Witam z rana!
Chyba jestem pierwsza :-). Coś jakoś dziś spać nie mogę, a w nocy ciąglę się budziłam i łaziłam po domu. Być może, to przez zmianę pogody. Na nocne wędrówki obrałam sobie za cel lodówkę ale nic ciekawego nie znalazłam więc wędrówka zmieniła cel i wędrowałam do barku. Tam znalazłam przepyszną czekoladę z malinami i jak wstawałam, to tak chodziłam i podżerałam, no aż w końcu zjadłam całą

. Jak mój T wstawał dziś do pracy, to natknął się na papierki i był zdziwiony, że w nocy zjadł czekoladę i nawet tego nie pamięta

. Nie wyprowadzałam go z błędu, a co ;-).Dziś w Szczecinie zimno, szaro, buro, pochmurno no i oczywiście wieje. Jaka pogoda takie nastawienie do obowiązków...
To tyle jak na razie u mnie.
gimpelka, witaj na naszym forumowisku

.
Justa, daj znać co robisz jutro na obiadek, to ja zrobię po jutrze ;-).
Beata, teraz to na majówkę nic nie organizują, a szkoda. W Szczecinie ludziska łazili po jasnych błoniach <taki punkt spacerowy przy UM>, a ci bardziej mobilni jechali na arkońskie <taki duży park, a może to las

>.
Malinka, widzę, że pogoda Ci nie straszna

mnie, to by wiatr porwał na spacerze więc wolę nie ryzykować

.
As, dasz radę. Ja nie zapomnę jak przed swoją ustną z polskiego dostałam czkawki. Wszyscy mieli ze mnie ubaw a ja z nerwów stałam i czkałam. Dopiero jak przestałam czkać zaprosili mnie do siebie. Najlepsze było, to że miałam na maturze ustnej chłopów, a jak zapytali się mnie o strój łowicki, to skojarzyłam ten fakt ze śmietaną łowicką i opisałam narysowaną na niej łowiczankę

. Chyba chcieli oblać mnie na butach tej łowiczanki, bo się do koloru doczepili, a ja uparcie twierdziłam, że ma ona buty czarne <ta na śmietanie> no i tak już zostało. W rzeczywistości dalej nie wiem jaki kolor mają buty w stroju łowickim...


.
Lena, jak tam na majówce u Was?
Aguska, zdolne te nasze dzieci

. Wczoraj były u Nas próby sadzania małego na nocniku. Wyglądało, to tak, że siadał gołą pupą na chwilkę, po czym wstawał, biegł do końca pokoju, wracał i znów siadał na nocnik i tak przez jakiś czas. A jaki był bunt jak chciałam mu pampersa ubrać

. Leżał i się darł
pamp neeeeee. Później Kuba skakał ze mną po domu, pierwotnie miał być to kangur ale zaczeliśmy robić
kic, kic i z kangura zrobł się zając. A jak poszłam sobie usiąść na chwilkę, to przyszedł do mnie i tak skakał przedemną i wołał
ki, ki, ki. Normalnie ubaw po pachy.
Barbara, zdrówka życzę kochana!!
Ale się rozpisałam