reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

O porodach...

reklama
wg wikipedii:

Poród (również rozwiązanie, narodziny) - zakończenie ciąży. W wyniku porodu organizm potomny (noworodek) przemieszczany jest z macicy matki do środowiska zewnętrznego.
Poród może być postrzegany jako przeciwieństwo śmierci, jako że stanowi początek życia poza organizmem matki. W większości kultur wiek określany jest w odniesieniu do tego właśnie wydarzenia.
Za początek porodu uważa się moment wystąpienia regularnych bolesnych skurczów macicy, którym towarzyszą zmiany zachodzące w szyjce macicy, głównie jej skrócenie i rozwarcie.


:-)
 
moje wyobrażenie o porodzie...w 40 tygodniu kładę się spać...budzę rano i już dzidzia czyściutka leży koło mnie a ja z ilością kilogramów sprzed 9ciu miesięcy:-) bez zbędnych bóli... bez stresów...:-) ale chyba tak się nie da? :-D
 
Oj... futrzakowa tez mialam takie marzenia przy czym Julke rodzilam 28 godzin i zledwoscia udalo mi sie ja urodzic:) I tym razem jakos juz nie nastawiam sie na najlepsze:) Chociaz kilogramy tracilam z dnia na dzien bo 3 tyg. po porodzie mialam tylko 1 kilogram wiecej niz przed ciaza to chyba nie zle:)?
 
Ostatnia edycja:
prosze;)

mam chwilke czasu wiec szybko napisze co i jak...

jak wiecie nic nie czulam w sobote wieczorem, bo jeszcze zjdecie brzucha
wkleilam. I bardzo dobrze ;)
Na innym watku jest taki zabobon, ze jesli sie wklei zdjecie brzucha to to
wywoluje porod.. No i u mnie wywolalo..

okolo 7 obudzilam sie z ogolnym uczuciem jak przed okresem, takie napiecie
w brzuchu...
nie przeczyscilo mnie ani nic... Najzwyczajniej jak przed @.
Zaczelam dostawac skurczyki, ale tak slabe ze zastanawialam sie czy to to
czy nie to... A przejawialy sie tym, ze czulam jak twardnieje mi brzuch, po
czym czuje lekki okresowy bol...
Kiedy bylam w kibelku zobaczylam lekkie nitki rozowe w sluzie, ktorego bylo
troszke wiecej niz zwykle.
Tak dotrzymalam do tej 12... Stwierdzilam, ze mimo iz skurcze nie sa
bolesne i sa co 6.7 minut..jednak zadzwonie na pogotowie... No bo co mi
szkodzi...
Kiedy Pan z karetki zapukal, bylam wlasnie na kibelku...
Przy pierwszym 'puk' wody doslownie ze mnie chlusnely...
Wzielam torbe..i pojechalam. A w ogole to zapomnialam aparatu z tego
wszystkiego :) I paru innych waznych rzeczy :p

Pojechalam na czesc oddzialu z parawanikami, dla tych czekajacych na
wieksze rozwarcie...Podlaczyli mnie pod ktg..tutaj jakby skurcze sie
ruszyly, bolaly bardziej, byly chyba co 4 minuty...ale nadal oczekiwalam
wiekszego bolu..
No i przyszla zbadac mnie babeczka... Nastraszyla ze maly glowka do
gory...przyszla druga..uspokoila, ze jednak nie...
Nadszedl czas na badanie 'od wewnatrz'...
Modlilam sie, zeby nie narobic sobie wstydu tym, ze tak wczesnie
przyjechalam... Modlilam sie, zeby miec choc 1cm rozwarcia..a tu mi
babeczka mowi 'Oho, musimy Ci szybko znalezc sale, bo to juz 8, moze nawet
9 cm rozwarcia'... Myslalam ze spadne z lozka.. Az ja opieprzylam, zeby
sobie nie zartowala...
Przewiezli mnie na sale, ktg..skurcze troszke silniejsze..
Takich najgorszych mialam chyba z 4. Ale z tego co mi sie wydaje...to byly
juz powoli te parte... I wtedy bolalo, to prawda..Ale jakos nie tak, zebym
umierala. Mialam entonox, czyli do wdychania gaz..taki glupi jas..troszke
mi pomogl, ale w pewnym momencie tak sie nawdychalam ze belkotalam :p W
sumie do czasu parcia wszystko szlo ekspresowo...
Pozniej poczulam wlasnie parcie..A poczulam w taki sposob, ze zachcialo mi
sie do kibelka... I powiem szczerze, ze to byl dla mnie najgorszy moment
porodu... Nie moglam malego wypchnac w kanale, ale pozniej bylo lepiej...
Z tego co mi sie wydawalo, to bardziej robilam kupe niz rodzilam :p
A wlasnie...probowalam 2 pozycji..na lozku,oparta o nie i na lezaco.. I
smiesznie bylo, bo w koncu skonczylam ze stopami opartymi o polozna
(super babke) i tak wlasnie urodzilam.
dziwne bylo uczucie kiedy glowka przechodzila. Czulam pieczenie, ale do
przezycia raz jeszcze... Pozniej tylko reszta cialka..i maly wyladowal u
mnie na brzuszku.
Z takich porodowych rzeczy, to mam migawke tego, ze dostalam zastrzyk na
urodzenie lozyska... Co tez nie bylo takie zle jak mialo byc...
Nie popekalam, 30 minut po porodzie wzielam prysznic o swoich silach :)

najgorsze uczucie nastepnego dnia, to bol wszystkich miesni i ogolna
slabosc, ale dzis juz jest bardzo ok :)

Aha..a z tych 'emocjonalnych rzeczy' to porod naprawde zmienia. Kiedy widzi
sie dziecko, swiat nie istnieje.. Mialam mozliwosc zobaczenia malego, zanim
jeszcze w pelni wydostal sie na swiat, a mianowicie jego glowki... I w tym
momencie zaczelam plakac..i tak sobie w tym szoku bylam, az do czasu kiedy
maly zaczal jesc...
I z jeszcze dziwnych rzeczy.. instynkt..Nie wiedzialam, ze to wszystko we
mni jest. ta instynktowna wiedza czego w tym momencie chce moj syn.

Ehhh...musze teraz do niego leciec :)
 
eee 28 godzin to nic kiedys gdzies chyba nawet tu na forum czytałam ze ktos rodził 72 godziny ;)
Moja mama ostatnio opowiadała ze jak była przed pierwszym porodem(z moja siostra) to dwa tygodnie przed terminem zaczeła sie pakowac a tata ja pyta co ona robi ze przeciez ma jeszcze dwa tygodnie a mama miała nosa bo jak sie spakowała i pojechała do babci(swojej mamy) bo blizej było do szpitala,to na nastepny dzien wyladowała na porodowce;) Z kolei jak mnie rodziła to połozyli ja na łozku polowym na korytarzu bo to był nawał rodzacych i brak łozek na salach(rok 80) i w pewnym momencie mamie zachciało sie do wc no to idzie a połozna leci za nia i sie drze gdzie ona lezie ze przeciez ona rodzi,no i faktycznie zostałam urodzona prawie na kibelku gdyby nie spostrzegawczosc połoznej;)
W ogole nie wiem ile w tym prawdy ale mama twierdzi ze siostre rodziła dłuzej bo w ciazy miała zaparcia a ze mna problemy zoładkowe i wieczna biegunke dlatego ja tak szybko wyskoczyłam;)
 
Ostatnia edycja:
No ja akurat, staram się jeszcze nie myśleć o porodzie. Nie nastawiam się źle ale pewna jestem, że bez bólu sie nie obejdzie. Mam figurę po mojej babci (mamie taty) i taty siostrach. Babcia tatę urodziła w czasie wchodzenia na łóżko porodowe (z opowiadań wystrzelił jak z procy i położna go złapała) a siostra taty jak tylko miała pierwsze oznaki porodu to wieźli ją na sygnale i zawsze rodziła na izbie przyjęć bo już nie zdążyli jej dowieść (do szpitala 2 km).
 
Miałam tu nie zaglądać, żeby się nie stresować :p ale mam jedno pytanko, które mnie dręczy: jak się zaczynają skurcze a jest się w domu, to wiadomo, że to te skurcze i że się zaczęło??
Bo jak mój eM akurat będzie w trasie, to czasem może mieć do 5h autem i zastanawiam się czy zdąży.. Jak to u Was było??
 
reklama
Futrzakowa fajnie by bylo tak urodzic ale niestety rzeczywistosc jest inna

Malina wlasnie tez sie zastanawiam czy to sie wie ze to to boje sie ze nie bede wiedziala ze rodze...
 
Ostatnia edycja:
Do góry