Niestety nie ustały

Koło 18:00 pojechaliśmy na IP. Tłumy masakryczne....ale wzieli mnie szybko w obroty. Najpierw badanie ginekologiczne i ocena szyjki. Szyjkę mam dłuuugą = 3cm i trzyma więc już byłam spokojniejsza. Potem ktg, na ktg miałam skurcze co parę minut dochodzące tak do 45, jeden miałam 80 (trochę bolał). Dostałam zastrzyk przeciwskurczowy i leżałam z godzinę pod ktg. Po zastrzyku trochę mnie puściło. Potem rozmowa z lekarzem: zwiększyli mi fenetorol na 5 tabetek na dobę + 6 magnezów i 3 nospy forte i odesłali do domku.
Leżę i mam znów trzęsiawkę po fenku, do 3 tabletek już organizm w miarę się przystosował, a do 5 jeszcze nie, więc słabo się czuję...
Dziś mi się już nawet ryczało... bo ciężko z tą ciążą....ciągle jakieś atrakcje...
Nocka mineła ok, tzrąsło mną trochę, ale skurcze ustały

Dziś rano byłam jeszcze na planowym usg i zobaczyłam buzinkę mojej córci

, jest cudna, pokochałam ją jeszcze bardziej i teraz zniosę wszystko, byleby tylko urodzić zdrową dziewuszkę. Waży 1997, czyli prawie 2kg, odpowiada wiekowi ciąży, przepływy w normie i ogólnie chyba mimo wszystkich kłopotów ma się dobrze. Idzie na 3500, więc nie będzie raczej takim smokiem jak Michaś = 4300, chociaż z tym to nic nie wiadomo, bo Michaś dzień przed porodem miał na usg 3700, a urodził się duuuużo cięży.
