Hej!!! Weekend, nareszcie

, ale niestety mój mąż w pracy... Do 16.00 jesteśmy same, szkoda, stęskniłam się już za nim strasznie... Byłyśmy wczoraj na pierwszym spacerku, nawet pogoda nam dopisała, ale wiecie co, chyba musiałam sobie coś uszkodzić podczas porodu albo to norma (w sensie, że wszystko musi wrócić na swoje miejsce, albo choć częściowo...), ale strasznie mnie boli prawe biodro :-(... W domu to tak nie przeszkadzało, ale na spacerku było okropnie, bolało jak diabli, później jeszcze przeszło na kolano

, zaczynam się poważnie niepokoić. Muszę być sprawna!!! Kurde jak nie urok to bałwanek - jedno mi przejdzie, zaczyna się drugie

... Już pal licho z niewyspaniem to zniosę, ale po co ta cała reszta??? Normalnie aż mi smutno dzisiaj... Oliwka śpi - trza coś zjeść i dom ogarnąć, więc znikam, ale udanego dnia życzę, buziaki

, może do później, bo jak na razie nie bardzo mi wychodzi późniejsze zaglądanie... Pa