reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Październikowe Mamy 2010

Cześć dziewczyny :)

Ja nadal mam płaczliwe nastroje. Nie wytrzymuję już z tym. Nawet doszło wczoraj wieczorem do sprzeczki z G. bo miałam wrażenie że mnie nie rozumie. Tak jakoś wymsknęło mi się później,że nie chciałam być jeszcze w ciąży że nie byłam na to gotowa itp ciężko mi się w tym odnaleźć, mam huśtawki nastrojów a on nawet mnie nie rozumie i zapytałam go czy chciałby się zamienić chociaż na jeden dzień- żeby to on był w ciąży i czuł to wszystko co ja... No to wtedy przeprosił mnie i było już dobrze. Eh ja wiem że jestem marudna i nie do wytrzymania momentami,ale co ja mogę za to? Ja się naprawdę staram :(

Mamy z Krakowa wybieracie się na te targi Mother & baby ? Myślicie że to takie fajne będzie jak o tym piszą, przedstawiają :)?

Dzisiaj mam seminarium na 14. Pod wieczór idziemy do rodziców G.
Na weekend wyjeżdżamy do mnie do miasta i odpocznę trochę od Krakowa.

Miłego dnia :*
 
reklama
Chciałam tylko tutaj dopisać, że Twoja wypowiedź jest krzywdząca. Ja jestem rocznik 87, kończę studia magisterskie uzupełniające. Pracowałam prawie 2 lata w Dziale Personalnym i również miałam do czynienia z rekrutacją pracowników. Nie uważam żebym nie nadawała się do niczego, nie uważam również, że jestem nieobowiązkowa czy nie przejmuję się pracą. Studiuję, nie dlatego, że płacę bo studiuję dziennie. Studiuję bo chcę się czegoś nauczyć, chce wykonywać swój zawód. A nikt mi nie powie, że nie szuka "lekkiej i przyjemnej pracy", bo taka jest idealna w każdym zawodzie.


To taka moja mała dygresja ;]

monimoni ja nie mam zamiaru nikogo urazic. Takie są moje doświadczenia. To jest tylko generalizacja, a tak jak napisała smoniq w każdym roczniku zdarzają się osoby takie i takie. Niestety ja mając do czynienia z setkami kandydatów zauważam jakąś smutną "prawidłowość" w nastawieniu do obowiązków, pracy, życia w ogóle pewnych roczników. Inne podejście mają osoby "starsze", zupełnie inne młodzież wchodząca w dorosłość. My byliśmy inni. Wiedzieliśmy, że musimy pracować, żeby mieć za co żyć. Mieliśmy jakiś szacunek do pracy i pewnego rodzaju skupienie co do tego czym się zajmujemy. Teraz mam wrażenie "dzieciaki" patrzą na to w kategoriach jakoś to będzie- takie pokolenie, świat się zmienia, nie zawsze na lepsze. Nie zaprzeczam, że zdarzają się osoby bardzo zaangażowane, ale zdecydowanie rzadziej, a mimo to z większą łatwością przychodzi im poddawanie się i szukanie czegoś lżejszego...
Ja nie uważam, że praca ma być lekka i przyjemna. Dająca satysfakcję i spełnienie TAK! Ale jeśli ktoś spełnia się w opiece nad obłożnie chorymi, to nie powiemy, że ma lekką i przyjemną pracę?! Dla jednego satysfakcją jest kasa, dla drugiego kasa może nie liczyć się wcale, a znaczenie ma coś zupełnie innego.

Co do studiów. Jak najbardziej są obecnie studenci z prawdziwego zdarzenia. Tu znowu odwołam się do słów smoniq, nie każdy jednak musi albo powinien robić studia. Co innego jak mamy do czynienia z kimś kto spełnia swoje ambicje, np. smoniq idzie na studia bo jej się marzą od lat, wiadomo, że raczej na dzienne nie pójdzie. Mam 50-cio letnie koleżanki, które z wielkim oddaniem robią studia, bo wcześniej nie miały jak, nie miały za co, itd. Chwała im za to.
Chwała siva211, że robi to co kocha i jest z siebie dumna.
Ale nikt mnie nie przekona do tego, by kogoś, kto studiuje w prywatnej szkole, zaocznie, nie ma pojęcia co to godziny spędzone w bibliotece nad tekstami źródłowymi, co to zajęcia od 8 do 20 od poniedziałku do piątku, itd. nazywać studentem. Ludzie którym zależy na wiedzy idą na porządne uczelnie, jak mogą dziennie, jak nie mogą zaocznie, ludziom, którym zależy na papierku idą na prywatne uczelnie, płacą i zdają. Jak wytłumaczysz mi to, że moje koleżanki z podstawówki, które ledwo zdawały z klasy do klasy, nie dostały się do liceów lub z nich wyleciały- skończyły wieczorowe ogólniaki z średnią 4,5 i kończą studia prywatnie z ocenami bdb?
Ja wiem jedno. Skończyłam dwa fakultety na UMK, lekko nie było, średnia 4,5- jedna w wyższych na roku- 5 lat zakuwania. Poszłam na podyplomówkę prywatnie, bo potrzebny był mi kwit. 4 semestry. Na zajęciach byłam w sumie 8 razy w tym czasie. Średnia na dyplomie 5,0, a nawet nie wiem jakie przedmioty miałam. W dupie mam taki papier.
 
A teraz w innym temacie.
Dziś zrobiłam turne po badaniach :-) Morfologię zrobiłam bez kolejki :-) Fantastycznie być w ciąży :-)
W szpitalu pojechałam na wymaz z pochwy. Jestem przerażona. Robi to położna. Jeśli one się z nami będą tak obchodzić przy porodzie, to ja się boję. Jak mi zarąbała wziernik, to gwiazdy zobaczyłam. Co one będą robiły z moją cipunią w październiku :-0
 
Ale nikt mnie nie przekona do tego, by kogoś, kto studiuje w prywatnej szkole, zaocznie, nie ma pojęcia co to godziny spędzone w bibliotece nad tekstami źródłowymi, co to zajęcia od 8 do 20 od poniedziałku do piątku, itd. nazywać studentem. Ludzie którym zależy na wiedzy idą na porządne uczelnie, jak mogą dziennie, jak nie mogą zaocznie, ludziom, którym zależy na papierku idą na prywatne uczelnie, płacą i zdają. Jak wytłumaczysz mi to, że moje koleżanki z podstawówki, które ledwo zdawały z klasy do klasy, nie dostały się do liceów lub z nich wyleciały- skończyły wieczorowe ogólniaki z średnią 4,5 i kończą studia prywatnie z ocenami bdb?
Ja wiem jedno. Skończyłam dwa fakultety na UMK, lekko nie było, średnia 4,5- jedna w wyższych na roku- 5 lat zakuwania. Poszłam na podyplomówkę prywatnie, bo potrzebny był mi kwit. 4 semestry. Na zajęciach byłam w sumie 8 razy w tym czasie. Średnia na dyplomie 5,0, a nawet nie wiem jakie przedmioty miałam. W dupie mam taki papier.

Z tym się zgodzę, gdyż zawsze mnie wkurzało to że osoby które znam od podstawówki, po czasy liceów nigdy nie były orłami, nie garnęło ich do nauki a nagle się okazuje że studiują na prywatnych uczelniach i mają same db i bdb oceny. To nie chodzi o zazdrość,ale jak się widzi coś takiego to aż ciśnie.. Gdyż ja jestem przykładem, który od podstawówki miał jakieś swoje marzenia, cele. Dużo czasu spędzałam przed książkami. Po gimnazjum postawiłam sobie cel że chce dostać się do najlepszego liceum w moim mieście na profil biologiczno- chemiczny który tak był oblegany i ciężko było się dostać. No i co ? Ogarnęła mnie taka ambicja,że dałam radę i robiłam to co lubię przez 3 lata. Po czasach liceum przyszedł moment na maturę i tutaj również ogarnęła mnie ogromna ambicja zdawałam biologię, chemię i fizykę rozszerzoną na maturze bo chciałam dostać się na wymarzoną stomatologię- niestety tutaj mi się nie udało ( zabrakło zaledwie kilku pkt) ale poszłam na studia dziennie do Krakowa na Uniwersytet Jagielloński na kierunek: biologia która zawsze była moją pasją i wiem że robię to co lubię ( oczywiście nie zawsze jestem tak zadowolona ale nie wyobrażam sobie studiować czegoś innego). No i wracając do moich znajomych którzy powybierali uczelnie prywatne i w czasie sesji jak to oni się chwalą- zdałam/em wszystko za pierwszym razem i to na bdb to mnie aż krew zalewa bo ja siedzę bity miesiąc przed sesją jak i nie dłużej żeby to wszystko ogarnąć, zarywam często noce żeby zdać a co się czasem okazuje? że i tak mi się nie uda i trzeba podejść drugi raz do egzaminu. Uczelnia - uczelni nie równa. Ja wiem ,że znalazłam się na wymagającej uczelni jak i kierunku. Tutaj nie ma czegoś takiego ,że nie uczy się przez cały semestr- tutaj w każdym tygodniu są jakieś kolokwia, zaliczenia.
Niestety w dzisiejszych czasach jest pełno mgr którzy robią go tylko po to żeby mieć papierek. Magistrów jest teraz jak grzybów po deszczu- bardzo to smutne bo w dawnych czasach ktoś kto miał tytuł magistra był kimś wyżej a teraz?

Teraz z powodu ciąży jestem zmuszona zmienić tryb studiów na zaoczny i wiem że też wcale tak lekko nie ma na UJ pomimo że się płaci za te czesne. Lecz poznałam co to znaczy studiować dziennie, mieć zajęcia od 8 do 20, spędzać pełno godzin w czytelni, zarywać noce na naukę..
 
Sugar_and_spice zgadzam się z Tobą prawda bolesna niestety ale tak jest, powiem szczerze ,ze ja 3 lata tez spędziłam w prywatnej szkole zaocznie było czasami ciężko ale nie do przesady, poszłam później na Uniwerek było już gorzej ale wyszłam z tego obronną ręką i to ze stypendium tym bardziej mnie to cieszyło że to Uniwersytet. Ja tez jakiś czas w swoim życiu miałam kierownicze stanowiska i tez się zgadzam,że w większości młodzi ludzie są leniwi, lecą na kasę no i przy tym nie chcą się narobić za dużo, ale też są wyjątki i oby było więcej takich:)
 
Położne jak położne, ja trafiłam przy plamieniu w 10 tyg do szpitala i badał mnie ordynator ginekologii- myślałam, że mi macice wyciśnie- normalnie rzeźnik, dziewczyny w ciąży, które tam spotkałam, jak mają do niego iść, to są od razu chore..., za to inny lekarz przepraszał, że musi nacisnąć na brzuch jak robił usg, więc może być różnie- trzeba wierzyć, że chcą mimo wszystko pomóc...



Dlatego też zapisałam się do szkoły rodzenia, żeby poznać szpital, połozne itd bo jak się czyta te mądre książki o ciąży i porodach, to wszędzie parę godzin skurczy do rozwarcia, potem parte i już po frytkach...jakoś nikt nie mówi, że kobitki rodzą po dwadzieścia-parę godzin, no ale niedługo zobaczymy, jak to jest ;-).


Ja już dawno nie miałam foszka, mąż się śmieje, że kumuluje się MEGAFOCH i będę potem jak fochilla grrrrrrrrrrrrrr ;-).


A tak siedzę w domku, czytam książki, oglądam TV i jakoś leci. Niedługo kończy mi się zwolnienie i jestem ciekawa, czy dostanę kolejne (i szefa trafi na m-cu), czy będę odpoczywać nadal.

Lubię swoją pracę, niedawno nawet dostałam podwyżkę, a tu teraz zwolnienie i tak mi trochę głupio, ale z drugiej strony, Okruszek najważniejszy.


PS: jak to jest z tym biustem w ciąży, mniej więcej do którego tygodnia rośnie/powiększa się? Gdzies czytałam, że w 16 tyg osiąga swój maksymalny rozmiar (no potem mleczarnia, ale to inna bajka).
 
A tak przy okazji zwolnienia. Dużo z nas jest na zwolnieniu? Macie zamiar być do końca ciąży?
Ja nie wiem co robić. Jestem na zwolnieniu od 4 tygodnia ciąży bo plamiłam. Teraz już nie muszę leżeć i nie wiem czy wrócić do pracy jeśli lekarz pozwoli czy nie. Boję się że pójdę i się zdenerwuję i się coś stanie. Nerwy będą na pewno bo będę musiała wyprosić panią która zajęła moje biurko. Może być ostro. Poza tym dowiedziałam się że nowy szef zwalnia ludzi na zasiłkach rehabilitacyjnych. Masakra generalnie. Atmosfera okropna.
 
Ze wszystkim co napisałyście o studiach się zgadzam. Ale trzeba też pamiętać o tym, że uczelnie niepaństwowe też nie są sobie równe i na jednych dają wycisk, a na innych nie. Zależy to też od wykładowców. Również osoba ambitna chodząca na uczelnię prywatną jak się chce czegoś nauczyć to się nauczy. Wydaje mi się też, że osoby, które chcą mieć lekko mgr to najczęściej wybierają kierunek związany z zarządzaniem, ale może się mylę. Ewentualnie kierunki na których nie ma chętnych.

Sugar_and_spice a gdzie mi wysłałaś tą wiadomość, bo nic nie widzę.

Ja jak pojechałam do szpitala z plamieniem to też nie było przyjemnie jak mi lekarz robił dowcipne usg. Bałam się czy mi tam czegoś nie uszkodzi.

Mala_mi humorki z czasem przejdą. Najważniejsze, żeby najbliżsi rozumieli co się z Tobą dzieje.

Malutka ja jestem na zwolnieniu i nie planuję wracać do pracy. Nerwy też nie są dobre dla maluszka.
 
Ostatnia edycja:
reklama
Jeżeli chodzi o uczelnie prywatne, to, tak jak napisała E-lona nie wszystkie są jednakowe. Sama studiowałam w jednej z lepszych uczelni niepaństwowych w Poznaniu. Nie mogę powiedzieć,że było lekko! Poziom był wysoki, stawiano wiele wymagań, ale udało się. Nieważne było, czy studiowałam dziennie czy zaocznie. Udało się, skończyłam. Na razaie na poziomie licencjata, ale mam zamiar w przyszłości uzupełnić swoją edukację.
 
Do góry