No prosze, to mi przyszło wreszcie napisac po
Idzie i
Rysi, wiec moje wypociny bez echa teraz pewnie przejda

Faktycznie, mało sie tu działo w tym tygodniu, ale ja tez to przypisuje przedświątecznej krzataninie. Za to, niestety, mojej nieobecności tej samej przyczynie przypisać nie sposob, no chyba że "pracowej" krzątaninie.
Przyznam, ze nawet na bieżąco Was czytałam w tym tygodniu przez....telefon, ale już pisać w ten sposob jest bardzo niewygodnie, wiec nie dałam rady. W pracy cieżki tydzien, nerwowka. Prawie codziennie rozprawy sądowe a do tego do każdej raport sie należał pisemny, już nie wyrabiałam. Do tego ludzie mnie wkurzali. W poniedzialek, pierwszy raz od dawien dawna, wrociłam z pracy z płaczem. Ale tutaj musze przyznać mojemu meżowi wielki medal, bo, po tym jak mnie zobaczył w takim stanie, to zaproponował, że ugotuje obiad

(pierwszy raz od niepamietnych czasow), pomył naczynia, dopilnował Adasia, a potem jeszcze mi pomasował plecki przed snem....a masażysta z niego pierwsza klasa

W ogole pomagał mi dużo i troskliwy był bardzo.
W środe przejechałam autem 200 km w ramach pracy (wizyty domowe). Zdarza mi sie to co miesiąc, bo mam trojke dzieciaczkow w rodzinie zastepczej ponad 80 km drogi w jedna strone. To też tak apropos Waszej dyskusji o jezdzie samochodem. Ja też przezywałam te rozterki jak mieszkałam w Polsce, długo sie bałam jezdzić dalej niż najblizsze miasteczko. A teraz już chyba nic mi nie straszne. No, może jeszcze bym sie troszke bała po takim np. Los Angeles albo Nowym Jorku jezdzic. Poza tym, chyba wszystko dam rade. A jeszcze pamietam, jak początkowo bardzo mnie tutaj stresowały wjazdy na autostrade, zwłaszcza w godzinach szczytu, kiedy trzeba było sie włączyć do szybkiego ruchu. Do tego małz też nie bardzo mi ufał, jesli chodzi o automatyczną skrzynie biegow. Denerwowało mnie to, bo przecież automat znacznie łatwiejszy w obsłudze. I człowiek sie bardzo do niego przyzwyczaja. Dlatego też ciesze sie, że teraz mam okazje ćwiczyć oba na bieżąco, bo jeden samochod mamy automat a drugi z reczną skrzynia. Ostatnio jeżdze tym drugim, bo wiekszy i wygodniej z fotelikiem. I widze, że od nowa nabrałam wprawy. Ale faktycznie, każde auto jest inne, w każdym sprzegło inaczej działa i trzeba go po prostu "wyczuć", a na to jest tylko jeden sposob - jezdzić. Ciesze sie, ze nie miałam tutaj innego wyjscia, bo teraz naprawde lubie prowadzić auto, własciwie przy tej pracy ktorą wykonuje to jazda samochodem mnie odpreża - włączam głosną muzyke, albo słucham radia, głosno spiewam i rozmyslam

Nie musze sie użerać z klientami, telefon nie dzwoni jak oszalały (z rzadka ktos na komorke zadzwoni) i moge odetchnąc....
A, i jeszcze przy okazji muzyki to przyznam sie, ze ostatnio mam obsesje na punkcie nowej piosenki Evanescence, "What You Want" - mam teraz w telefonie i włączam sobie co chwila na pełny regulator
Generalnie stresuje sie, jak czytam o Waszych przedswiatecznych przygotowaniach, bo u mnie nic jeszcze nie zrobione w kwestiach porzadkow, nic nie ugotowane, nawet "menu" nie obmyslilam, nie wspominajac juz o zakupach w zwiazku z tym. No i zakupy prezentowe jeszcze nie dokonczone takze. Na szczescie mam nadzieje, ze zdaze w te kilka dni przed swietami, ktore wzielam wolne. Do pracy ide tylko w poniedzialek i wtorek a potem mam SZEŚĆ dni wolnego, hurra!

Sarisa, gratuluje bicia serduszka! Pamietam jakie to niesamowite uczucie. W zasadzie ja i malz to dopiero komukolwiek powiedzielismy o ciazy po pierwszym USG, gdzie juz widac bylo bijace serduszko. Poszlismy po tym swietowac do restauracji na obiad
Sheeney, Tobie tez gratuluje chlopczyka! Wiem, ze chcialas Hanie, ale bedzie super z dwoma lobuziakami. Ja to tak jak
Natolin, raczej chcialabym samych chlopcow miec, chociaz nie ukrywam, ze kupujac prezenty dla czteromiesiecznej dziewczynki niedawno, pomyslalam, ze to tak fajnie jest kupowac sliczne dziewczece ubranka

Ale za to brakiem przyrostu wagi to bym sie chyba nie cieszyla. Ja w pierwszym trymestrze najpierw przytylam pol kilograma a potem pojechalam do Polski i stracilam poltora. Moja polozna nie byla zbyt szczesliwa jak to zobaczyla. Ale juz dlugo sie nie musiala martwic, bo jak zaczelam przybierac to zatrzymac mnie juz nie dalo rady

Przez cala ciaze przybylo mi 16 kg... a najczestszym pytaniem w dalszej ciazy bylo czy nosze blizniaki
Natus, a ci Twoi goscie to dlugo lubia przesiadywac

No i nie smuc sie, jestem przekonana, ze po Swietach forum odzyje

Poza tym, tez Cie podziwiam, ze chodzisz do Kosciola z Piotrusiem. Ja to juz polowy nie wiem z mszy, kiedy ide z Adasiem. A staram sie uwazac, ale przeciez nie da sie skupic przy takim "laziku" co to wszystkiego ciekawy. W efekcie cala msze przespaceruje zazwyczaj za maluchem. Dobrze, ze sa te oddzielne pomieszczenia dla rodzin z malymi dziecmi.
Kaniu, trzymam kciuki za siostre i Tobie zycze szybkiej poprawy sytuacji i nastroju. A jak Oliwka ze zdrowkiem? Dobrze juz wszystko? Sypia lepiej?
Wioli, pytalas o ochraniacze do lozeczek. Tutaj to sie nazywa "bumper pads". Takowych nie posiadam i nigdy nie posiadalam. Bardzo tutaj pediatrzy je odradzaja, ze wzgledu na niebezpieczenstwo uduszenia dziecka. Ja mam zwlaszcza fiola na tym punkcie, w zwiazku z wykonywana praca i dodatkowa wiedza jakiej musialam nabyc w niej. Adasiek sie w lozeczku "obijal" moze z tydzien, zaraz po tym jak sie nauczyl obracac w obie strony. Teraz juz nigdy mu sie to nie zdarza.
Kroma, eee tam, nikt Cie nie olal, po prostu nikogo nie bylo prawie dzisiaj :-)
I faktycznie, gdzie sie
Roxannka dzisiaj podziala?
Dawidowe pewnie zbyt wykonczona po calym tygodniu w pracy

Ja tymczasem tez ide, naczynia czekaja. Do tego pora troche sie pobyczyc, bo jutro mnostwo roboty czeka.
Milej soboty, dziewczyny!
P.S.
Ida i
Rysia, prosze koniecznie sie wiecej odzywac, jak juz sie wyrobicie ze wszystkim (co mam nadzieje, nastapi jeszcze przed swietami) :-)