reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Weź udział w konkursie „Butelkowe S.O.S. - chwila, która uratowała nasz dzień” i opowiedz, jak butelka pomogła Ci w rodzicielskim kryzysie! 💖 Napisz koniecznie Do wygrania super nagrody, które ułatwią codzienne życie rodziców. Ekspres i sterylizator z osuszaczem od marki Baby Brezza

reklama

Pogaduchy długoletnich i nowych starczek ♥️

reklama
Hej !
Mam na imię Dominika i jestem tu nowa :D
Od początku roku chcemy z narzeczonym starać się o dzidzi 🩵 czy są jakieś wątki dla takich jak ja które jeszcze nie zaczęły a od przyszłego roku mają to w planach ? Póki co nie zauważyłam takich.
Tak w ogóle to miło mi Was poznać ❤️
 
Hej !
Mam na imię Dominika i jestem tu nowa :D
Od początku roku chcemy z narzeczonym starać się o dzidzi 🩵 czy są jakieś wątki dla takich jak ja które jeszcze nie zaczęły a od przyszłego roku mają to w planach ? Póki co nie zauważyłam takich.
Tak w ogóle to miło mi Was poznać ❤️
Hej 😊 Możesz przyjść na staraczki i na razie zasiąść na ławeczkę 😉 Co miesiąc jest nowy wątek 🙂
 
Muszę się wygadać. Rad w sumie nie potrzebuję, nawiąże do tego później.

Wrócilam własnie z młodym do domu z długiego weekendu. Bylismy sami, wyjechalismy w piątek, mąż został w domu bo pracował na nocki.

Wracamy i co? Popierdolone. W domu jest syf. Zawsze pierzemy ręczniki w sobotę. Ruszone? Nie. Nic nie jest umyte. Nieodkurzone, łazienka w kurzu, bo po co. On miał sprzątać dzisiaj, ale spał i w sumie dopiero teraz go obudziliśmy naszym powrotem.

Mąż dokladnie wie, jak bardzo mnie to wkurza, dokładnie wie, że się doczepie, że zamiast posiedzieć z dzieckiem, to będę latać po domu i doprowadzać go do stanu normalnego. Mówiłam, że jest mi wstyd jak przychodzi niania. Prosiłam. To są kwestie, które poruszam regularnie od prawie 2 lat. I dupa. Ja nie wiem czy on to robi specjalnie czy nakręca go teściowa czy po prostu ma już na mnie wy*ebane. Ostatnio stwierdził, że jestem oziębła, bo się nie chcę z nim przytulać, a ja powiedzialam, że cięzko się przytulać, skoro on się zachowuje jakby był moim synem w kryzysie nastoletniego wieku. I tak się bujamy, ja się wkurzam, ale nie mogę na nic zwrócić uwagi, bo jak zwrócę uwagę to słyszę fochy, że się czepiam, a potem on się kładzie na tapczan i leży tak np. 3h patrząc w ścianę, więc wtedy ja mam na głowie wszystko, bo on nic.

Prosilam o terapię. Nie. Badania, nie.

Sorry, że tutaj, ale jak mówię to mojej mamie to słyszę tylko, że faceci tak mają i trzeba przetrwać, a ja jednak chyba jestem już z innego pokolenia, bo naprawdę ciągnie mnie do rozwodu. I w sumie dlatego pisałam, że rad nie chcę, bo rozmowa nie działa, a rozwód chcę, ale w momencie, kiedy syn będzie ogarniał bardziej sam swoje żywienie, bo męzowi praw nie ograniczę, a wiem, że on nie zwraca uwagi na to, jakie produkty podaje, więc nie byłabym spokojna jakby syn był u niego na weekend czy coś. Chcę rozwodu ale jak już syn będzie umiał sam powiedzieć, ze czegoś nie może jeść.
 
Muszę się wygadać. Rad w sumie nie potrzebuję, nawiąże do tego później.

Wrócilam własnie z młodym do domu z długiego weekendu. Bylismy sami, wyjechalismy w piątek, mąż został w domu bo pracował na nocki.

Wracamy i co? Popierdolone. W domu jest syf. Zawsze pierzemy ręczniki w sobotę. Ruszone? Nie. Nic nie jest umyte. Nieodkurzone, łazienka w kurzu, bo po co. On miał sprzątać dzisiaj, ale spał i w sumie dopiero teraz go obudziliśmy naszym powrotem.

Mąż dokladnie wie, jak bardzo mnie to wkurza, dokładnie wie, że się doczepie, że zamiast posiedzieć z dzieckiem, to będę latać po domu i doprowadzać go do stanu normalnego. Mówiłam, że jest mi wstyd jak przychodzi niania. Prosiłam. To są kwestie, które poruszam regularnie od prawie 2 lat. I dupa. Ja nie wiem czy on to robi specjalnie czy nakręca go teściowa czy po prostu ma już na mnie wy*ebane. Ostatnio stwierdził, że jestem oziębła, bo się nie chcę z nim przytulać, a ja powiedzialam, że cięzko się przytulać, skoro on się zachowuje jakby był moim synem w kryzysie nastoletniego wieku. I tak się bujamy, ja się wkurzam, ale nie mogę na nic zwrócić uwagi, bo jak zwrócę uwagę to słyszę fochy, że się czepiam, a potem on się kładzie na tapczan i leży tak np. 3h patrząc w ścianę, więc wtedy ja mam na głowie wszystko, bo on nic.

Prosilam o terapię. Nie. Badania, nie.

Sorry, że tutaj, ale jak mówię to mojej mamie to słyszę tylko, że faceci tak mają i trzeba przetrwać, a ja jednak chyba jestem już z innego pokolenia, bo naprawdę ciągnie mnie do rozwodu. I w sumie dlatego pisałam, że rad nie chcę, bo rozmowa nie działa, a rozwód chcę, ale w momencie, kiedy syn będzie ogarniał bardziej sam swoje żywienie, bo męzowi praw nie ograniczę, a wiem, że on nie zwraca uwagi na to, jakie produkty podaje, więc nie byłabym spokojna jakby syn był u niego na weekend czy coś. Chcę rozwodu ale jak już syn będzie umiał sam powiedzieć, ze czegoś nie może jeść.
Nie napiszę nic oprócz tego że tulę i rozumiem sytuację. Musisz jakoś przetrwać do rozwodu. Długo jesteście razem? Kiedy zaczęło tak być?
 
Muszę się wygadać. Rad w sumie nie potrzebuję, nawiąże do tego później.

Wrócilam własnie z młodym do domu z długiego weekendu. Bylismy sami, wyjechalismy w piątek, mąż został w domu bo pracował na nocki.

Wracamy i co? Popierdolone. W domu jest syf. Zawsze pierzemy ręczniki w sobotę. Ruszone? Nie. Nic nie jest umyte. Nieodkurzone, łazienka w kurzu, bo po co. On miał sprzątać dzisiaj, ale spał i w sumie dopiero teraz go obudziliśmy naszym powrotem.

Mąż dokladnie wie, jak bardzo mnie to wkurza, dokładnie wie, że się doczepie, że zamiast posiedzieć z dzieckiem, to będę latać po domu i doprowadzać go do stanu normalnego. Mówiłam, że jest mi wstyd jak przychodzi niania. Prosiłam. To są kwestie, które poruszam regularnie od prawie 2 lat. I dupa. Ja nie wiem czy on to robi specjalnie czy nakręca go teściowa czy po prostu ma już na mnie wy*ebane. Ostatnio stwierdził, że jestem oziębła, bo się nie chcę z nim przytulać, a ja powiedzialam, że cięzko się przytulać, skoro on się zachowuje jakby był moim synem w kryzysie nastoletniego wieku. I tak się bujamy, ja się wkurzam, ale nie mogę na nic zwrócić uwagi, bo jak zwrócę uwagę to słyszę fochy, że się czepiam, a potem on się kładzie na tapczan i leży tak np. 3h patrząc w ścianę, więc wtedy ja mam na głowie wszystko, bo on nic.

Prosilam o terapię. Nie. Badania, nie.

Sorry, że tutaj, ale jak mówię to mojej mamie to słyszę tylko, że faceci tak mają i trzeba przetrwać, a ja jednak chyba jestem już z innego pokolenia, bo naprawdę ciągnie mnie do rozwodu. I w sumie dlatego pisałam, że rad nie chcę, bo rozmowa nie działa, a rozwód chcę, ale w momencie, kiedy syn będzie ogarniał bardziej sam swoje żywienie, bo męzowi praw nie ograniczę, a wiem, że on nie zwraca uwagi na to, jakie produkty podaje, więc nie byłabym spokojna jakby syn był u niego na weekend czy coś. Chcę rozwodu ale jak już syn będzie umiał sam powiedzieć, ze czegoś nie może jeść.
Nie bede dawac rad, bo nie o to tu chodzi, ale wspieram calym serduchem.. ♥️ pamietaj tylko, zeby zawsze zyc w zgodzie ze soba, nie z innymi ludzmi!
 
reklama
Nie napiszę nic oprócz tego że tulę i rozumiem sytuację. Musisz jakoś przetrwać do rozwodu. Długo jesteście razem? Kiedy zaczęło tak być?
8 lat, 4 po ślubie, zaczęlo się psuć po porodzie. W sumie już po pierwszym porodzie, ale ja wtedy miałam focus na siebie, na terapię i na drugie dziecko, a on się nie odzywal. Tylko wszyscy mi zwracali uwagę, że to dziwne, że to ja wspieram jego, a on mnie nie, a ja zlewalam no bo przecież tyle przeszedł też i ma prawo.
No a po drugim porodzie to już równia pochyła bo ja focus na dziecko, bo dziecko w szpitalu, bo potem jedna wizyta, druga, dziesiąta, wyjazdy po lekarzach, a on w pracy. Nie chciał z dzieckiem siedzieć, bo się bał, a ja głupia na to pozwoliłam zamiast kazać mu się wtedy ogarnąć. Więc jeździłam do rodziców, bo wtedy miałam chwilę oddechu i odpoczynku. Mnie też stresował pierwszy rok i fakt, że mam dziecko z obciązeniami i jestem sama w domu za niego odpowiedzialna i co jakby coś mu się stało. Ataki paniki na myśl o ewentualnej chorobie itd. Mam zdiagnozowane PTSD. A mąz wracał z pracy, kładł się na tapczan i odpoczywał.

No i tak się ponawarstwiało, moje nerwy, lęki, jego olewactwo. Jak o coś proszę to słyszę, że się czepiam, rzuca się, krzyczy, więc przestałam prosić. W 2h jak niania idzie z mlodym na spacer posprzątam więcej niż on w 4 dni 🤷‍♀️ ale generalnie frustruje mnie to i zorientowalam się teraz, że jak siedzę w mieszkaniu to dzien w dzień boli mnie głowa, a jak jadę do rodziców to wcale. Więc to chyba nie guz mózgu a stres. Bo tu dalej ja jestem odpowiedzialna za dziecko praktycznie w 100%. Co zje, co ubierze itd.

Jeszcze mamy bardzo niedogadane finanse, on przepierdala kasę, przytył przepotwornie. Nie jest dla mnie atrakcyjny ani fizycznie ani mentalnie. Naprawdę czuję się jakbym miała w domu nastolatka.

Jednoczesnie wiem, ze w przypadku rozwodu on o jakąś tam opiekę będzie walczył, bo chociaż teraz jak jadę na 2 tygodnie do rodziców to potrafi przyjechać nas odwiedzić raz albo wcale (kwestia przejechania z jednej strony miasta na drugą), to wątpię, żeby odpuścił, zwłaszcza, że nakręci go teściowa. A obydwoje nie dają za dobrych wzorców, więc trochę się martwię. Teraz przynajmniej mam wszystko pod kontrolą, ake tak czy inaczej odbija się to na moim zdrowiu psychicznym. Musiałabym to pewnie przegadać sama z prawnikiem, ale nie mam na to czasu w tym momencie.

Generalnie ja najchętniej bym powiedziala, zeby dziecko zostało 100% czasu ze mną, symboliczne alimenty (bo dam radę sama), on może odwiedzać kiedy chce, moze zabrać do kina, na spacer, ale zero nocowanek i samodzielnych wyjazdów poza miasto. Ale nie wiem na ile to realne. Myślę, ze jak mlody pojdzie do przedszkola to będę mieć więcej czasu na ogarnięcie tego.

Tylko właśnie wkurzylam się dzisiaj bo znowu. Znowu to samo.
 
Do góry