reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Pierwsze podejście do in vitro

Gratuluję!

I dziękuję. Dodałaś mi nadziei. Strasznie się boję kolejnego podejścia. Mam okropne wahania nastroju po tej stracie.

Ale całą ciążę (choć trwała krótko) przejmowałam się bardzo. Co prawda, pracowałam (ale zdalnie), wychodziłam z psem na psacery, spotykałam się ze znajomymi. Zachowywałam normalnie, choć odżywiałam się mega zdrowo i właściwie, odstawiłąm wszystko, co wyczytałam w necie, że jest złe itd. Przed każdym skorzystnaiemz toalety drżałam.

Może sobie wykrakałam, a może cały ten stres spowodował , że się nie udało. No ale jak się nie stresować... Sama nie wiem. Może powinnam codziennie pić melisę. Czy to coś da?
Myślę, że meliske możesz sobie spokojnie pić. Ja czasem też pije ale tylko dla smaku.
U nas nie było konkretnej przyczyny i gin powiedziała, że czasem tak jest ze wszystkie wyniki są ok (choć u nas był na początku problem z plemnikami ale 6m-cy brał fertilman plus i się poprawiło choć nadal nie idealnie ale 'do zapłodnienia wystarczy') i że to może być psychika. Bardzo się chce, myśli się o tym i się nie udaje. W naszym przypadku było tak, że odpuściliśmy, totalnie bez nadzieji podeszliśmy.
Pytanie jak by to było gdybyśmy starali się naturalnie czy też by się udało..
Wiem, że każdy transfer wymaga przygotowania, pieniędzy, że nie latwo jest odpuścić ale może spróbuj trochę odpuścić, nie myśleć może po transferze wyjedźcie gdzieś na tydzień (okres zagnieżdżania). No i przede wszystkim jak się uda to odpedzaj źle myśli. Ja oczywiście jak zobaczyłam II to też zaczęłam sobie wkręcać pozamaciczna, każdy ból to był była u gina... I jak dowiedziałam się, że ciąża rozwija się prawidłowo, że bóle są normalne, że mogą się zdarzać plamienia to wyluzowałam. Jasne martwię się czy aby na pewno jest wszystko dobrze ale kurde no nie mam na to wpływu... Co mogłam to zrobiłam. Od 5tc jestem na l4, staram się leżeć, nie dźwigać ale nie mam wpływu na to co dalej... Co da, że ja się będę martwić... Nerwami mogę tylko zaszkodzić i dziecku i sobie
 
reklama
Myślę, że meliske możesz sobie spokojnie pić. Ja czasem też pije ale tylko dla smaku.
U nas nie było konkretnej przyczyny i gin powiedziała, że czasem tak jest ze wszystkie wyniki są ok (choć u nas był na początku problem z plemnikami ale 6m-cy brał fertilman plus i się poprawiło choć nadal nie idealnie ale 'do zapłodnienia wystarczy') i że to może być psychika. Bardzo się chce, myśli się o tym i się nie udaje. W naszym przypadku było tak, że odpuściliśmy, totalnie bez nadzieji podeszliśmy.
Pytanie jak by to było gdybyśmy starali się naturalnie czy też by się udało..
Wiem, że każdy transfer wymaga przygotowania, pieniędzy, że nie latwo jest odpuścić ale może spróbuj trochę odpuścić, nie myśleć może po transferze wyjedźcie gdzieś na tydzień (okres zagnieżdżania). No i przede wszystkim jak się uda to odpedzaj źle myśli. Ja oczywiście jak zobaczyłam II to też zaczęłam sobie wkręcać pozamaciczna, każdy ból to był była u gina... I jak dowiedziałam się, że ciąża rozwija się prawidłowo, że bóle są normalne, że mogą się zdarzać plamienia to wyluzowałam. Jasne martwię się czy aby na pewno jest wszystko dobrze ale kurde no nie mam na to wpływu... Co mogłam to zrobiłam. Od 5tc jestem na l4, staram się leżeć, nie dźwigać ale nie mam wpływu na to co dalej... Co da, że ja się będę martwić... Nerwami mogę tylko zaszkodzić i dziecku i sobie
Eh masz rację.

Muszę podejść inaczej do kolejnego transferu. Tu byłam zestresowana, ale byłam jednocześnie przepełniona pozytywnymi myślami. Pewna, że się uda. Wyleciałam mocno do przodu myślami.

Może los musiał utrzeć mi nosa, żebym nie była taka zuchwała :(

No nic, zaczynam pić melisę już teraz i spróbuję zorganizować sobie czas tak, żeby myślami być jak najdalej od wyników i wszystkiego związanego z ciążą.

Zaczęłam się też zastanawiać, czy to, że mieszkam na 4 piętrze nie ma wpływu na przebieg ciąży? Codziennie, przynjamniej 3 razy w górę i 3 razy w dół - aż do tygodnia przed rozpoczęciem poronienia....
 
Eh masz rację.

Muszę podejść inaczej do kolejnego transferu. Tu byłam zestresowana, ale byłam jednocześnie przepełniona pozytywnymi myślami. Pewna, że się uda. Wyleciałam mocno do przodu myślami.

Może los musiał utrzeć mi nosa, żebym nie była taka zuchwała :(

No nic, zaczynam pić melisę już teraz i spróbuję zorganizować sobie czas tak, żeby myślami być jak najdalej od wyników i wszystkiego związanego z ciążą.

Zaczęłam się też zastanawiać, czy to, że mieszkam na 4 piętrze nie ma wpływu na przebieg ciąży? Codziennie, przynjamniej 3 razy w górę i 3 razy w dół - aż do tygodnia przed rozpoczęciem poronienia....
Szczerze wątpię, żeby to miało wpływ.. Co innego może u mnie - bo ja mam windę i jakbym nagle zaczęła tak latać po schodach to byłby to wyczyn dla mojego organizmu i mogłoby to być przyczyną niepowodzeń. Ale jeżeli mieszkasz tam już jakiś czas i jest to rutyna to na pewno nie. W innym przypadku dzieci rodziłyby się w blakach bez windy tylko na parterze [emoji16]

No i co do transferu.. Na pierwszy szłam z mega wypełnionym pęcherzem, że wszyscy tam mi współczuli jak na usg zobaczyli jaki pełny jest a Pani doktor mówiła, że dobrze dzięki temu wszystko widać, macica wyprostowana itd.
Na drugi transfer byłam z może do połowy pełnym. Poszłam do kliniki z pełnym i cały czas piłam. Okazało się, że jest lekkie opóźnienie i że za 30 min będę dopiero wzięta na sale i że ze spokojem mogę się wysikać i zacząć pić na nowo. No i 5min po WC zostałam wezwana na sale.. Więc w pośpiechu piłam i dużo chodziłam... Myślałam,ze będę wymiotowała od tej wody.. I w myślach, że mnie wezwą na sale a ja będę miała za mało moczu ale pęcherz był do połowy pełny i lekarka powiedziała, że taki jest lepszy niż przepełniony... (szkoda, że mi tego nie powiedziała za pierwszym razem).
 
Szczerze wątpię, żeby to miało wpływ.. Co innego może u mnie - bo ja mam windę i jakbym nagle zaczęła tak latać po schodach to byłby to wyczyn dla mojego organizmu i mogłoby to być przyczyną niepowodzeń. Ale jeżeli mieszkasz tam już jakiś czas i jest to rutyna to na pewno nie. W innym przypadku dzieci rodziłyby się w blakach bez windy tylko na parterze [emoji16]

No i co do transferu.. Na pierwszy szłam z mega wypełnionym pęcherzem, że wszyscy tam mi współczuli jak na usg zobaczyli jaki pełny jest a Pani doktor mówiła, że dobrze dzięki temu wszystko widać, macica wyprostowana itd.
Na drugi transfer byłam z może do połowy pełnym. Poszłam do kliniki z pełnym i cały czas piłam. Okazało się, że jest lekkie opóźnienie i że za 30 min będę dopiero wzięta na sale i że ze spokojem mogę się wysikać i zacząć pić na nowo. No i 5min po WC zostałam wezwana na sale.. Więc w pośpiechu piłam i dużo chodziłam... Myślałam,ze będę wymiotowała od tej wody.. I w myślach, że mnie wezwą na sale a ja będę miała za mało moczu ale pęcherz był do połowy pełny i lekarka powiedziała, że taki jest lepszy niż przepełniony... (szkoda, że mi tego nie powiedziała za pierwszym razem).
O widzisz, to ciekawe. Ja piłam do oporu i na pewno miałam pełniutki po brzegi. Od razu po transferze poszłam siku. Zapytałam najpierw, czy mogę i położna powiedziała, że nawet muszę. Zresztą, po transferze od razu zeszłam z fotela i po wysikaniu, poszłam do samochodu i pojechaliśmy do galerii handlowej (czekała nas droga 130 km do domu). Lekarz powiedział, żeby transfer traktować normalnie i że mogę po nim robić wszystko, nawet wyżej wymienione zakupy.

No i niby transfer mi się idealnie przyjął, zarodek się zagnieździł. Problemem jest jego oburmacie w 6 tygodniu ;/

I to po badaniach genetycznych, więc teoretycznie coś takiego nie powinno się wydarzyć. Nie wiem, może w takim razie coś z moim organizem nie tak. Najgorsze, że lekarze mówią, że tak widocznie musiało być, bo pewnie by chory. Ale wydaliśmy kupę kasy na to, żeby te genetyczne choroby wykluczyć, więc ocb....

Przepraszam, że tak ciągle o tym piszę, ale nie mam komu tego wszystkiego wyrzucić, więc robię to tutaj. :(
 
O widzisz, to ciekawe. Ja piłam do oporu i na pewno miałam pełniutki po brzegi. Od razu po transferze poszłam siku. Zapytałam najpierw, czy mogę i położna powiedziała, że nawet muszę. Zresztą, po transferze od razu zeszłam z fotela i po wysikaniu, poszłam do samochodu i pojechaliśmy do galerii handlowej (czekała nas droga 130 km do domu). Lekarz powiedział, żeby transfer traktować normalnie i że mogę po nim robić wszystko, nawet wyżej wymienione zakupy.

No i niby transfer mi się idealnie przyjął, zarodek się zagnieździł. Problemem jest jego oburmacie w 6 tygodniu ;/

I to po badaniach genetycznych, więc teoretycznie coś takiego nie powinno się wydarzyć. Nie wiem, może w takim razie coś z moim organizem nie tak. Najgorsze, że lekarze mówią, że tak widocznie musiało być, bo pewnie by chory. Ale wydaliśmy kupę kasy na to, żeby te genetyczne choroby wykluczyć, więc ocb....

Przepraszam, że tak ciągle o tym piszę, ale nie mam komu tego wszystkiego wyrzucić, więc robię to tutaj. :(
No czasem się tak zdarza i nikt Ci nie powie na 100% w czym jest problem, co bylo przyczyną... Niestety... Być może, rzeczywiście coś było z nim nie tak, może za słaby a może Twój organizm odrzuca ciążę traktując ją jak obcego. Tak jak organizm odrzuca przeszczep... Wiem, że są jakieś badania na to ale nie wiem jak się nazywają bo na szczęście nie doszłam do tego etepu. Poczytaj o komórkach NK bo nie wiem czy to nie to
 
No czasem się tak zdarza i nikt Ci nie powie na 100% w czym jest problem, co bylo przyczyną... Niestety... Być może, rzeczywiście coś było z nim nie tak, może za słaby a może Twój organizm odrzuca ciążę traktując ją jak obcego. Tak jak organizm odrzuca przeszczep... Wiem, że są jakieś badania na to ale nie wiem jak się nazywają bo na szczęście nie doszłam do tego etepu. Poczytaj o komórkach NK bo nie wiem czy to nie to
okej, dzięki. Dzisiaj poczytam
 
Do góry