potworek.pl
Potworkowa Mama :)
Kaira, coś wiem na ten temat...Z tym, że mój ojciec w pewnym momencie się opamiętał...Sam poszedł na odwyk i od dwóch lat nie pije.Ale wcześniej to był z nim horror...Czasem nawet bałam się do domu wracać, bo nie wiedziałam w jakim "tatuś" będzie humorze i stanie :-(.Doszło nawet do tego, że po kilku interwencjach policji w domu, założyłam mu sprawę w sądzie o znęcanie się nad rodziną...
.Dostał śmieszne zawiasy i ileś tam godzin do przepracowania na rzecz miasta...A opamiętał się dopiero wtedy, kiedy mój brat wyjechał do Anglii, ja byłam w Irlandii, Mama już w szpitalu, a on sam z moją siostrą w domu.I jak pewnego dnia wrócił do domu w takim stanie, że wyrżnął orła, roztrzaskał sobie łuk brwiowy o żeliwny kaloryfer (kilka mm i miałby po oku), moja wówczas 13-letnia siostra spakowała co najpotrzebniejsze,chwyciła psa i kota i o 22 pognała z płaczem do babci i przeleżał całą noc, zakrwawiony na podłodze w kuchni - następnego dnia, na trzeźwo poszedł do babci (czyli swojej mamy), podobno uklęknął, rozpłakał się i powiedział, że sam nie da rady, że musi na odwyk.Groziło mu już odebranie praw rodzicielskich do mojej siorki.Do szpitala nie chcieli go wpuszczać, bo zawsze zawiany szedł i moja Mama zakazała pielęgniarkom i lekarzom, aby go wpuszczali na oddział.Mój brat nie rozmawiał z nim, ja również...I udało się.Teraz, po tylu latach, potrafimy normalnie rozmawiać.Chociaż nie potrafię powiedzieć do niego "tato", zwracam się bezosobowo.Ale i tak mamy dobry kontakt, a w Oliwkę zapatrzony jest jak w obrazek święty.I nawet nie wiecie, jak mnie duma rozpiera, kiedy ktoś, kto nie wie, że mój ojciec jest już niepijący, i proponuje mu jakiś alkohol, a on z usmiechem odpowiada - NIE PIJĘ.Pewnie nigdy nie zapomnę mu tego, co zrobił ("dzięki" niemu ja i mój brat mamy nerwicę), ale teraz cieszę się z tego, jak jest.I wiem, że mój ojciec, chociaż tego nie mówi, żałuje tych lat, kiedy pił - przez to wywalili go ze studiów (studiował w szkole oficerskiej,marzył by być zawodowym żołnierzem), przez to tracił jedną pracę za drugą...Ale wiem, że stara się teraz, nadrabia stracony czas i zapewne na swój sposób go kocham.Opiekuje się Mamą, dba o moją siostrę, troszczy się o Oliwkę...Pomagał nam przy remoncie jak mógł (bo on to taka złota rączka,pomaluje,zafuguje,skręci,naprawi...).
Ech, nie wiem, co mnie tak ostatnio na zwierzenia wzięło...
.Pewnie dlatego że na codzień nie mam z kim pogadać, pożalić się...A tutaj mogę się wygadać do woli i może nawet ktos mnie zrozumie ;-).
.Dostał śmieszne zawiasy i ileś tam godzin do przepracowania na rzecz miasta...A opamiętał się dopiero wtedy, kiedy mój brat wyjechał do Anglii, ja byłam w Irlandii, Mama już w szpitalu, a on sam z moją siostrą w domu.I jak pewnego dnia wrócił do domu w takim stanie, że wyrżnął orła, roztrzaskał sobie łuk brwiowy o żeliwny kaloryfer (kilka mm i miałby po oku), moja wówczas 13-letnia siostra spakowała co najpotrzebniejsze,chwyciła psa i kota i o 22 pognała z płaczem do babci i przeleżał całą noc, zakrwawiony na podłodze w kuchni - następnego dnia, na trzeźwo poszedł do babci (czyli swojej mamy), podobno uklęknął, rozpłakał się i powiedział, że sam nie da rady, że musi na odwyk.Groziło mu już odebranie praw rodzicielskich do mojej siorki.Do szpitala nie chcieli go wpuszczać, bo zawsze zawiany szedł i moja Mama zakazała pielęgniarkom i lekarzom, aby go wpuszczali na oddział.Mój brat nie rozmawiał z nim, ja również...I udało się.Teraz, po tylu latach, potrafimy normalnie rozmawiać.Chociaż nie potrafię powiedzieć do niego "tato", zwracam się bezosobowo.Ale i tak mamy dobry kontakt, a w Oliwkę zapatrzony jest jak w obrazek święty.I nawet nie wiecie, jak mnie duma rozpiera, kiedy ktoś, kto nie wie, że mój ojciec jest już niepijący, i proponuje mu jakiś alkohol, a on z usmiechem odpowiada - NIE PIJĘ.Pewnie nigdy nie zapomnę mu tego, co zrobił ("dzięki" niemu ja i mój brat mamy nerwicę), ale teraz cieszę się z tego, jak jest.I wiem, że mój ojciec, chociaż tego nie mówi, żałuje tych lat, kiedy pił - przez to wywalili go ze studiów (studiował w szkole oficerskiej,marzył by być zawodowym żołnierzem), przez to tracił jedną pracę za drugą...Ale wiem, że stara się teraz, nadrabia stracony czas i zapewne na swój sposób go kocham.Opiekuje się Mamą, dba o moją siostrę, troszczy się o Oliwkę...Pomagał nam przy remoncie jak mógł (bo on to taka złota rączka,pomaluje,zafuguje,skręci,naprawi...).Ech, nie wiem, co mnie tak ostatnio na zwierzenia wzięło...
.Pewnie dlatego że na codzień nie mam z kim pogadać, pożalić się...A tutaj mogę się wygadać do woli i może nawet ktos mnie zrozumie ;-).
ładnie wygląda, chociaż troche płakała,jutro będą fotki:-)


mieszkamy z nim wiec nadal jestem skazana na patrzenie na jego pijanstwo a przy okazji moje dzieci