anula,trzymaj się i nie daj się.Masz w nas oparcie

.
My po Dniach Chełma,stary wywinął mi numer





a ja jemu jeszcze lepszy

.Dorwał kumpla i braciunia ,popiffkowali w ogródku piwnym przy pizzerii,poszliśmy na koncert przed scenę,wzięłam Jula na ręce,oglądam się a jego nie ma







.Jul marudny,Olek głodny(szkoda na frytki mu było)a mnie nie wspomnę(szwagierka do towarzystwa mi została

).Kluczyków do samochodu nie miałam

,do mieszkania zresztą też:-(.Samochód 50 metrów za sceną stoi,ja z Olkiem na barana i zaśniętym Julem i balonem z helem przyczepionym do wózka 2,5 kilosa zasuwałam a hrabia po pół godzinie zauważył naszą nieobecnośc


.I też na piechotę wracał.Jak dzwonił to ja ze sjepką do niego,żeby braciunio go odwiózł,bo on lubi takie extremalne jazdy po pijaku(w poniedziałek prawko odebrał,bo mu na 2 lata zabrali).Miałam już iśc spac do cioci

.Teraz się przymila a ja mam go gdzieś

.
Mój brajdak obsługiwał taki ogromniasty zamek dmuchany i trampolinę to Olek za frajer poskakał sobie,cały czas trzymał się siatki a jak się puścił to chłopiec tak mocno hycnął,że Olgierd upadł a stary w tym momencie zaśmiał się

.Scena w domu: Olek na kanapie-TATO!
Stare -CO?
Olek - JAJCO,bo sie śmiałeś jak upadłem.




Walca i parasol dawac;-)

.