Moriam, tak mam wskazania do CC - kardiologiczne, w zasadzie to już zanim zaszłam w ciążę wiedziałam, że na 99,9% będzie CC. Z jednej strony się cieszę bardzo, z drugiej poród SN byłby dla mnie niezłym wyzwaniem i co jakiś czas mnie nachodzi myśl żeby spróbować, ale mój gin mówi, że będzie CC bo oni nie chcą ryzykować. W sumie to takie troche dziwne bo na konkretny dzień już wcześniej będą zaplanowane narodziny mojego dziecka. Do szkoły rodzenia mimo wszystko pójdziemy - zawsze to czegoś ciekawego się dowiemy

Poza tym mamy zamiar chodzić na Klinike, tam gdzie będę rodzić więc zawsze to okazja, żeby troszke personel poznać.
Co do grillowanego mięsa - moja lek bardzo zapobiegliwa i bardzo ostrożna wymieniła mi całą listę produktów z którymi mam bardzo uważać i tych których mam nawet nie tknąć i na mięso grillowane pozwolenie mam, oczywiście musi być dobrze wysmażone, żadne tam krwiste steki...
Wczorajszy dzień był chyba jednym z najbardziej aktywnych od początku ciąży. Najpierw poszłam na drobne zakupy - sobie oczywiście nie znalazłam nic, natomiast na maluszka kupiłam śliczne maleńkie dresiczki i koszulke - wszystko w kolorach uniwersalnych. Potem oglądnęliśmy film i po obiedzie ruszyliśmy na rynek z zamiarem, że zaglądniemy też do wawelskiego skarbca. Po dwugodzinnym spacerowaniu doszliśmy na Wawel i okazało się, że kasy już nieczynne, więc nici ze zwiedzania. Postanowiliśmy więc jeszcze pospacerować, na sam koniec przeszliśmy przez galerie krakowską zaglądając do wszystkich sklepów dziecięcych - nie kupiliśmy co dziwne nic ale dziś chyba też tą trasą będziemy wracać więc myślę nad zakupem rożka. Do domu wróciliśmy po ponad 5 godzinach chodzenia w przyznam, że nogi bolały, ale bardzo się cieszę z tak aktywnej soboty bo już myślałam że będę taka klapnięta do końca ciąży. Okazuje się, że energia systematycznie wraca z czego bardzo się cieszę. Plany zwiedzania królewskich skarbców przełożone na dziś i myślę co by tu jeszcze wykombinować, żeby i dzisiejszy dzień był aktywny.
Co do sporów, ja z M mam raczej rzadko i te co są to i tak często z mojej winy bo ja dość czepialska jestem a do tego skorpion (jak moje rosnące w brzuszku dziecię

więc walcze straszliwie jak już o coś pójdzie. Sporo czasu spędzamy osobno bo pracujemy w różnych godzinach więc może dlatego tak bardzo nie skaczemy sobie do gardeł.
Zapomniałam jeszcze o wózku,
Smoniq, myślałam że spacerki owszem będą częste ale z takim maluchem że raczej krótkie dlatego pewnie po osiedlu które jest zawsze odśnieżone dobrze więc kwestia kółek na śniegu mnie ie przeraża, bardziej wiatru. Gondolka trzyma się bardzo dobrze bo sprawdzałam, ale sama nie jestem do tego pomysłu przekonana, bardzie przez wzgląd, że dużo jeździmy a dostaniemy fotelik Maxi Cosi i chciałabym to wykorzystać i na wyjazdy brać sam stelaż który będzie kompatybilny z fotelikiem co w maclarenie niestety odpada. Przyznam, że tak jak pisałam wcześniej w wyprawkowym też myślałam nad Mutsy, znajomi mieli, prowadziło mi się go bardzo dobrze. Jedyne co mi się w nim nie podoba to wariant spacerowy - jakiś taki dziwny jest moim zdaniem a jak już kupie całość to chciałabym troche z tej spacerówki skorzystać - może bym sie jakoś i do tego przyzwyczaiła. Wczoraj pokazałam Mutsy mojemu M i bardzo sie spodobał, więc i tą opcję rozważamy, na wakacje i tak będziemy musieli parasolke kupić bo do samolotu na wakacje trzeba się będzie spakować jakoś, a że w tym roku nigdzie za granice nie pojedziemy bo ja nie chce ryzykować to w przyszłe wakacje planujemy moją ukochaną Barcelone
