Dla mnie karmienie też nie jest przyjemnością.
Generalnie poświecam się dla córeczki, ale też nie wiem jak długo dam radę. Bo jeśli to ma tak cały czas wyglądać, że co 2h karmienie i do tego bolesne to ja w końcu kiedyś skapituluję. Oprócz tego mleka ważne dla dziecka jest jeszcze coś innego - zadowolona i szczęśliwa mama. Co dziecku po mleku jak będzie miał wiecznie zmęczoną i zirytowaną mamę...
Dla mnie karmienie jest przyjemnością

Od niedawna, odkąd się zagoiły brodawki

Poza tym dla mnie to wygodniejsze - nie chce mi się przygotowywać mleka, myć i wyparzać butelek
debiutantko - ja też chciałabym przynajmniej na macierzyńskim karmić piersią..
A co do irytacji.. jak mały ma te wzdęcia to jestem cała w nerwach.. żal mi Piotrusia, bo cierpi, a ja mu nie umiem pomóc, wiem, że to pewnie przeze mnie, bo coś zjadłam, do tego dochodzi niewyspanie i nerwy mną szarpią.. Dostaje się przez to mężowi, burczę na psy...

Wiem, że jestem okropna, ale nie potrafię się powstrzymać, nerwy mi puszczają
Mały pewnie też czuje, w jakim jestem nastroju i mu to nie służy... :-( Jak mam być taka jędzowata, to wolę przejść na butlę (jeśli to rozwiąże problem wzdęć)... Na razie walczę ze sobą, ale nie wiem, jak to będzie...
Mam pytanie w kwestii diety - jecie dziewczyny zupy w proszku?? Właśnie popijam barszczyk czerwony z torebki i zastanawiam się, czy nie zaszkodzi małemu??
