Moim zdaniem każda z nas wie, kiedy jest najlepszy moment na ogłoszenie takiej nowiny. Bo wiadomo , w każdej rodzinie jest inaczej, różni są ludzie i relacje między nimi.
My długo zastanawialiśmy się kiedy powiedzieć najbliższej rodzinie, czyli rodzicom, teściom, dziadkom. Zdecydowaliśmy się szybko, bo już w 5 tygodniu...z tym, że u nas wszyscy bliscy "żyli" naszymi wizytami u doktorka, moim leczeniem - bardzo to przeżywali razem z nami i mocno nam kibicowali.
Długo miałam takie myśli, że wiecie - nie cieszyć się na zapas, żeby nie zapeszyć itd. Mój mąż też - bał się snuć plany, głaskać brzunio, po prostu się cieszyć. Ale doszłam do wniosku, że co ma być to będzie. Teraz jest czas żeby być przeszczęśliwą, mimo całej historii jaką mamy za sobą, a na płacz...może przyjdzie czas, a może wcale nie - i tej myśli się trzymam
