tak czytam wasze wypowiedzi na temat szkoły..to ja to chyba jestem wyjątkiem takim mega... :-) o ile moge się pochwalić

o ciązy dowiedziałam się w grudniu... szkoła od razu wiedziała-nauczyciele, wychowawca, dyrektor..no dosłwonie wszyscy. całą ciążę chodziam do szkoły (znaczy tyle ile pozwolił mi lekarz-przedwczesne skurcze i krótka szyjka). :-) całą przyjażń z klozetem przechodziłam chodząć do szkoły... potrafiam wstawać o 5, bo na 7 do szkoły..zaliczać w domu toalete..w pociągu... między blokami śmietnik... i chodzić do szkoły z podniesioną głową. Nauczyciele byli pełni podziwu i bardzo szczodzrzy do pomocy. Wszyscy bez żadnych wyjątków. (ps... chodzę, a raczej chodziłam, do jednej klasy z Paulaa[:*])... od ostatniego tygodnia kwietnia..dostałam kompletne zwolnienie lekarskie ze szkoły. I nikt nie robił mi problemów z tym, żebym dokończyła zdobywanie ocen w domu..poprzez prace pisemne. (nawet pan od geo, ktory nie bardzo za mną przepadał xD). pojawiałam się w szkole raz w tygodniu na początku... gdy zobaczyła to pani dyrektor..wręcz wygoniła mnie ze szkoły. Zabroniła pokazywania się w niej. Byłam w telefonicznym kontakcie z wychowawcą... więc dalej uczestniczyłam w życiu szkoły...
Klasę skończyłam ze średnią 4,13 ize wzorowym zachowaniem. Kazdy z nauczycieli na sam koniec kazał mi do siebie pisać i informować co u mnie i u maleństwa. :-).
Więc jak widać.. nauczyciel to dziwny zwierz

I powiem, że `dla chcącego nic trudnego`. Jednak... jeśli zajdzie się auczycielowi za skorę... lub coś mu się w nas nie spodoba... no cóż... wtedy nie ma na niego bata.
np..kolega z klasy.. nie chodził do szkoly...gdyby mu podliczyć nieobecności to wychodziłaby mu nieklasyfikacja... z ocen nie wychodziło mu jeden...ale nie było mowy o tym, żeby w dziennik wpisać dopuszczającą... i też afera byla.. więc spójrzmy też na nauczycieli innymi oczami-patrząc na siebie krytycznie i przyznając się do błedów, a nie szukając złośliwości w nich...
Nie twierdzę, że w każdym przypadku tak jest.. bo podayście doskonałe dowody, że nie:-) ale każda z sytuacji ma dwie strony medalu :-)