Dorota, mój nie tylko w tym jest do Twojego podobny. On też lubi popiwkować. Ale robi to raczej w domku, przed tv. No i nie jest to upijanie się. Podobno to go odstresowuje po pracy.
A ja się boję, bo wg mnie M jest skłonny do uzależnień (papierochy też kopci, poza tym ma problem z tzw. odroczonymi gratyfikacjami, wszystko musi być już, teraz). On problemu nie widzi. Ja natomiast, mając jako taka wiedze psychologiczną, widze go jak najbardziej. Wiem jednak, że dopóki on nie bedzie chciał tego zmienić, nic nie da sie zrobić. Nic na siłę, trzeba chęci.
Choć musze przyznać, ze po ostatniej awanturze, 2 tyg temu stał się abstynentem. Na jakis czas przynajmniej. Po prostu powiedziałam mu, że ma nie pić piwska do porodu, bo musi mnie zawieść na porodówkę, a nie wiadomo kiedy dokładnie to będzie, więc w razie czego... On na to, ze zawsze mozemy jechać taksówką. No to ja się wkurzyłam i mu powiedziałam, że jak będzie po piwie, to ja go na porodówce nie chcę. będę sama rodzić, a nie przejmowac się, ze ktoś mi albo później Młodemu w twarz piwskiem zionie. No i na razie jest spokój.
A ja się boję, bo wg mnie M jest skłonny do uzależnień (papierochy też kopci, poza tym ma problem z tzw. odroczonymi gratyfikacjami, wszystko musi być już, teraz). On problemu nie widzi. Ja natomiast, mając jako taka wiedze psychologiczną, widze go jak najbardziej. Wiem jednak, że dopóki on nie bedzie chciał tego zmienić, nic nie da sie zrobić. Nic na siłę, trzeba chęci.
Choć musze przyznać, ze po ostatniej awanturze, 2 tyg temu stał się abstynentem. Na jakis czas przynajmniej. Po prostu powiedziałam mu, że ma nie pić piwska do porodu, bo musi mnie zawieść na porodówkę, a nie wiadomo kiedy dokładnie to będzie, więc w razie czego... On na to, ze zawsze mozemy jechać taksówką. No to ja się wkurzyłam i mu powiedziałam, że jak będzie po piwie, to ja go na porodówce nie chcę. będę sama rodzić, a nie przejmowac się, ze ktoś mi albo później Młodemu w twarz piwskiem zionie. No i na razie jest spokój.