Przeczytałam wszą rozmowę i postanawiam się wtrącić...
Dziewczyny z "rozmów samotnych..." może kojarzą moją sytuacje, ale żeby po ją przybliżyć powiem, że u mnie jest sytuacja taka, że ojcostwo było ustalane sądownie,Michał ma moje nazwisko a ex ma odebrane prawa rodzicielskie i to wszystko w pakiecie na jednej sprawie. Nie wiem czy wiecie, ale jeśli ojciec nie uznał dziecka dobrowolnie, tylko matka zakłada sprawę to jest to dla sądu przesłanka żeby taki delikwent praw nie miał( no bo skoro nie zależało mu na uznaniu to co to za ojciec). Mnie sędzia zapytał czemu nie chce przyznać praw więc wyłożyłam swoje i tatuś się zakręcił, nie wiedząc jak wybrnąć, w efekcie praw nie ma. Odebrałam je aby mieć prostsze załatwianie różnych formalności, jak wiadomo podpisy, leczenie itp. Nie po to żeby ukarać kogokolwiek albo usunąć z życia dziecka. Ojciec z małym nie ma żadnego kontaktu, ale wiem (studiowałam pedagogikę) że dla dziecka bardzo ważne jest to że ma ojca, wie kim on jest, ma go w papierach, wie jakie są jego korzenie. Profesor z psychologi dziecięcej uczulała na to, że dziecko musi wiedzieć skąd pochodzi, myślicie że to wpisywanie jakiegokolwiek imienia to po co? po to żeby nie było nn, po to że jak uczeń 3 klasy czy 2 podstawowej weźmie swoją metrykę będzie tam jakiś Jan Kowalski a nie NN. Dzieci są różne, jedno się zapyta czemu NN a inne samo w swojej główce będzie myślał czemu to NN I różne myśli do głowy mu przyjdą, żeby tego uniknąć jest wpisywane imię. Ja uważam, że skoro i tak bierzesz pod uwagę sytuacje, że dziecko będzie znało ojca to po co takie ceregele i tłumaczenie później, bo co powiesz dziecku jak zapyta czemu taty nie ma w dokumentach? chciałam mu zrobić na złość i go nie wpisałam?