Ola dokładnie jak mówisz- ludzie wcinają się niepotrzebnie i tym tylko krzywdzą dzieci bo takie dziecko następnym razem dłużej będzie płakało i po raz kolejny przeżyje nerwy, stres itd.
Ale najgorsze w tym wszystkim jest to, że tak reagują matki i ojcowie dzieci w podobnym wieku.. przecież oni najlepiej powinni się orientować, że nasze zachowanie wobec dziecka nie jest olewaniem go czy pozwalaniem mu na niewiadomo co ale właśnie lekcją wychowania..
Podam wam przykład jaki ostatnio na wczasach widziałam.. idziemy na posiłek przed nami idzie mama z 2,5 letnią córeczką.. dziecko płacze, że chciało klapki a nie sandałki (idę za nimi dwa piętra więc jest czas przyjrzeć się sytuacji). Mama tłumaczy dziecku, że klapki są na plażę, że potyka się w nich i spadnie ze schodów itd ale mała jeszcze lepszą histerię włącza.. na co mama puszcza rękę dziecka i mówi, że jak chce niech sama wraca do pokoju po klapki i chce odejść od małej (w domyśle mała pójdzie jednak za mamą a nie sama do góry do taty który jeszcze się wybiera na dół) a tu kobieta ok 40-45 lat idąca mniej więcej cały czas za nimi bierze małą za rękę i mówi "choć pójdziemy do tatusia po klapki" i prowadzi ją do góry.. oczywiście matka wtedy musi pójść za nią i na stołówce widzę, że przyszła z dzieckiem już w klapkach.. jaki tego efekt- dziecko wygrało a następnym razem jak mama się będzie opierać wykonaniu żądania popłacze sobie dłużej może zmięknie a może ktoś pomoże mamę przekonać.. eh.. czasem brak słów na takich "pomocników"
Ale najgorsze w tym wszystkim jest to, że tak reagują matki i ojcowie dzieci w podobnym wieku.. przecież oni najlepiej powinni się orientować, że nasze zachowanie wobec dziecka nie jest olewaniem go czy pozwalaniem mu na niewiadomo co ale właśnie lekcją wychowania..
Podam wam przykład jaki ostatnio na wczasach widziałam.. idziemy na posiłek przed nami idzie mama z 2,5 letnią córeczką.. dziecko płacze, że chciało klapki a nie sandałki (idę za nimi dwa piętra więc jest czas przyjrzeć się sytuacji). Mama tłumaczy dziecku, że klapki są na plażę, że potyka się w nich i spadnie ze schodów itd ale mała jeszcze lepszą histerię włącza.. na co mama puszcza rękę dziecka i mówi, że jak chce niech sama wraca do pokoju po klapki i chce odejść od małej (w domyśle mała pójdzie jednak za mamą a nie sama do góry do taty który jeszcze się wybiera na dół) a tu kobieta ok 40-45 lat idąca mniej więcej cały czas za nimi bierze małą za rękę i mówi "choć pójdziemy do tatusia po klapki" i prowadzi ją do góry.. oczywiście matka wtedy musi pójść za nią i na stołówce widzę, że przyszła z dzieckiem już w klapkach.. jaki tego efekt- dziecko wygrało a następnym razem jak mama się będzie opierać wykonaniu żądania popłacze sobie dłużej może zmięknie a może ktoś pomoże mamę przekonać.. eh.. czasem brak słów na takich "pomocników"