Cześć dziewczyny, ja jestem z wrześniówek, ale u siebie juz wszystko,przeczytałam, więc do Was zaglądnęłam ;D.Z tym wiezieniem do porodu, śmiać mi się chce bo miałam taki sam problem z moim mężem. ;D Niestety mieszkamy z teściami więc ukryć tego, że zaczęłam rodzić się nie da, chociaż gdyby nikt z rodziny nie wiedział, to byłoby dla mnie, a raczej mojego komfortu psychicznego, najlepsze

. Najchętniej chciałabym powiedzieć rodzinie już po wszystkim. Ale wracam do problemu z moim mężem. Kiedyś przypadkiem zeszliśmy na ten temat i ja zupełnie przypadkiem ku wielkiemu swojemu zaskoczeniu dowiedziałam się, że mój mąż ma zamiar jechać do porodu owszem ze mną (beze mnie się chyba nie da

;D), ale również ze swoją mamą, bo jak to powiedział "on będzie tak zestresowany, że będzie potrzebował kogoś z przytomnym umysłem, żeby nie jechał za szybko, albo żeby na miejscu coś załatwić czy coś w tym stylu", ja się nie liczę bo ja wtedy będę zajęta sama sobą i skurczami, więc wywnioskował sobie chyba, że "mój umysł do przytomnych nie będzie należał" ;D ;D. Jak ja to usłyszałam, to myślałam, że czerownej gorączki dostanę z wściekłości

.Oj pokłóciliśmy się wtedy konkretnie, ostre słowa poleciały z mojej strony, miła to ja nie byłam!!!No ale powiedzcie same, przecież to byłaby juz lekka przesada, niedługo całą rodzinę by zwiózł do szpitala i zaprosił na salę porodową i może jeszcze postawił mi między nogami. Normalnie jeszcze teraz jak to pisze to mnie szlag trafia.

Między innymi ze względu na teściów zdecydowałam się rodzić daleko od domu- w Łodzi (blisko nie mam, ponad 100 km), ale w pobliskim szpitalu, teściowie mają znajomych lekarzy (chociaż dla mnie generalnie w tym szpiatlu pracują same konowały, zwłaszcza na porodówce) i wiem jak mój poród by wyglądał gdybym zdecydowała sie tam rodzić. Teście staliby za drzwiami, a nawet gdyby nie stali to i tak czułabym się jakby tam byli bo wydzwanialiby co chwilę. A przecież poród to jest tak intymne doświadczenie dla rodziców, że żadni przyszli dziadkowie nie powinni sie wpychać z buciorami, tam gdzie nikt ich nie prosi!!! A co do moich rodziców, to tu obaw nie mam, też bym nie chciała, żeby byli w pobliżu, ale to mi nie grozi, bo mieszkają tak daleko od nas, że tylko zadzwonię jak już będzie po wszystkim.
pozdrawiam