Malwina nie mogę tego filmiku odtworzyć i zastanawiam się czego Ci dziewczyny gratulują.
U mnie znowu się pieprzy wszystko. Miałam małego szczepić, bo i tak już opóźnioną szczepionkę ma do przyjęcia bo na 6 tygodni chory był. Wczoraj pojechałam do ośrodka, doktór dziecinnej nie było. To dziś rano miałam jechać ale w nocy coś mu zaczęło w nosku furczeć i zaczął pokasływać i dzwonię rano czy jest lekarka, pan powiedział mi, że jest, no to ja w auto i jadę z młodym. Wchodzę do przychodni a pani w rejestracji mi mówi, że pediatry nie ma. Napatoczył się pan który tel odbierał i pytam się go jak to jest, że jak dzwoniłam to podobno była a on mi na to: no, że chyba jechała to powiedział, że jest ale przed chwilą dowiedzieli się, że jej nie będzie. No Qzwa ręce opadają, mówię do niego, że jak dla mnie to jest duża różnica w tym, że jest już w pracy a w tym, że chyba jedzie. I pytam sie czy lekarz od dorosłych nas przyjmnie?? Pani w rejestracji krzyczy, że nie a ten pan mówi, że tak. I weź tu człowieku nadążaj za nimi. Na szczęście zostaliśmy przyjęci i na nie szczęście mały zmiany w oskrzelach i znowu antybiotyk. Mela w domu bo też przeziębiona więc kilka dni jej nie będę puszczać do przedszkola. Mnie boli gardło, rano głowa pękała i katar męczy. Ech żyć nie umierać. Nie mam siły, dobrze, że te chrzciny przesunełam.