Ze szczepionkami to tak naprawdę jest tak, że absolutnie każda ma potencjalnie bardzo groźne skutki uboczne i skutki, które wystąpiły u tego chłopca, wcale nie musiały być spowodowane jakimś problemem z tą szczepionką (chociaż oczywiście mogły) tylko być "normalnymi" potencjalnymi powikłaniami. Decydując się na jakiekolwiek szczepienie podejmujemy też ryzyko powikłań, tylko nie zawsze chce nam się czytać ulotki, niestety :-(
Na razie nie ma żadnej pewności odnośnie tego, czy szczepionka była wadliwa, czy nie.... ja osobiście mam nadzieję, że okaże się, że to były tylko obawy związane ze zmianą wyglądu, bo jeżeli nie to faktycznie jakieś dzieci mogły na tym ucierpieć. W sumie systemy kontroli jakości w firmach farmaceutycznych są tak skrupulatne, że ryzyko wypuszczenia wadliwego produktu jest minimalne, ale zawsze jest taka możliwość.... a ponieważ są to produkty farm., jest to bardzo nagłaśniane - i dobrze. Zobaczymy jakie będą wyniki badań jakości i składu.
A ja wpadłam wyslac kilka zleceń do klienta bo Maksio usnął bardzo wcześnie i miałam trochę czasu na pracę. Zmykam już, odezwę się w poniedziałek, mam trochę problemów/dziwnych myśli/dylematów.... może przez weekend przemyślę, a jak nie to Wam się wyżalę i poradzę w poniedziałek.
Całuski dla wszystkich.
Na razie nie ma żadnej pewności odnośnie tego, czy szczepionka była wadliwa, czy nie.... ja osobiście mam nadzieję, że okaże się, że to były tylko obawy związane ze zmianą wyglądu, bo jeżeli nie to faktycznie jakieś dzieci mogły na tym ucierpieć. W sumie systemy kontroli jakości w firmach farmaceutycznych są tak skrupulatne, że ryzyko wypuszczenia wadliwego produktu jest minimalne, ale zawsze jest taka możliwość.... a ponieważ są to produkty farm., jest to bardzo nagłaśniane - i dobrze. Zobaczymy jakie będą wyniki badań jakości i składu.
A ja wpadłam wyslac kilka zleceń do klienta bo Maksio usnął bardzo wcześnie i miałam trochę czasu na pracę. Zmykam już, odezwę się w poniedziałek, mam trochę problemów/dziwnych myśli/dylematów.... może przez weekend przemyślę, a jak nie to Wam się wyżalę i poradzę w poniedziałek.
Całuski dla wszystkich.
Pojechałam sobie do mamy i poszłyśmy na zakupki. To było raczej oglądanie niż kupowanie ale mam fajną czapkę dla małej. Zimno się zrobiło stwierdziłam że moja córcia nie ma czapki i bucików. Buciki to muszę sprawdzic bo miałam takie fajne traperki po Adrianie. Prawie wcale w nich nie chodził tylko nie pamiętam jaki to był rozmiar, chyba czeka mnie jutro wyprawa na strych. Jak miałam wracac do domu to przyszedł mój tata i oznajmił że nigdzie nie pojadę
A to mój synio sobie zasnął i musiałam czekac aż wstanie
Potem Przemo był na urlopie więc bardzo mi pomógł dojścdo siebie. Oczywiście był nie pocieszony że nie chciałam się do mamy przenieśc najlepiej na jakieś trzy miesiące:sick: ale ja nie miałam dobrych wspomnień z pierwszych dni Adrianka jak byłam u mojej mamy.
Mały miał kolki, ja płakałam razem z nima moja mama potrafiła przyjśc wtedy i wyrwac mi syna i zabrac do drugiego pokoju bez słowa... Do tego ciągle się czepiała Przemka i tak naprawdę odetchnęłam jak zmusiłam męża do powrotu do domu. Mam bardzo wygodnickiego mężczyznę więc uwielbia jak inni robią za niego. Ja lepiej się czuję jak liczę na siebie


