pomidor...
ale ja nie wpadłam na to że czteromiesięcznemu dziecku można dać lizaka... masakra...

a nasz młody od słoiczków sam się odstawił - ja już pracowałam, była zima, więc stwierdziłam, że lepiej będzie dawać mu słoiczki niż ja mam po nocach jeszcze gotować - było spoko, aż w pewnym momencie przestał nam to jeść, nie pamiętam już kiedy się odstawił, ale chyba jak miał już więcej niż rok... i od tamtej pory je domowe obiadki


ale oni to jabłko podawali jej już jakiś czas temu, nie wiem kiedy i nie tarte tylko tak wiecie do possania... oni jej teraz "wprowadzają" kaszki i inne rzeczy zgodnie z kalendarzem... ale ile rzeczy ona "próbuje" to nie wiem...

nasz słodkich płatków w ogóle nie zna - je tylko "chjupki" kukurydziane - to jest płatki kukurydziane... bo chrupek kukurydzianych to on za bardzo nie lubi - nie dawałam mu jak był mały [nie widziałam takiej potrzeby] i tak zostało jakoś...
 
Ostatnia edycja:
Kasiurek ja zawsze biorę żelazo Nutralite z Amwaya - jest to żelazo naturalne, na dodatek w formie pysznych tabletek do ssania o smaku malinowym, i działa rewelacyjnei (ja często mam problemy z anemią) i jak je biorę raz na jakiś czas to nie mam anemii a jak brałam te wszystkie aptekowe, to jak przestawałam brać to moment i znó miałam anemię.
https://www.amway.pl/catalog?category=1004&product=10341
zobacz czy Ci wchodzi
nie mam uprawnien .
Amway robi tez leki ?szokkkkk haha ja pamietam kosmetyki do mycia okien,prania , do zebow ale leki hihi a i mieli takie urzadzonko do prania dywanow hihi
 
Moja Julka czasem dostaje płatki, zapomniałam nazwy ;o takie okrągłe z kawalątkami czekolady, ale to bardzo sporadycznie w zasadzie traktuję to jako słodycz. A jakie niesłodkie płatki podajecie, jakiej firmy ? Wg mnie większość produktów dla dzieci ma cukier w składzie a jak nie ma to jest zamiennik. Soki dostaje np z napisem 100 % soku ale czy tam jest faktycznie ten 100 % ... O! Julka lubi chrupać pieczywko chrupkie, albo te styropiany pełnoziarniste czy z dynią albo macę. Za czekoladą wręcz nie przepada, jedynie kostkę gorzkiej zje. Ja sama nie lubię słodyczy wiec czego oczy nie widzą tego sercu nie żal :D A w przedszkolu tez dostają słodycze, nieraz przynosiła jakieś cukierki ;/ Na pasowanie dostali wielką tabliczkę czekolady ... tu nie damy a w przedszkolu za to Pani da i bądź tu mądrym

Właśnie to ten słynny amway ? hi hi Pamiętam, jak byłam w wieku szkolnym i był jakiś szał na to przychodzili sąsiedzi do moich rodziców i namawiali ich na zakupy i wejście w biznes. Wszyscy o tym wówczas mówili. Później z tego jakaś afera była i to nie mała ... Oglądałam kiedyś taki film odnośnie motywowania ludzi w amway normalnie jak sekta
 
Ostatnia edycja:
u nas niesłodkie jakie się trafią... kellogs, lubella... one maja jakiś tam cukier, ale wiesz to nie to co jakieś miodowe, czekoladowe czy inne rzeczy... i dobrze piszesz... kiedyś oglądałam na niemieckiej tv jakiś tam program w stylu supernianii, ale to dotyczyło odchudzania dzieci i wpadły własnie dwie takie panie i zrobiły porządek a wywalając kilka pudeł z takimi rzeczami powiedziały że to nie śniadanie tylko słodycze...

a z amwaya kumpela mi dawała w poprzedniej ciazy na mdłości... ale mi nie pomogło...
 
Ostatnia edycja:
to ja hcyba mam odmienne podejscie niz tu mamy ;] bo moj syn jakos jak mial 12 miesiecy nie jadl juz produktow dla dzieci tylko to co my mniej przyprawione ale jadl wsyztsko do dzis,- w nocy je butle bo chce ale myje mu zeby po tym.. Smoka nie oblizywalam chyba ze spadl gdzies a ja nie mialam wody, ani miejsca gdzie wyplutkac to wtedy opblizywalam i mu dawalam moze ze 2-3 rayz bylo, on ogolnie mial 7 miechow bez smoka siedzial

u nas poslzo tak syzbko z jedzeniem bo jak mial 3 miesiace i dostawla mleko z kaszka lub bnutritonem (okolo 250 ml) to po 2 godiznach plakal bo byl glodny lekarze zgodnie twierdzili ze wprowadzac zupki na poatku bezmiesne potem jak skonczyl 4 miesiace mieso, żółtko i wsytzsko co chyba 6-7 miesieczne dziecko jesc moglo.

Ale u nas jakos nie bylo kolek, nie bylo zadnych histeri zoładkowych po mimo tego ze to wczesniak.

Smoka mu zbaralam bo przeraza mnie to co smoki robia z zebamnmi, i jak to dzieci 3 letnie ze smokami siedza w wozkach bo i takie dzieci widje na osieldu my odkad dobrze zaczleismy chodzic okolo 16-18 miesiac to nie wozimy sie w wozku, czasme mama syna wozila w wozku jak slza z nim na dzialke 5 km , ale i tak w wieszkosci trasy na nogach pokonywal, jak skonczyl 2 lata wozki do piwnicy poszły. Jak ide z malym to wiem ze nie mam isc dlaeko na zkaupy i duzo brac bo nie mam gdzie wlozyc ale lepsze dla niego taka przejscie sie do sklepu chocby do tego co 10 minut drogi lezy niz w wozku i po 2 minutach w sklepie i z powrotem do domu.

dziecko mojej kuzynki ma 4 lata i nie umie przejsc od przystanku do przystankubo ja nogi bola - rodzce wszedzie w aucie ja zabieraja.



no i tyle


co do amwaya to moja mama w tym byla ale zregnowala na krotko przed afera co potem wybuchla hii. Pamietam ze nawet dobre kosmetyki cholernbie drogie ale dobre w maire byly lecz teraz mozna znalesc substytuty ;]



EDIT : swoja droga Rysica ile te tabletki z amwaya kosztuja bo cos czuje ze za tanie nie sa ;>
 
Ostatnia edycja:
reklama
Kurcze zniknelam na chwile, a tu takie fajne pogaduchy. Super mi sie Was czytalo, bo mam podobne odczucia w wiekszosci tematow:-)

Powiem Wam tylko tyle, ze mieszkajac w TR, to dopiero mozna dostac swira. Pomijam fakt, ze tuz po cesarce mialam tabuny gosci w pokoju!!! Byly jaja bo oni nawet zagladneli na sale pooperacyjna, gdzie sie wybudzalam. Nagle uchylily sie wielkie metalowe drzwi i zobaczylam rzadek glow od dolu do gory drzwi i jeszcze mi machali. Teraz pekam ze smiechu, jak sobie to przypomne, w polskich realiach to nie do pomyslenia. Po jakims czasie tesciowa poszla po rozum do glowy i nie pozwalala nikomu wchodzic do mojego pokoju wszpitalu, bo w ciagu 2 dob spalam tyle co w czasie narkozy.
Na szczescie nikt nie wtracal sie do tego jak zajmuje sie dzieckiem, chyba wszyscy byli w szoku, ze odmowilam przyjmowania pomocy i wszystko robilam sama ( w TR prawie nie do pomyslenia, tutaj wszyscy chca pomagac, a mlode mamy tego wlasnie oczekuja).

Ja jakos nie pamietam placzu Melisy, czasami cos tam pisknela, ale ogolnie bylo tak jakbym nie miala dziecka. Byly takie 2 tygodnie, ze miala wieczorem kolki, ale przeszlo jej po kropelkach sab simplex. Bardzo szybko zaczela przesypiac noce, ja nie wiedzialam o co chodzi matkom, ktore sa zmeczone, nie maja czasu dla siebie itp... Teraz oczywiscie jest jej wszedzie pelno i sprawy sie maja troche inaczej:-)

Za to jestem prawie pewna, ze tym razem malenstwo da mi w kosc:-) Nastawilam sie juz na to psychicznie. Niemozliwe, zebym miala znow takiego aniolka. Dobrze chociaz, ze moj maz w sumie sam sobie reguluje czas pracy i bardzo duzo zajmuje sie Melisa. Ja byla malenka, to tez zawsze ja bral i kazal mi odpoczywac, teraz jak jest w domu, to tez zajmuje sie nia i robi to z przyjemnoscia - ale on tak uwielbia wszystkie dzieci. Sam nie zje obiadu, a nakarmi wszystkie dzieci, ktore sa w poblizu. Nikt kto go zna pobieznie nawet sie nie domysla, ze on taki jest, bo zarowno w pracy i w stosunkach z ludzmi spoza rodziny i kregu znajomych jest dosc formalny i czasami nawet zbyt szorstki.

No to sie rozpisalam...
 
Do góry