Dawno nie pisałam, bo mi się po prostu nie chciało, ale
sugar-and-spice tak mnie wkurzyłaś, że muszę!!! Ja studiowałam na uczelni prywatnej 3 lata, i były to najtrudniejsze 3 lata w moim życiu. Zawsze byłam najlepsza, w podstawówce, liceum, zawsze, więc proszę mi nie uogólniać, że na studia prywatne idą lenie, nieroby i padalce talentowe!!! POSZŁAM NA PRYWATNE BO MIAŁY DELIKATNIE MÓWIĄC O WIELE WYŻSZY POZIOM NIŻ TZW."UNIWERSYTET SZCZECIŃSKI"!!! I co więcej poszłam tam gdzie poszłam, bo mimo, że marzyłam o anglistyce to nie chciałam się zamykać na inne opcje, a tam mogłam wybrać np. lingwistykę stosowaną (ang + hiszpański). Co do POZIOMU: dzieci z 4go roku z US przychodziły do nas, kiedy byliśmy na 2im roku na korepetycje!!! bo my już dawno przerobiliśmy materiał, który oni dopiero zaczynali i biedaki nie dawali sobie rady!!! Co do OBECNOŚCI: na drugim roku facet od gramatyki historycznej oblałby mnie, bo nie pokazałam mu
jednego zwolnienia lekarskiego (chodziło o 3 dni, jeśli dobrze pamiętam, w tym jedne zajęcia z tym gościem!) (2 m-ce leczyłam nadżerkę żołądka, kilkakrotnie byłam na zwolnieniu), bo po prostu skleiło mi się z innymi dokumentami - podobnie było z innymi przedmiotami: nikt, komu zależało na studiach, nie pozwalał sobie na lawirowanie!!! Kiedy potrzebowałyśmy materiałów na zajęcia, jechałyśmy z koleżankami do biblioteki do Berlina, gdyż w naszych szczecińskich można było znaleźć (wg naszych wykładowców) ochłapy na "zalkę". I co ważne, jeśli nie najważniejsze: NIE NALEŻAŁAM I NIE NALEŻĘ DO ZAMOŻNYCH!!! Mogłam tam studiować, tylko i wyłącznie dzięki księdzu z mojej parafii, który opłacał mi połowę czesnego, w ramach stypendium parafialnego (plus oczywiście kredyt studencki). Ogólnie nie żałuję, że tam poszłam, bo 3 lata tam spędzone dały mi o niebo więcej niż dałyby 5lat na uniwerku, gdzie działy się właśnie takie rzeczy, o których pisze
sugar. Było mnóstwo zakuwania (choć, jak już pisałam, nauka nigdy nie była mi obcym zajęciem

), problemów z uzyskaniem zaliczeń (bo prof wymagał jeszcze więcej), a jedynymi zajęciami, na jakich nie trzeba było się pokazywać była w ciągu tych trzech lat jednosemestrowa filozofia...więc proszę Was, nie uogólniajcie , pisząc w ten sposób o studiach prywatnych, bo niektóre osoby mogą się poczuć naprawdę urażone. Poza tym to chyba nie jest forum na temat studiów i kategoryzacji uczelń - tylko forum o ciąży!!!
pozdrawiam brzuszki
