Hej dziewczyny,ufff ale gorąco....
Makuc mam nadzieję,że z Alicją już wszystko w porządku i niedługo nie będzie śladu po rozcięciu:-(BUziaki dla niej:-***
Alicja widzę,że i Twojej córci upał absolutnie nie przeszkadza w psoceniu.Krzyś tak samo,kombinuje jak może,wszędzie chce wchodzić,nogi zadziera na półki,biega po domu z zamkniętymi oczami i takie tam heh:-)I wcale się nie dziwię,że Cię tak bardzo rozczula "mamusia - musia - mamunia"....ja tez bym się pewnie rozpłynęła po takich słowach.
KANIA super, że Oliwka dobrze zniosła szczepienie .
DAWIDOWE,Makuc u nas też chlapanie na balkonie.Rozkładam małemu niewielki basenik,koce na barierki,żeby był cień i parasol od góry(zwykły przeciwdeszczowy,tylko duży i żółty hehe:-) ,który przywiązuję sznurówkami do barierki)i sama chętnie sobie siedzę razem z nim na tym balkonie,a Krzyś...oczywiście zachwycony.
Cambria super,że z synkiem tak wszystko super,życzę również ocieplenia stosunków z mężem.
Dziulka nieźle szalejesz ze sprzątaniem,pasz powera kobitko.a jak tam dietka,dalej idziesz czy masz przerwę?Ja mam przerwę chwilowo,bo jednak po Przyjściu @ mam wszystkiego dość i glodna chodziłam na okrągło,więc na te kilka dni dalam sobie spokój.
Ida,Roxi przyjmijcie spóźnione ale jak zawsze szczere życzonka-niech się Wam spełnią wszystkie marzenia...
Sarisa O Tobie myslę bardzo często,zresztą wiesz;-)Zyczę szybkiego i lekkiego rozwiązania.a i jeszcze miłego spotkanka z
Doriskiem:-)
A u nas bardzo gorącoooo.Jeju nie znoszę zimy i zimna,ale jak są takie upały to też mi jakoś bardzo nie pasuje.U nas ok,maly często moczy dupkę w baseniku na balkonie,a już za kilka dni będziemy chodzić do znajomych na podwórko,bo mają rozłożyć taki wiekszy.Sami mają dwoje małych dzieci więc będzie wesoło.Wczoraj bylismy u nich na grilu,Krzyś byl z nami i super się bawił z chłopcami.Jeden z nich jest starszy o 3 miesiące a drugi ma 4 latka.Fajnie z tym młodszym się posprzeczali o samochody,mieliśmy ubaw jak nie wiem co hehe

Najpierw poszła wymiana zdań w im tylko znanym języku,wyrywanie sobie autek,potem Krzyś się rozpłakał,wołał tatę na pomoc(ale powiedziałam żeby mąż nie szedł,zobaczymy jak sami sobie poradzą)zaraz jednak pogodził się ze stratą jednego samochodu i zabrał chłopcu inny,więc tamten dosłownie na niego nakrzyczał tez po swojemu i strasznie się rozpłakał.I w tym momencie mina mojego dziecka bezcenna.Na jego twarzy malowało się zakłopotanie,współczucie i wielkie myślenie

sięgnął po samochody i dał mu żeby już nie płakał aż 3 i to te którymi sie najbardziej bawił


Oczywiście wtedy dopiero wkroczyłam i pochwaliłam

Ogólnie było fajnie, tylko dla mnie trochę krótko bo poszliśmy o 21 do domu,żeby Krzyś zjadł jeszcze w domu,no i wiadomo kąpanie i spanko.Mąż nas odprowadził do domu i wrócił jeszcze tam i tak mi trochę było szkoda,ale nic to... odbije sobie

;-)
Udanej niedzieli laseczki i do jutra:-*