hej Lachony =)
Znowu cały dzionek mi zleciał nie wiadomo kiedy.
Od samego ranka do prawie 16ej opiekowałam się Zosią /tą co wczoraj/. No a oprócz niej Perełką. Kiedyś lubiłam niańczyc czyjeś dzieci, dlatego byłam nianią, ale odkąd mam Martynię to przeszło mi. Od 16-18 strzeliłyśmy sobie z Perłą drzemala=) I potem to już wiedziałam, że skoro Młoda pospała do 18 z groszami, to wieczorem prędko mi nie uśnie. Zasnęła przed 21.
Co do netowania przy dziecku to mi Martynka też nie daje. Jak była maleńka /z miech, dwa, nawet trzy/ to leżała i mało co się ruszała, potrafiła zabawic się jakąś grzechotką, było ok, teraz to Istne Żywe Srebro, usiedziec na miejscu nie potrafi/.
Mowa o dentyście.. bleee.. Jako mała dziewczynka nie bałam się. Mama pilnowała częstych kontroli to i zęby rzadko się psuły, teraz nie byłam hohoooooooo u dentysty i się boję. Nic mnie nie boli, dziury żadnej, ale wiem, że na pewno coś znajdzie. I tak odwlekam z roku na rok =D
Zęby mądrości mam 4, ale nie czuję się przez to jakaś super mega mądra ehehe.
I szczerze to w ogóle nie wiem kiedy wyszły, poza faktem, że na pewno mam je już parę ładnych lat.
U nas też calutki dzien leje, ale mi to nie przeszkadza.
Ale się uśmiałam z korony z nakładki na sedes=D