reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Znasz to? Dzień ledwo się zacznie, a Ty już masz na koncie przebieranie w półśnie, mycie części do laktatora i gorączkowe poszukiwania smoczka pod kanapą. Jeśli w tym chaosie marzysz choć o jednej rzeczy, która ułatwi Wam codzienność – weź udział w konkursie i wygraj urządzenia Baby Brezza, które naprawdę robią różnicę! Biorę udział w konkursie
reklama

Opieka nad bobasem - o kolkach, pieluchach, ubiorach, cycuchach i innych :-)

moja laktacja też uregulowana, Ania się najada i rośnie ładnie :tak::tak: tylko że dokarmiona była raz na naświetlaniu jeszcze w szpitalu.Herbatek ani wody nie dostaje... I tak mam zamiar ją karmić do momentu wprowadzania innych pokarmów w 6 miesiącu:tak::tak:

Wczoraj pierwszy raz dostała moje mleko z butli, ale to przez to co mi się na prawym sutku zrobiło (już pisałam...). Prawa pierś mi ogólnie mniej produkuje, ale spokojnie 90ml z niej ściągnęłam... Ania zjadła i jeszcze dopiła z lewej...

No i z kupami nie mamy problemu, od północy przed chwilą była trzecia i to taka po pachy...:sorry:
 
reklama
Abejka, też mnie to zastanawia. U mnie są to uwarunkowania genetyczne. Jeśli chodzi o ciążę i karmienie odziedziczyłam wszystko co najgorsze po mojej matce i babkach. Poród - za mała jestem - moja babka ze strony ojca miała porody kleszczowe, a jej matka zmarła, gdy rodziła jej brata. Rozstępy - zebra po drugiej babce. Laktacja - po mojej matce, która mnie karmiła 5 tygodni, a moją siostrę 3. Ale wydaje mi się, że w wielu przypadkach istotną rolę odgrywają nasze choroby cywilizacyjne. W końcu jeszcze patrząc na pokolenie naszych babć, to mało było takich przypadków. W pokoleniu naszych matek było tego więcej, a teraz jest to prawie nagminne.
 
Ja nie wiem czy to tak do końca kwestia genetyczna - ew. hormony... Chociaż w sumie działanie układu hormonalnego też można odziedziczyć... Choroby cywilizacyjne też pewnie mają duży wpływ ale wielu przypadkach może to być kwestia niewiedzy - na temat samej laktacji a także diety, przyjmowania płynów itd...

Moja mama i jej młodsza siostra też krótko karmiły swoje dzieci, miesiąc - góra trzy. Ja nie mam problemów z laktacją - kuzynki też nie miały...
Ja byłam karmiona 3 tygodnie. Ale to jest mniej więcej moment kiedy przychodzi pierwszy kryzys laktacyjny - mama dała mi butlę i jak to określiła - miała spokój.
Ja przemęczyłam z Anią dwa i pół dnia i też mam spokój :-) tylko to trzeba wiedzieć że taki kryzys może przyjść i trzeba go przetrwać - moja mama nie wiedziała.
Następny kryzys około trzeciego miesiąca a potem dziewiątego - tak czytałam, na ten pierwszy się szykuję psychicznie a na ten drugi już niekoniecznie;-) jak się uda to super, a jak nie to nie...
 
moja laktacja też uregulowana, Ania się najada i rośnie ładnie :tak::tak: tylko że dokarmiona była raz na naświetlaniu jeszcze w szpitalu.Herbatek ani wody nie dostaje... I tak mam zamiar ją karmić do momentu wprowadzania innych pokarmów w 6 miesiącu:tak::tak:

Amelkowa pod tym sie mogę podpisać:tak:;-)

Kluska napisz jak podajesz ten bobotik, bo moja mała strasznie sie pręży i stęka mimo, że robi kupki i wciąż pierdzi:eek::-(Może te krople pomogą.
 
Gemelo, jasne są sytuacje kiedy nie można zadziałać..ale ogólnie popieram Amelkową. Wiele kobiet albo nie korzystało z porad położnych w szkole rodzenia albo poprostu boi sie pójść do poradni laktacyjnej po poradę. Karmienie piersią, jakkolwiek dla jednej może dla innej nie musi być przyjemne ma tę niesamowitą zaletę, ze jest bardzo wygodne. Gdziekolwiek człowiek jest (a czemu dziecko ma ograniczać, nie trzeba z nim siedziec w domu) to nie potrzebny ci cały ten mleczny stuff, butelki, mleko, goraca woda. Cycki są "na miejscu".. :-)
Jedynym problemem jest to, że wiele kobiet boi się, że dziecko się nie najada bo to co dziecko sobie z piersi wyssie jest niezmierzalne. Dlatego tak dużo mam mimo podawania piersi dokarmia swoje dziecko sztucznie - na wszelki wypadek. Bo skoro laktatorem wyciągam tylko np. 80 (jak ja) to tyle pewnie zjada maluch i to jest za mało, bo przecież maluch koleżanki przytył tyle a tyle..
Dokarmiając dziecko butlą mózg dostaje sygnał, że produkcja jest za duża i trzeba ą zmniejszyć i.. laktacja właśnie wtedy się zmniejsza...
Ostatnio usłyszałam od znajomej "ja mam jakieś chude mleko bo moja córka po podaniu piersi zje jeszcze z butelki 100-120" Pytam jakie mleko podaje... "no.. AR bo mała ulewa"... no ulewa.... bo ile można jeść? Jak sie dziecku daje to mało które odrzuci...szczególnie, że nie trzeba się męczyć i ssać bo samo leci... a potem paw za pawiem.. bo za dużo...
Generalnie nie zrozumcie mnie źle, bo ja nie mam nic przeciwko karmieniu dziecka butelką (sama karmiłam Zuzkę butlą od 6 mca), nie mam nic przeciwko dokarmianiu...(w sumie to przecież nie moja sprawa :tak:) po prostu stwierdzam fakt, że mimo tego ze tak wiele mówi się o karmieniu piersią to tak bardzo kobiety są nieświadome tego, co w trakcie karmienia może się zdarzyć i co może nas niepokoić a co absolutnie nie powinno... i wtedy zaczyna się dokarmianie - bo skoro płacze, to napewno chce jeść.

Powiem Wam, ze ja czasem jak naciskam lewą pierś to z niej nie leci mi zupełnie nic, innego dnia mleko z niej sika jak z fontanny. A kazdego dnia młoda chyba się najada, bo:
1. Przybiera - może nie ogromnie dużo, ale wystarczająco
2.Robi kupę bez problemu
3. Moczy pampersy
stad wiem, że się najada...
nadmienie jeszcze ze zazwyczaj na jedno karmienie karmię z jednej piersi....trwa to max. 20 min.
 
Gemelo, jasne są sytuacje kiedy nie można zadziałać..ale ogólnie popieram Amelkową. Wiele kobiet albo nie korzystało z porad położnych w szkole rodzenia albo poprostu boi sie pójść do poradni laktacyjnej po poradę. Karmienie piersią, jakkolwiek dla jednej może dla innej nie musi być przyjemne ma tę niesamowitą zaletę, ze jest bardzo wygodne. Gdziekolwiek człowiek jest (a czemu dziecko ma ograniczać, nie trzeba z nim siedziec w domu) to nie potrzebny ci cały ten mleczny stuff, butelki, mleko, goraca woda. Cycki są "na miejscu".. :-)
Jedynym problemem jest to, że wiele kobiet boi się, że dziecko się nie najada bo to co dziecko sobie z piersi wyssie jest niezmierzalne. Dlatego tak dużo mam mimo podawania piersi dokarmia swoje dziecko sztucznie - na wszelki wypadek. Bo skoro laktatorem wyciągam tylko np. 80 (jak ja) to tyle pewnie zjada maluch i to jest za mało, bo przecież maluch koleżanki przytył tyle a tyle..
Dokarmiając dziecko butlą mózg dostaje sygnał, że produkcja jest za duża i trzeba ą zmniejszyć i.. laktacja właśnie wtedy się zmniejsza...
Ostatnio usłyszałam od znajomej "ja mam jakieś chude mleko bo moja córka po podaniu piersi zje jeszcze z butelki 100-120" Pytam jakie mleko podaje... "no.. AR bo mała ulewa"... no ulewa.... bo ile można jeść? Jak sie dziecku daje to mało które odrzuci...szczególnie, że nie trzeba się męczyć i ssać bo samo leci... a potem paw za pawiem.. bo za dużo...
Generalnie nie zrozumcie mnie źle, bo ja nie mam nic przeciwko karmieniu dziecka butelką (sama karmiłam Zuzkę butlą od 6 mca), nie mam nic przeciwko dokarmianiu...(w sumie to przecież nie moja sprawa :tak:) po prostu stwierdzam fakt, że mimo tego ze tak wiele mówi się o karmieniu piersią to tak bardzo kobiety są nieświadome tego, co w trakcie karmienia może się zdarzyć i co może nas niepokoić a co absolutnie nie powinno... i wtedy zaczyna się dokarmianie - bo skoro płacze, to napewno chce jeść.

Powiem Wam, ze ja czasem jak naciskam lewą pierś to z niej nie leci mi zupełnie nic, innego dnia mleko z niej sika jak z fontanny. A kazdego dnia młoda chyba się najada, bo:
1. Przybiera - może nie ogromnie dużo, ale wystarczająco
2.Robi kupę bez problemu
3. Moczy pampersy
stad wiem, że się najada...
nadmienie jeszcze ze zazwyczaj na jedno karmienie karmię z jednej piersi....trwa to max. 20 min.

Abeja zgadzam sie w 100%:tak::tak::tak::tak::tak:.
Dodam jeszcze:tak:, że sami pediatrzy każą dokarmiać dzieci, mój np powiedział, żebym dawała raz dziennie butelkę bo synek o ileś gram(juz nie pamiętam ile) za mało wg lekarza przybrał.:confused2: Ja oczywiście nie dokarmiałm i na następnej wizycie juz waga była "prawidłowa".
Moje koleżanki te co dokarmiały to za długo nie karmiły piersia, bo pokarmu robiło sie coraz mniej.
 
I ja przyłącze się dziewczyny do waszej dyskusji o karmieniu piersią. Zgadzam się z Wami w 100%. Bardzo chciałam karmić Adasia i wiedziałam o tym już będąc w ciąży, że na pewno ( jeśli będę mogła) będę to robić. Problem zrodził się po cesarskim cięciu. Moja laktacja po prostu .. hmmm nie było nic. Byłam załamana, kiedy wieczorem po cesarce przynieśli mi na chwile Małego, płakał ( darł się) jak go przystawiłam, bo nic nie leciało. Nie zapomnę słów położnej ,, Idziemy Adasiu, bo chyba Ci źle u mamy" . Ryczałam całą noc, koleżanka obok karmiła swoją córcie a też miała cesarkę. Następnego dnia jak miałam Adasia ze sobą już, zaczęłam walkę o pokarm. Przystawiałam go non stop, całymi godzinami wisiał mi na piersi. W nocy tak samo nie zmrużyłam prawie oka, co 15, 20 min Adaś chciał ssać. I tak powoli powoli ruszyło, i teraz Adaś najada się z jednej piersi na jedno karmienie, choć na początku mało przybierał, teraz mieści się w normach. I myślę sobie jedno, najważniejsze to walczyć i próbować.. wiele zależy od naszej głowy.
Pozdrawiam
 
ja też ostatnio nad tym problemem laktacyjnym myslałam... u mnie od początku mleka jest tyle, że ciagle mam fontannę... jak się postaram to z jednej piersi i 200 ml moge ściągnąć:tak: gemelo świadkiem co się u mnie dzieje...

jak jestem na uczelni to każdą przerwę zamiast na jedzenie wykorzystuję na ściaganie bo inaczej to by mi chyba piersi pękły...

jak tylko trochę mniej zjem danego dnia i mniej wypiję to automatycznie nie mam mleka... jak młoda mi się nienajada to wypijam litr wody i po chwili już mam full brust:-D:-D:-D

cycek to najlepsze urządzenie pod słońcem... w nocy nawet nie wstaję tylko od razu pakuję młodej cyca i śpimy dalej... gdzieś jedziemy i zawsze ciepłe czyste mleko mamy ze sobą... ja bym walczyła o laktację choćby nie wiem co:tak:
 
reklama
też wydaje mi się że mimo wszystko największą przyczyną problemów laktacyjnych jest za mała wiedza i błędny cykl dokarmienie - mniej mleka - znowu butla - znów mniej mleka itd..

karmienie piersią jest niesamowicie wygodny i proste, najczęściej jedyne co do niego potrzeba to niczego nie zepsuć na początku. Mały ssak musi "wisieć na cycu" żeby wszystko ruszyło i ssać tylko pierś (żadnej butli czy smoczka), to tylko i aż tyle. A tak swoją drogą to wszystkie położne, które w szpitalu proponują drącemu bobasowi dać butlę, należałoby poinstruować w kwestii zmienienia pracy. Mama musi dużo pić i normalnie jeść. I się nie stresować. I nigdzie nie jest udowodnione, że ma stosować jakieś restrykcyjne diety na zapas. I wtedy samo działa (pomijając oczywiście nieliczne przypadki gdzie przyczyną kłopotów są jakieś sprawy medyczne).

btw mamy, które nadal narzekają na poranione brodawki - może warto się wybrać do poradni laktacyjnej? jeśli dziecko jest dobrze przystawiane do piersi to już po kilku dniach karmienie nie powinno sprawiać bólu, jeśli jest inaczej to coś jest nie tak i taka konsultacja w poradni laktacyjnej byłaby pomocna bardzo..
 
Do góry