Witam wieczorkiem po koszmarnej nocy i niewiele lepszym dniu. Zaglądałam dzisiaj do was, ale jakoś nie miałam ani czasu ani siły nic pisać. Młody w nocy obudził się na dobre chyba po 2:00 (przed 23:00 dostał cycusia). Nie wiem czy było mu zimno czy o co chodziło. Dałam mu pocycać mleczka, possał, ale za chwilę i tak się obudził. Dotrwaliśmy do 4:00, kiedy to rozdarł się z głodu. Dostał flachę i zasnął przed 5:00. O 6:00 kolejna pobudka, więc poszedł do tatusia do salonu, bo chciałam jeszcze choć trochę sie zdrzemnąć. Oczywiście Pan tatuś był tak rozespany, że na krzyki małego nawet d*** nie podniósł z łóżka ani mu nie wetknął smoka. Wściekła wstałam, zrobiłam butlę, nakarmiłam i pospałam jeszcze pół godzinki, bo zanim ochłonęłam ze wściekłości i zasnęłam minęła chwila. Rano, zła jak osa nawrzeszczałam na P. o całokształt, więc w południe wysłano mnie do łóżka:-) Byłoby super, gdyby córcia podekscytowana bajką nie krzyczała na cały regulator. Po co ja uciszyć. Dziecko rozumiem, ale stary chłop, który siedział obok mógł jej chociaż zwrócić uwagę. Pominę już popołudniowy trzygodzinny wyjazd P. do pracy. Przecież dzień bez pracy to dzień stracony

Z tego wszystkiego córka idzie jutro do szkoły, chociaż miała do środy posiedzieć w domu (jest jeszcze zakatarzona). Jestem wyrodna matka, ale oszaleję siedząc w domu sama z dwójką dzieci przez 2 tygodnie, gdzie po drodze wyłapałam jakieś choróbsko. Dobrze, że przynajmniej choroba mi odpuszcza.
Wyżaliłam się tu trochę, ale naprawdę mam dość wszystkiego.
natolin o swoim podejściu do nazwisk nie wspomnę. W związku z tym, że córcia ma nazwisko swojego ojca, ja panieńskie to Wojtek też ma moje a nie mojego P. Gdybyśmy byli małżeństwem wtedy wszyscy (poza małą) nosilibyśmy te samo nazwisko- mi byłoby prościej zmienić swoje (mniej załatwiania). Skoro nie mamy ślubu to synuś nazywa się jak ja, ponieważ w życiu różnie bywa. Z doświadczenia wiem, że z różnych względów za jakiś czas możemy nie być razem (nawet jeśli teraz jest dobrze i nic nie wskazuje na jakiekolwiek rozstanie). Córce już nazwiska nie zmienię (jej ojca chyba by pokręciło, gdyby miał się zgodzić) a nie chciałam, aby każde z nas nazywało się inaczej. Postawiłam na swoim, chociaż była z tego wojna. Afera była nawet w mojej rodzinie, przykładowo wg babci krzywdzę w ten sposób dziecko. Nie wiem czemu wszyscy uważają, że to kobieta musi zmienić nazwisko, nie meżczyzna a dziecko koniecznie musi się nazywać jak ojciec.
dziulka gratulujemy pięciu miesięcy!
ika śliczny czwóreczkowy suwaczek
rzutka u was dwie piękne piąteczki
czarodziejkaM i tak nieźle, że magisterkę pamiętasz. Ja broniłam się w kwietniu, bo musiałam jeszcze zdążyć z podyplomówką (musiałam mieć mgr do obrony na podyplomówce) a rodziłam córkę na początku lipca. W związku z tym z jednej i drugiej obrony pamiętam tylko swoją ciążę :-)
mała_mi świetnie, że tak szybko was puścili. Przynajmniej nie straciłaś całego dnia na uczelnię.
strip życzę, aby dzidzia szybko zrobiła kupkę, cobyście nie musieli gnać do szpitala.
monimoni trzymam kciuki za praktyki.
sarisa głos oddany.