Witajcie. Już parę razy się zbierałam, żeby napisać, ale jakoś tak...
Przepraszam, że Wam nie odpiszę na wszystko (chociaż i tak mało napisałyście odkąd mnie nie było)
U nas w sumie bez zmian. Dziś R. pojechał na szkolenie, wraca jutro po południu, także mam luz, bo obiadu nie muszę gotować, szfagierka wzięła Filipa na spacer i tak sobie siedzę w domku, posprzątałam, itp. Na noc przychodzi do mnie kumpela. Będzie wesoło

Parę dni temu na horyzoncie pojawiła się pewna szansa... postanowiłam dowiedzieć się, czy w obrębie mojej miejscowości jakaś kapela nie potrzebuje wokalistki. I co? I znalazłam ofertę zespołu, którego lider jakieś trzy lata temu po usłyszeniu mnie na jednym z wystepów (kiedyś śpiewałam w zespole) zaproponował mi współpracę, no ale za względu na mój wiek (15 lat, ku jego zdziwieniu) nic z tego nie wyszło. No ale już wtedy mi powiedział, że w Jego zespole zawsze będzie dla mnie miejsce za parę lat. Skontaktowałam się z Nim, no i teraz jestem w trakcie opracowywania piosenki "Say it right" Nelly Furtado, tak na początek. W tygodniu podrzuci mi płytkę z podkładami, jak je opanuję, to jedziemy z koksem. Wiecie, nie dość, że będę robiła coś, co kocham, to w dodatku będę zarabiać i to nieźle! Za wesele z poprawinami mogę zgarnąć nawet 500 zł! A takich wesel w miesiącu mają 4, załóżmy, że na dwóch będę (bo od września idę do szkoły zaocznie co drugi weekend), no to patrzcie ile kasy, 4 dni i 1000 zł! A nie mówię już o bankietach i festynach

Szykuje się zajebista zabawa. Mam nadzieję, że wszystko wypali.