Cześć dziewczynki,
wróciliśmy właśnie parę godzin temu z weekendu u moich rodziców.
Dziękuję tym co myśleli o mnie :* i
Dobranocce o zdanie relacji co u mnie

A więc tak:
w sobotę zdychałam, leżałam cały dzień w łóżku, miałam 39 stopni gorączki (dla mnie taka temperatura jest nie do wytrzymania), mąż robił wszystko jeśli chodzi o zajmowanie się Łukaszkiem (bo moi rodzice poszli na imprezę do znajomych). Ja starałam się do niego nie zbliżać. W niedziele zaczęło mnie kręcić w brzuchu i doszła do tego biegunka,ale temp chociaż zniknęła. Tak więc kolejny dzień spędziłam głównie w łóżku.
Dziś już mi raczej przeszło.
No ale dzisiejszej nocy mój synek obudził się 3 razy w nocy bo taki okropny katar go złapał. Co najgorsze jak pakowałam nas na wyjazd to zabrałam wodę morską, gruszkę ale zapomniałam FRIDY! A ona jednak potrafi zdziałać cuda. Starałam się tą gruszką oczyszczać mu nosek ale to nie to samo co Frida, bo powrocie do Krakowa mąż tak oczyścił nochala Łukaszowi że jest perfekt

Dzisiaj też mi lekko pokaszliwał. Kupiłam też Nasivin Soft.
Jutro idziemy do lekarza. Poszłabym dzisiaj,ale przyjmuje beznadziejna kobieta która zawsze w takich sytuacjach przepisuje antybiotyk albo szpital! Jeśli jednak pogorszy się coś małemu to podjedziemy do szpitala żeby mi go tam osłuchali. Do tego oklepuje go też.
Tak więc u mnie mimo że weekend spędzony w rodzinnym domu, to taki nie do końca udany, bo choroba moja i Łukasza ... ale za to widziałam się z rodzicami a oni z wnukiem

Za dwa tygodnie chyba powtórka z rozrywki
No a teraz wróciliśmy do szarej rzeczywistości o nazwie TEŚCIOWA. Ta już chodzi i burczy odkąd wróciliśmy.
W ogóle to poprzestawiała wszystkie nasze rzeczy w kuchni i łazience. Mam taki koszyczek w kuchni w którym trzymamy butelki Łukasza i smoczki do nich a obok zawsze mleko + podgrzewacz. A ona też koszyczek przełożyła gdzie indziej (dodam do tego że w takie miejsce które na pewno nie jest pod ręką). No to mój mąż z powrotem to przełożył tak jak było.. Wcześniej jej jakoś to nie przeszkadzało, nawet mówiła żeby to było tam... a teraz wydziwia. Eh... Muszę się dziś ugryźć w język, bo jak mnie coś wkurzy to mogę nieźle dziś naskoczyć na kogoś.
Starałam się przez weekend Was ponadrabiać, ale ta choroba mnie tak powaliła że 24h w łóżku i nawet wyjście do toalety w asyście męża co bym tam nie zemdlała,bo w głowie mi wirowało.