reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Mamy siedzące w domach z dziecmi

reklama
hej

Ja po pracy, po lekarzu..mam recepte,ale w sumie nie na to co chcialam,ale drugi znam,wiec jest oki..
MOj maly dostal jakas wysypke,,masakra..tymbardziej u mnie w pracy jakas epidemia wszystkeigo...

aguska spokojnie..
as dobre...
Bodzia link prosze:)
Moje Kolczyki
asiulka trzymam kciukaski &&&&&&&& za pracke..
a
guska tobie tez &&&&&&
 
Cześć dziewczyny w tym wątku piszę pierwszy raz ,ale muszę się gdzieś wygadać. Mam doła na maksa, siedzę w domu już lekko ponad 4 lata. Mam dwójkę małych dzieci, które bardzo Kocham. Jestem do tego "słomianą wdową" maż jest za granicą. Mieszkam na totalnym odludziu od 5 lat ,ze względu na poprzednią pracę męża się przeprowadziliśmy z miasta do domku na wsi. Myślałam ,że to dobra zmiana ,ale co się okazało ,można tu paść z nudów. Nie mam tu żadnej koleżanki ,nie mam nawet z kim pogadać. Z sąsiadkami jestem na dzień dobry ,dwa zdania i to wszystko. Nie są tu zbyt przyjaźni i żyją w swoim kręgu. Ja za to całymi dniami siedzę w domu ,ostatnio dzieci i ja chorowaliśmy ,to już jestem 14 dzień w domu cały czas ,bo nie możemy wychodzić. Jak już wyjdziemy to nie ma gdzie! Masakra. Mąż szuka lepszej pracy bo nas na razie nie stać ,abyśmy do niego dojechali. Mam koszmarnie czarne myśli , nic mnie nie cieszy, przestałam o siebie dbać bo uznałam ,że i tak nie ma sensu bo po co?! Wegetuje z dnia na dzień i nie widzę światełka. Jestem osobą strasznie towarzyską ,kontaktową i jest to dla mnie tym gorszę, że jestem sama jak palec. No tak napiszecie mam dzieci :) Kocham ich ,ale potrzebuje towarzystwa dorosłych ,poplotkować, wyjść gdzieś. :( Mam przyjaciół ,ale 100 kilometrów odemnie. Jeździmy do nich ,tylko wtedy ,gdy jest mąż to odżywam ,ale po powrocie znowu to samo. Mogę iść do pracy ,babcia z dziećmi bedzie ,ale nic nie mogę tu znaleźć (5 kilometrów) do miasta najbliższego i bym dojeżdżała rowerem albo na rolkach :) ,ale jeszcze nic nie znalazłam ,to małe miasteczko. Trzymajcie kciuki ,żebym coś znalazła bo już w coraz gorszego doła popadam. Się rozpisałam ,ale nie mam komu się wygadać. Mąż uważa ,że przesadzam i ,że może się zamienić. taaa... on jak pojechał do pracy to po miesiącu mi narzekał ,że nikogo nie zna ,nie ma z kim pogadać. Teraz już poznał to szybko zapomniał jaka samotność jest uciążliwa ,a ja już ponad 4 lata tak wegetuje i mam serdecznie dość. :( Jestem wszystkim zmęczona. Jakbym mieszkała w mieście to bym chodziła do klubu mam ,na placu zabaw bym poznała pewnie mnóstwo mam, nie mam problemu z kontaktem, a tu próbowałam zagadać ,ale nie ma szans z ich strony zero chęci rozmowy. Z pracą pewnie też byłoby lepiej. Po porodzie pierwszego dziecka też tak miałam ,ale wyszłam po czasie z tego i myślałam ,że przywykłam do samotności ,jednak nie. Mieszkałam w Warszawie około roku ,tam też było super ,ale gdy tu wróciłam ,ze względu na męża wrócił z misji i pracę miał tutaj. Na czas misji mieszkałam właśnie w W-wie , to koszmar na nowo się zaczął. :(( oto moja smutna rzeczywistość. To się wygadałam :)
Zapomniałam jeszcze napisać ,że jutro mam rocznicę ślubu :( ,rok temu też byłam sama i w tym roku też.
 
Cześć dziewczyny w tym wątku piszę pierwszy raz ,ale muszę się gdzieś wygadać. Mam doła na maksa, siedzę w domu już lekko ponad 4 lata. Mam dwójkę małych dzieci, które bardzo Kocham. Jestem do tego "słomianą wdową" maż jest za granicą. Mieszkam na totalnym odludziu od 5 lat ,ze względu na poprzednią pracę męża się przeprowadziliśmy z miasta do domku na wsi. Myślałam ,że to dobra zmiana ,ale co się okazało ,można tu paść z nudów. Nie mam tu żadnej koleżanki ,nie mam nawet z kim pogadać. Z sąsiadkami jestem na dzień dobry ,dwa zdania i to wszystko. Nie są tu zbyt przyjaźni i żyją w swoim kręgu. Ja za to całymi dniami siedzę w domu ,ostatnio dzieci i ja chorowaliśmy ,to już jestem 14 dzień w domu cały czas ,bo nie możemy wychodzić. Jak już wyjdziemy to nie ma gdzie! Masakra. Mąż szuka lepszej pracy bo nas na razie nie stać ,abyśmy do niego dojechali. Mam koszmarnie czarne myśli , nic mnie nie cieszy, przestałam o siebie dbać bo uznałam ,że i tak nie ma sensu bo po co?! Wegetuje z dnia na dzień i nie widzę światełka. Jestem osobą strasznie towarzyską ,kontaktową i jest to dla mnie tym gorszę, że jestem sama jak palec. No tak napiszecie mam dzieci :) Kocham ich ,ale potrzebuje towarzystwa dorosłych ,poplotkować, wyjść gdzieś. :( Mam przyjaciół ,ale 100 kilometrów odemnie. Jeździmy do nich ,tylko wtedy ,gdy jest mąż to odżywam ,ale po powrocie znowu to samo. Mogę iść do pracy ,babcia z dziećmi bedzie ,ale nic nie mogę tu znaleźć (5 kilometrów) do miasta najbliższego i bym dojeżdżała rowerem albo na rolkach :) ,ale jeszcze nic nie znalazłam ,to małe miasteczko. Trzymajcie kciuki ,żebym coś znalazła bo już w coraz gorszego doła popadam. Się rozpisałam ,ale nie mam komu się wygadać. Mąż uważa ,że przesadzam i ,że może się zamienić. taaa... on jak pojechał do pracy to po miesiącu mi narzekał ,że nikogo nie zna ,nie ma z kim pogadać. Teraz już poznał to szybko zapomniał jaka samotność jest uciążliwa ,a ja już ponad 4 lata tak wegetuje i mam serdecznie dość. :( Jestem wszystkim zmęczona. Jakbym mieszkała w mieście to bym chodziła do klubu mam ,na placu zabaw bym poznała pewnie mnóstwo mam, nie mam problemu z kontaktem, a tu próbowałam zagadać ,ale nie ma szans z ich strony zero chęci rozmowy. Z pracą pewnie też byłoby lepiej. Po porodzie pierwszego dziecka też tak miałam ,ale wyszłam po czasie z tego i myślałam ,że przywykłam do samotności ,jednak nie. Mieszkałam w Warszawie około roku ,tam też było super ,ale gdy tu wróciłam ,ze względu na męża wrócił z misji i pracę miał tutaj. Na czas misji mieszkałam właśnie w W-wie , to koszmar na nowo się zaczął. :(( oto moja smutna rzeczywistość. To się wygadałam :)
Zapomniałam jeszcze napisać ,że jutro mam rocznicę ślubu :( ,rok temu też byłam sama i w tym roku też.
Witaj na forum .
Nam się zawsze możesz wygadać .
Z tego co widzę to masz sytuację podobną do mojej ,jeśli chodzi o miejsce zamieszkania .
U mnie też mało atrakcji dla dzieci .najbliższy plac zabaw mam w szkole ,a tak to tylko płatną salkę zabaw ,ale wyposażenie bez większych rewelacji .

W sumie to jak się czujesz zależy od Twojego nastawienia .
Odniosłaś kilka porażek jeśli chodzi o nowe znajomości i z tego co widzę to przestałaś próbować .
i to zła droga ,bo jak nie będzie próbować czegoś zmienić to nic się samo nie zrobi ...
Czasami wystarczy wyjść z inicjatywą i zaproponować np szkole zrobienie pikniku na powitanie wiosny .
I już jest pomysł i być może ktoś podejmie ten trud i razem coś wspólnego zrobicie .
Jak Cię wywalają drzwiami to wchodź oknem ;-):-):-)
Kiedyś w końcu się uda :tak::tak:
Mnie się udało znaleźć dusze do towarzystwa w fundacji ,którą wspieram pracując z dzieciakami kilka godzin tygodniowo .
W tej chwili jako wolontariat ,ale kontakt z ludźmi mam i to najważniejsze .
Zyczę powodzenia .

Ewuś dodałam bloga
 
reklama
Do góry