reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Znasz to? Dzień ledwo się zacznie, a Ty już masz na koncie przebieranie w półśnie, mycie części do laktatora i gorączkowe poszukiwania smoczka pod kanapą. Jeśli w tym chaosie marzysz choć o jednej rzeczy, która ułatwi Wam codzienność – weź udział w konkursie i wygraj urządzenia Baby Brezza, które naprawdę robią różnicę! Biorę udział w konkursie
reklama

P O R Ó D - jaki? Nasze obawy, wyobrażenia etc.

To ja jestem len ;) Zero cwiczen miesni Kwegla, zero cwiczen oddychania...Ehhh... Nic mi sie nie chce ;D Mam nadzieje, ze urodze bez tego...hehehe...

Na porodowke to sie smieje, ze zawioze sie pewnie sama. Moja mam od wypadku nie prowadzi, ojciec calymi dniami w pracy, siostra nie ma prawka jeszcze, a mojemu T. odebrali :p Jak narazie to sama sie woze do lekarzy i smiesznie to wyglada jak podjezdzam pod gabinet, a tam mezczyzni pomagaja swoim zonom wysiadac z auta, prowadza je do gabinetu, a ja sama wychodze z furki z moim arbuzowym brzucholem i zapieprzam na wizyte ;)


 
reklama
Cześć dziewczyny, ja jestem z wrześniówek, ale u siebie juz wszystko,przeczytałam, więc do Was zaglądnęłam ;D.Z tym wiezieniem do porodu, śmiać mi się chce bo miałam taki sam problem z moim mężem. ;D Niestety mieszkamy z teściami więc ukryć tego, że zaczęłam rodzić się nie da, chociaż gdyby nikt z rodziny nie wiedział, to byłoby dla mnie, a raczej mojego komfortu psychicznego, najlepsze ;). Najchętniej chciałabym powiedzieć rodzinie już po wszystkim. Ale wracam do problemu z moim mężem. Kiedyś przypadkiem zeszliśmy na ten temat i ja zupełnie przypadkiem ku wielkiemu swojemu zaskoczeniu dowiedziałam się, że mój mąż ma zamiar jechać do porodu owszem ze mną (beze mnie się chyba nie da  :D ;D), ale również ze swoją mamą, bo jak to powiedział "on będzie tak zestresowany, że będzie potrzebował kogoś z przytomnym umysłem, żeby nie jechał za szybko, albo żeby na miejscu coś załatwić czy coś w tym stylu", ja się nie liczę bo ja wtedy będę zajęta sama sobą i skurczami, więc wywnioskował sobie chyba, że "mój umysł do przytomnych nie będzie należał" ;D ;D. Jak ja to usłyszałam, to myślałam, że czerownej gorączki dostanę z wściekłości :mad:.Oj pokłóciliśmy się wtedy konkretnie, ostre słowa poleciały z mojej strony, miła to ja nie byłam!!!No ale powiedzcie same, przecież to byłaby juz lekka przesada, niedługo całą rodzinę by zwiózł do szpitala i zaprosił na salę porodową i może jeszcze postawił mi między nogami. Normalnie jeszcze teraz jak to pisze to mnie szlag trafia. :mad: Między innymi ze względu na teściów zdecydowałam się rodzić daleko od domu- w Łodzi (blisko nie mam, ponad 100 km), ale w pobliskim szpitalu, teściowie mają znajomych lekarzy (chociaż dla mnie generalnie w tym szpiatlu pracują same konowały, zwłaszcza na porodówce) i wiem jak mój poród by wyglądał gdybym zdecydowała sie tam rodzić. Teście staliby za drzwiami, a nawet gdyby nie stali to i tak czułabym się jakby tam byli bo wydzwanialiby co chwilę. A przecież poród to jest tak intymne doświadczenie dla rodziców, że żadni przyszli dziadkowie nie powinni sie wpychać z buciorami, tam gdzie nikt ich nie prosi!!! A co do moich rodziców, to tu obaw nie mam, też bym nie chciała, żeby byli w pobliżu, ale to mi nie grozi, bo mieszkają tak daleko od nas, że tylko zadzwonię jak  już będzie po wszystkim.
pozdrawiam :)
 
ja tez jestem strasznym leniem...zadnych cwiczen...ale licze na cud ;)

co do porodu to wybralam szpital, ale musze znalesc polozna...trzeba bedzie troche zaplacic.
mnie na porod bedzie wiozl maz, ale zastanawiam sie czy przed porodem nie przeprowadze sie do mojej mamy, bo jak mnie zlapie w nocy to szybko budze meza i jedziemy 30 km, gorzej jak to bedzie dzien, a on bedzie w pracy..i co ja wtedy zrobie...zostaje bus lub pks-ale to zly pomysl bo zanim dojade to moge urodzic. najlepsze rozwiazanie to przeniesienie sie do lublina
 
::) Jezu..to już tuż,tuż.....a ja nie wiem nic.Jak mnie poprostu weźmie to....dzwonię po taksówkę i taksówka mnie weźmie...mąż w pracy dziennie po 13 godzin,więc zależy która to bedzie !!Gercio najwyżej bedzie robił za prawdziwego mężczyznę!tylko nie wiem czy da radę... :p Wolałabym aby mnie wzieło jak mój kochany będzie w domu....bo przynajmniej poda rękę w drodzę do szpitala...chociaż 11 lat temu "jaja pańskie" się działy!..Ja go musiałam uspakajać.... ;D No ale mimo wszystko....a jak mnie już zawieźie..to tak szybko go nie puszczę...A ćwiczyć to nie ćwiczę...a co to wogóle mieśnie Kegla?!...co ma być to będzie....torbę jeszcze spakuję za jakieś dwa tygodnie i czekamy..tylko spokojnie!tylko spokojnie!
 
Cholera, a mnie dziś odszedł kawałek czopa... ::) Byliśmy na działce i już po drodze coś mnie podbrzusze pobolewało i krzyż trochę, ale tak zupelnie delikatnie. Na miejscu razem z P. musieliśmy powalczyć trochę z Gandzią, bo uciekała przed wodą, a kwalifikowała sie jak nic do kąpieli. Zmachałam się przy tym okrutnie i brzuch mi zaczął twardnieć, więc ułożyłam sie na leżaku i jakoś twardnienie przeszło. Ale jak za chwilę poszłam do toiletu, to znalazłam na wkładce jakiegoś dziwnego glutka, nie jak upławy, tylko jak taka kremowa galaretka, bardzo dziwna ::). Pot zimny mnie oblał ze strachu, zaalarmowałam P., a on mi kazał do gina dzwonić. A gin, że to wg niego czop i żeby nie panikować, bo to może nawet 3 :o tygodnie przed porodem odejść ( a ja przecież mam termin dopiero za 5 tyg.!!, ale gin mnie juz od kilku miesięcy "ostrzega" że wcześniej sie mogę rozdwoić, no i obawiam się, że ma rację) , że pewnie już się szyjka zaczyna powoli skracać i rozwierać. Kazal mi wziąć jedną no-spę, nie forsować się, broń boże nic nie dzwigać i we wtorek zgłosić się do niego z nowymi wynikami morfologii i moczu.

Kurczę, a ja jeszcze nie mam tych pierdzielonych koszul do szpitala.... :( :mad:
 
Renee29 pisze:
Cześć dziewczyny, ja jestem z wrześniówek, ale u siebie juz wszystko,przeczytałam, więc do Was zaglądnęłam ;D.Z tym wiezieniem do porodu, śmiać mi się chce bo miałam taki sam problem z moim mężem. ;D Niestety mieszkamy z teściami więc ukryć tego, że zaczęłam rodzić się nie da, chociaż gdyby nikt z rodziny nie wiedział, to byłoby dla mnie, a raczej mojego komfortu psychicznego, najlepsze ;). Najchętniej chciałabym powiedzieć rodzinie już po wszystkim. Ale wracam do problemu z moim mężem. Kiedyś przypadkiem zeszliśmy na ten temat i ja zupełnie przypadkiem ku wielkiemu swojemu zaskoczeniu dowiedziałam się, że mój mąż ma zamiar jechać do porodu owszem ze mną (beze mnie się chyba nie da  :D ;D), ale również ze swoją mamą, bo jak to powiedział "on będzie tak zestresowany, że będzie potrzebował kogoś z przytomnym umysłem, żeby nie jechał za szybko, albo żeby na miejscu coś załatwić czy coś w tym stylu", ja się nie liczę bo ja wtedy będę zajęta sama sobą i skurczami, więc wywnioskował sobie chyba, że "mój umysł do przytomnych nie będzie należał" ;D ;D. Jak ja to usłyszałam, to myślałam, że czerownej gorączki dostanę z wściekłości :mad:.Oj pokłóciliśmy się wtedy konkretnie, ostre słowa poleciały z mojej strony, miła to ja nie byłam!!!No ale powiedzcie same, przecież to byłaby juz lekka przesada, niedługo całą rodzinę by zwiózł do szpitala i zaprosił na salę porodową i może jeszcze postawił mi między nogami. Normalnie jeszcze teraz jak to pisze to mnie szlag trafia. :mad: Między innymi ze względu na teściów zdecydowałam się rodzić daleko od domu- w Łodzi (blisko nie mam, ponad 100 km), ale w pobliskim szpitalu, teściowie mają znajomych lekarzy (chociaż dla mnie generalnie w tym szpiatlu pracują same konowały, zwłaszcza na porodówce) i wiem jak mój poród by wyglądał gdybym zdecydowała sie tam rodzić. Teście staliby za drzwiami, a nawet gdyby nie stali to i tak czułabym się jakby tam byli bo wydzwanialiby co chwilę. A przecież poród to jest tak intymne doświadczenie dla rodziców, że żadni przyszli dziadkowie nie powinni sie wpychać z buciorami, tam gdzie nikt ich nie prosi!!! A co do moich rodziców, to tu obaw nie mam, też bym nie chciała, żeby byli w pobliżu, ale to mi nie grozi, bo mieszkają tak daleko od nas, że tylko zadzwonię jak  już będzie po wszystkim.
pozdrawiam :)

no to nic tylko współczuc.a zdąrzysz to 100 km dojechac do łodzi. ???{ja jestem z łodzi}
mnie tez zaczynaja juz wkurzac te pytania kiedy bede rodzic???
jak nadejdzie pora to będę .napewno nie bede chodzic w ciazy jak słon 24 miesiace :)
 
dominique.p pisze:
Kurczę, a ja jeszcze nie mam tych pierdzielonych koszul do szpitala.... :( :mad:

dominique koszulami to Ty się najmniej przejmuj, naprawdę w szpitalu dają jakby co
a poza tym na pewno masz jakąś starą na zbyciu, może być przykrótkawa i niezbyt cudowna, bo i tak się pewnie pobrudzi

ale, że Ci czop już odszedł, no no... czyżbyś szykowała się na pierwszą rozdwojoną sierpniówkę? ;)

mnie jeszcze nic nie odeszło i się zastanawiam czy to oznacza, że:
1) przede mną jeszcze dłuuuga droga i sobie w ciąży pochodzę, oj pochodzę :mad:
2) czop odejdzie mi krótko przed porodem
3) w ogóle mi nie odejdzie, bo i takie przypadki się zdarzają...
 
Leyna pisze:
ale, że Ci czop już odszedł, no no... czyżbyś szykowała się na pierwszą rozdwojoną sierpniówkę?  ;)

Mam nadzieję, ze jednak pierwsza nie będę, choć bardzo już bym chciała przytulić moja Pszczółkę :). Ale jeszcze mam tyle do przygotowania w temacie dzidziowym, że wolałabym urodzić jednak bliżej połowy sierpnia niz na początku..
 
Leyna! jest jeszcze czas! na czopy i wody!
ja to zawsze patrez ile u ciebie bo masz tylko wcześniej tydzień i tak jakoś mi sie zakodowało, wiec jak piszez ze to juz niedługo  itp. zaczynam miec przerażenie w oczach :o :o :o
poza tym my urodzimy napewno w sierpniu  jak chłodno bedzie :-[

dominique no to rzeczywiście możesz byc pierwsza no i nawet bardzo szybko :)
 
reklama
Do góry