A ja jeszcze niedawno pisałam, że połóg to nic takiego

, bo tak było przy Piotrusiu...no to teraz się na mnie zemściło- mam chyba wszystkie możliwe przypadłości poporodowo- połogowe.... Najpierw dochodzenie do siebie po cesarce, później na 3 dobę nawał taki, że piersi i brodawki całe spuchły- walka z bólem o karmienie, gorączka, przestawiłyśmy się na kapturki, ale sutki nadal były pogryzione i popękane do krwi, a Małgosia po karmieniu często wyglądała jak wampir...

Na 3 dobę zaczęłam mieć też bóle głowy i kręgosłupa, okazało się, że należę do 1% pacjentów z powikłaniami po znieczuleniu podpajęczynkowym... pani anestezjolog założyła mi łatę na kręgosłup...w końcu wróciłam do domu, piersi jako tako zaczęły się normować no i cholera przypałętały się hemoroidy, ale jakie


czuję się jakbym miała trzeci półdupek

, wczoraj jechałam do szpitala, nastawiałam się na interwencję hirurgiczną, ale na razie jeszcze próbujemy zwalczyć czopkami, choć słabo to widzę

Nie mogę chodzić, siedzieć, leże tylko na boku i beczeć mi się chce, nie umiem się cieszyć z tego macierzyństwa

buuuuuu
Dobra, wyżaliłam się, przepraszam...
Mam nadzieję, że u Was lepiej...