Martolinka - ja chyba też poprzestanę na dwójce, zwłaszcza, że parka ma być :-) niby zawsze marzyłam o chłopcu i 2 dziewczynkach, ale cytując jedną dziewczyne z sieci, która stwierziłą, że w garach utopiłą swoje dwa fakultety, chyba trzeba w końcu skupić się na sobie. Jak sama o sobie nie pomyślę, to nikt inny tego nie zrobi.
Jak wracałam do pracy po macierzyńskim z Maćkiem, zaczęłam pracować w wydziale naboru, zajmowałam się rekrutacją na wyższe stanowiska. Wtedy była reorganizacja, zmiany u nas wprowadzano i taki typowy hr dostał mocnego kopniaka na wsparcie (nasz minister to znany gadzeciaż lubiący nowinki ;-)). Były nas wtedy 4 osoby. W międzyczasie, żeby się nie zanudzić i rozwijać (rekrutacja po którymś razie robi się strasznie nudna) zmieniłąm z koleżanką dział na szkolenia. Obecnie dwie koleżanki z tej pierwszej grupy są naczelnikami wydziałów, jedna zmieniła urząd i jest dyrektorem. Tylko ja się ostałam na zwykłym stanowisku i w kolejne pieluchy właduję i na własną prośbę wyłączam z rynku pracy na 3 lata. I tak wygląda moja kariera zawodowa :-

-( więc muszę coś dla siebie zrobić w końcu, jak już dzieci będą trochę odchowane. Poza tym mam takie niespełnione marzenie dot. doktoratu. Kiedyś go w końcu zrobię

a na razie z moimi dwoma fakultetami robię za wedukowaną pomoc domową

A z M mam na pieńku, bo w sobotę mi oświadczył, że jedzie w najbliższy weekend do kolegi do Londynu. Pisałam Wam o naszych wojnach w tym temacie. Myślałam, że doszliśmy do porozumienia, a on mi taki numer wywija. Teraz w szczycie, kiedy mamy się przeprowadzać. Po prostu kopytka mi opadły :-(
Syneczki - gratuluję mieszkanka! mi się cały czas mały domek marzy
