reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Nasze miłosne historie...

SugarbabyLove - piękna historia :) Troszkę burzliwa ale przez to taka ciekawa :)

Violett - moją historię opiszę moze dzisiaj jak połozę siostrzenice spac :)
 
reklama
Moja historia miłosna też nie jest standardowa. Poznaliśmy się przez internet, grając w gdy tekstowe polegające na opisywaniu odgrywanych przez nas postaci. Pewnego dnia Rikus -ksywka mojego narzeczonego przyszedł i oświadczył się Anarien - czyli mnie. W grze istniała opcja ujawnienia adresu @, więc zaczęliśmy ze sobą pisać, a pisało nam się znakomicie, oboje mieliśmy bujną wyobraźnię. Później wymieniliśmy się nr tel. Okazało się, że mieszkamy dość daleko od siebie. Ja wtedy miałam 16 lat, a on 23. Różnica wieku i odległość jednak nie wpłynęły na ten związek, widywaliśmy się regularnie co dwa tygodnie w weekend. W między czasie oczywiście dochodziło do spięć, głównie z mojego powodu. Byłam zbyt młoda by myśleć o nim poważnie, rozlądałam się za innymi. Gdy minęły 2 lata związku w wigilię oświadczył mi się, planowaliśmy ślub. Wyszło inaczej, przenieśliśmy się do Warszawy, by zacząć nowe, wspólne życie. I tu zderzenie z rzeczywistością.....Fasolinka przyspieszyła naszą decyzję o ślubie i pobieramy się z niecały miesiąc ;) Ot cała historia.
 
Ja mojego męża poznałam na imprezie. To były jakieś ostatki. On był kolegą mojej przyjaciółki chłopaka :) Zakochałam się od pierwszego spojrzenia. Ja mu też się spodobałam :) Jednak po imprezie kontakt się urwał a ja nadal byłam "zakochana". Zdobyłam do niego numer telefonu i zaczęłam wydzwaniać jak głupia. On się chyba przestraszył i nic z tego nie wyszło ;/ Dałam se spokój :) Rok później na Juwenaliach znowu byłam z przyjaciółką i znowu był ON :) Udawałam, że już mi przeszło :) Ale widziałam, że coś się zmieniło w jego zachowaniu. Mówił, że chce się spotkać i takie tam :) Następnego dnia zdobył mój numer telefonu :) i zaczął wydzwaniać. Ja za każdym razem go zbywałam, że nie mam czasu rozmawiać, że jestem zajęta. I tak dzwonił chłopak cały tydzień codziennie, aż w końcu znalazłam chwilkę na spotkanie :) i się zaczęło :) Jesteśmy razem już 6 lat :)
 
reklama
To teraz moja historia :-)

W sumie to dosyć typowa bo poznaliśmy się w pracy :-)

Ja przyszłam do firmy we wrześniu 2006 a P. już tam pracował przeszło 2 lata. Pamiętam, że pierwszego dnia, koleżanka przedstawiała mi wszystkich i mówiła, że jeszcze tylko P. brakuje bo jest na urlopie, a ja zaczęłam się zastanawiać jaki on może być bo ma takie fajne imię ... no i wrócił po tym urlopie, ale wrażenie zerowe :-) tzn sympatyczny i w ogóle, ale wzrost nie ten, wygląd też jakoś nie w moim guście ... z początku o wiele bardziej spodobał mi się drugi kolega z zespołu, ale on mnie traktował tylko jak młodszą koleżankę (i bardzoi dobrze :-) ).
W każdym razie P. został moim szefem ... pracowało nam się bardzo dobrze, ale relacje były czysto koleżeńskie, w ogóle zero jakichś sygnałów (później się dowiedziałam, że on już od marca coś do mnie zaczął czuć ...). Dalej czas sobie płynął i nic się nie działo, dopiero pod koniec maja dostałam od niego moją ocenę, była super miła (tzn wiedziałam, że zasłużyłam na taką ocenę, a co! :-), ale treść była taka szczególnie miła, że aż mnie wzruszyła - co ciekawe starsi koledzy sobie kopiowali potem tą ocenę więc jeszcze dostałam dwie bardzo podobne i koleżanki też :-), ale widziałam kto był perwotnym autorem ...
Ta ocena jeszcze jakoś niewiele do mnie przemówiła, ale kilka dni później P. rozmawiał za szafą w pobliżu mojego biurka z jedną z menedżerek że za kilka miesięcy wujeżdża do Londynu ... a ja poczułam się strasznie, nagle spadła na mnie myśl, że strasznie ale to strasznie będzie mi go brakować i to nie tylko jako szefa projektów i kolegę z pracy :-). Tego dnia wracaliśmy razem z biura i spytałam po prostu czy to prawda i on powiedział, że tak po czym bardzo długo rozmawialiśmy ... Po jakichś kolejnych dwóch tygodniach po pracy pojechaliśmy na Stare Miasto na lody i znowu rozmawialiśmy i rozmawialiśmy :-) na odchodne pocałowałam go w policzek, tak po kumplowsku :-)
kolejnego dnia wychodziliśmy z pracy (to był piątek) i on już powiedział, że wczoraj było bardzo miło i moglibyśmy to powtórzyć (no rozpędzał się jak walec drogowy :-) ), a ja powiedziałam, że tak, że oczywiście ale ja muszę koniecznie napisać ten ostatni rozdział magisterki :-), byłam spóźniona już rok ... no i w weekend nie mogłam się zebrać do tego pisania, ale w niedzielę jak przysiadłam to pisałam do 5 rano i napisałam tyle że w poniedziałek byłam już dętka i prosto po procay poszłam spać do domu :-)
We wtorek pojechaliśmy znowu na jakiś spacer i rozmawialiśmy i rozmawialiśmy a na rozstanie dostałam cmoka w usta :-)
No i następnego dnia już była normalna pierwsza randka ... potem były urocze 3 miesiące randek i ukrywania się przed znajomymi w pracy po czym on wyjechał na 7 miesięcy do Londynu, co było absolutnie straszne dla takiego młodego związku ... zwłaszcza przy naszych wybuchowych charakterkach, ale przetrwaliśmy :-) a teraz będziemy mieli wspólne Maleństwo ....

strasznie długie i nudne to było za co przepraszam :-)
 
Do góry