Dorzucę swoje '3 grosze'... ;-) Zawsze to ja wstaję rano do Grzdyla, na szczęście przesypia całe noce więc jak wstanie 6/7, to nie jest tak źle. Ale wczoraj się zawzięłam i zmusiłam mojego, żeby to on wstał do Grzdyla [8:30 rano]. Wstał-z fochem. Idzie robić mleko i rzuca mi tekst: "przebież młodego". Oooo, kochany, tak łatwo to ci nie pójdzie. Udałam, że śpię. Z coraz większym fochem zmienił pieluchę, nakarmił Grzdyla i do mnie z tekstem, że to przeze mnie Franek płacze, bo mi si nie chce ruszyć i go przebrać. i jeszcze do Grzdyla mówi: "Dobrze, że cię tata słyszy, bo inaczej..."
no, przykro mi się zrobiło, ale zmilczałam. Dzisiaj znowu ja wstałam do Franka, mleko+pielucha, mój to się nawet nie ruszył ale nie omieszkał rzucić, że 'gdybym sie szybciej uwijała, to Franek by nie plakal'
On wstaje do Grzdyla-moja wina, że płacze. Ja wstaję-też moja wina, że placze...
sił mi czasem brak...
no, przykro mi się zrobiło, ale zmilczałam. Dzisiaj znowu ja wstałam do Franka, mleko+pielucha, mój to się nawet nie ruszył ale nie omieszkał rzucić, że 'gdybym sie szybciej uwijała, to Franek by nie plakal'
On wstaje do Grzdyla-moja wina, że płacze. Ja wstaję-też moja wina, że placze...
sił mi czasem brak...