reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Znasz to? Dzień ledwo się zacznie, a Ty już masz na koncie przebieranie w półśnie, mycie części do laktatora i gorączkowe poszukiwania smoczka pod kanapą. Jeśli w tym chaosie marzysz choć o jednej rzeczy, która ułatwi Wam codzienność – weź udział w konkursie i wygraj urządzenia Baby Brezza, które naprawdę robią różnicę! Biorę udział w konkursie
reklama

Problem z ojcem dziecka

Dołączył(a)
16 Sierpień 2025
Postów
14
Witam, kontaktuję się z takim problemem.. wychowuję samotnie dziecko w wieku 8 lat, od urodzenia dziecka głównie tylko ja sprawowałam opiekę. Były partner był od samego początku problematycznym człowiekiem. Bardzo ciężko było się z nim porozumieć. Nie byłam też akceptowana przez jego rodziców, najbardziej przez jego mamę. Ze strony byłego partnera często pojawiały się zachowania ocierające o przemoc. Jego matka często prowokowała kłótnie między nami podczas swoich wizyt, nawet podczas mojej ciąży. Były partner często się potem do niej wyprowadzał obrażony, po jakimś czasie wracał ale wtedy jego rodzina się na niego obrażała. I tak było w sumie w kółko.. Były partner również nabrał na mnie kredytów, dlatego też bałam się odejść, bo wiedziałam, że nie poradzę sobie sama z dzieckiem i z tymi długami. Każda sprzeczka była zawsze moją winą, zawsze miałam wmawiane, że jestem chora psychicznie. 3 lata temu były parter sprowokował kłótnię i wyprowadził się do innej kobiety, jak się po czasie okazało.. mi z dziecku zostawił mieszkanie z długiem na czynszu oraz wymagające sporego i kosztownego remontu.. alimentów nie płacił i nie płaci do dzisiejszego dnia . Wcześniejsze kłótnie były powodowane brakiem pomocy z jego strony oraz brakiem odpowiedzialności. O długu na czynszu dowiedziałam się po czasie, od właścicieli mieszkania, w którym mieszkam. Były partner nie pomagał przy dziecku, odzywał się tylko raz na kilka tygodni. Tego samego dnia, kiedy chciał zabrać gdzieś dziecko i zazwyczaj było to godzinę przed jego przyjazdem. Nie chciał nigdy udzielić informacji dokąd dziecko zabiera. Ja kiedy odmawiałam z racji zaplanowanego już dnia, ponieważ nie byłam informowana przez niego odpowiednio z wyprzedzeniem.. byłam wtedy oskarżana o złośliwe działanie, o zabranianie kontaktów itp. Jego Spotkania z dzieckiem polegały na zakupie zabawki, zabrania na jakąś droższą atrakcję, na którą mnie nie było stać po opłaceniu rachunków i zapewnieniu bytu dziecku. Próbowałam angażować ojca do zakupu np. Butów, ale nigdy nie słuchał w doborze rozmiarów, kupował buty za małe, które potem mi kazał wymieniać, gdy informowałam, że rozmiar jest nieodpowiedni. Ojciec często też obiecywał dziecku różne atrakcje, wizyty, po czym nie zjawiał się bez informowania mnie o tym. Bardzo to było przykre, ponieważ dziecko czekało cały dzień, wieczorem już płakało.. tata nigdy nie przepraszał, za to wymyślał, że był chory a tej samej nocy nękał mnie wizytami czy telefonami po spożyciu alkoholu. Podczas spotkań też, kiedy się odzywałam w jakiejkolwiek sprawie byłam atakowana, przy dziecku padały oskarżenia, że to ja zniszczyłam rodzinę. Mimo, że to były partner odszedł do innej kobiety i ukrywał to zarówno przede mną jak i przed dzieckiem. Podczas chorób dziecka, nie było żadnej pomocy. Przy lekcjach również pomagałam tylko ja. Od kilku miesięcy dziecko nie ma kontaktu z ojcem. Po ostatniej kłótni, byłam przy dziecku atakowana zarówno przez ojca jak i przez babcię dziecka. Dziecko się bardzo wystraszyło, ponieważ byłam szarpana przez byłego partnera. Jego matka groziła, że zabierze dziecko do psychologa aby udowodnić moje manipulacje. Spotkania z ojcem były dla mnie bardzo stresujące ponieważ nie wiedziałam czego się spodziewać, jakiego zachowania, jakiego nastroju byłego partnera. Dziecko również to czuło na pewno. I bardzo chciało żeby tata wrócił do domu i żebyśmy się pogodzili.. próbowałam łagodzić tą sytuację, ale ciągle tylko byłam obwiniana za wszystko i jakby karana tą sytuacją za swoje zachowanie nieodpowiednie. Długi spłacam sama, mieszkanie musiałam ratować sama, dziecko utrzymuje sama. Pomagam we wszystkim. Pracuję, zapewniam transport do szkoły i odbiór dziecka. Jest mi bardzo ciężko. Nie jestem człowiekiem konfliktowym. Do dnia dzisiejszego bardzo ciężko jest mi się uporać z zaistniałą sytuacją. Dziecko od kilku miesięcy nie chce spotkać się ani z ojcem ani z babcią. Nie zmuszam do kontaktu, ale mam wyrzuty sumienia. Natomiast po krótkiej rozmowie z psychologiem zostałam uświadomiona, że ojciec dziecka daje zły wzorzec rodzica. Wiele czytam o alienacji rodzicielskiej i boję się, że szkodzę dziecku.. ale z byłym partnerem nie idzie się porozumieć. Dziecko jest okłamywane przez niego i samo ma świadomość, że tata kłamie, jego złe zachowania są tuszowane a ja jestem tą gorszą. Ja ciągle słyszę, że wszystko to moja wina. Odkąd nie mamy kontaktu zarówno ja jak i dziecko jesteśmy spokojniejsi. Nie mam żadnych problemów wychowawczych, dziecko nie pyta o ojca. Nie tęskni. Proszę mi powiedzieć, czy taką sytuacją krzywdzę swoje dziecko? Chcę dla niego dobrze, kocham je. Ale boję się sama tego co się dzieje między mną a ojcem dziecka. Bardzo jest mi przykro też, kiedy dziecko jest przez niego krzywdzone, bo on nie słucha niczego. Ani mnie ani dziecka. Dziecko nie ma z nim żadnej więzi, żadnego wsparcia, wszystkie obowiązki ja wykonuje sama. Uczę jeździć na rowerze, odrabiam lekcje, kupuje ubrania, opłacam wycieczki szkolne. Obiady, rachunki itp.
 
reklama
Skoro Ty sobie radzisz sama, ojciec dziecka jest nieodpowiedzialny i toksyczny, dziecko nie szuka już z nim kontaktu - to sytuacja jest rozwiązana. Nie robisz krzywdy dziecku, gdy nie wciskasz go komuś, kto o nie nie dba.

Tylko nie rozumiem, czemu o alimenty nie zawalczysz sądownie. Byłoby Ci trochę łatwiej finansowo, też mogłabyś coś droższego czasem dziecku kupić.
 
Witam, kontaktuję się z takim problemem.. wychowuję samotnie dziecko w wieku 8 lat, od urodzenia dziecka głównie tylko ja sprawowałam opiekę. Były partner był od samego początku problematycznym człowiekiem. Bardzo ciężko było się z nim porozumieć. Nie byłam też akceptowana przez jego rodziców, najbardziej przez jego mamę. Ze strony byłego partnera często pojawiały się zachowania ocierające o przemoc. Jego matka często prowokowała kłótnie między nami podczas swoich wizyt, nawet podczas mojej ciąży. Były partner często się potem do niej wyprowadzał obrażony, po jakimś czasie wracał ale wtedy jego rodzina się na niego obrażała. I tak było w sumie w kółko.. Były partner również nabrał na mnie kredytów, dlatego też bałam się odejść, bo wiedziałam, że nie poradzę sobie sama z dzieckiem i z tymi długami. Każda sprzeczka była zawsze moją winą, zawsze miałam wmawiane, że jestem chora psychicznie. 3 lata temu były parter sprowokował kłótnię i wyprowadził się do innej kobiety, jak się po czasie okazało.. mi z dziecku zostawił mieszkanie z długiem na czynszu oraz wymagające sporego i kosztownego remontu.. alimentów nie płacił i nie płaci do dzisiejszego dnia . Wcześniejsze kłótnie były powodowane brakiem pomocy z jego strony oraz brakiem odpowiedzialności. O długu na czynszu dowiedziałam się po czasie, od właścicieli mieszkania, w którym mieszkam. Były partner nie pomagał przy dziecku, odzywał się tylko raz na kilka tygodni. Tego samego dnia, kiedy chciał zabrać gdzieś dziecko i zazwyczaj było to godzinę przed jego przyjazdem. Nie chciał nigdy udzielić informacji dokąd dziecko zabiera. Ja kiedy odmawiałam z racji zaplanowanego już dnia, ponieważ nie byłam informowana przez niego odpowiednio z wyprzedzeniem.. byłam wtedy oskarżana o złośliwe działanie, o zabranianie kontaktów itp. Jego Spotkania z dzieckiem polegały na zakupie zabawki, zabrania na jakąś droższą atrakcję, na którą mnie nie było stać po opłaceniu rachunków i zapewnieniu bytu dziecku. Próbowałam angażować ojca do zakupu np. Butów, ale nigdy nie słuchał w doborze rozmiarów, kupował buty za małe, które potem mi kazał wymieniać, gdy informowałam, że rozmiar jest nieodpowiedni. Ojciec często też obiecywał dziecku różne atrakcje, wizyty, po czym nie zjawiał się bez informowania mnie o tym. Bardzo to było przykre, ponieważ dziecko czekało cały dzień, wieczorem już płakało.. tata nigdy nie przepraszał, za to wymyślał, że był chory a tej samej nocy nękał mnie wizytami czy telefonami po spożyciu alkoholu. Podczas spotkań też, kiedy się odzywałam w jakiejkolwiek sprawie byłam atakowana, przy dziecku padały oskarżenia, że to ja zniszczyłam rodzinę. Mimo, że to były partner odszedł do innej kobiety i ukrywał to zarówno przede mną jak i przed dzieckiem. Podczas chorób dziecka, nie było żadnej pomocy. Przy lekcjach również pomagałam tylko ja. Od kilku miesięcy dziecko nie ma kontaktu z ojcem. Po ostatniej kłótni, byłam przy dziecku atakowana zarówno przez ojca jak i przez babcię dziecka. Dziecko się bardzo wystraszyło, ponieważ byłam szarpana przez byłego partnera. Jego matka groziła, że zabierze dziecko do psychologa aby udowodnić moje manipulacje. Spotkania z ojcem były dla mnie bardzo stresujące ponieważ nie wiedziałam czego się spodziewać, jakiego zachowania, jakiego nastroju byłego partnera. Dziecko również to czuło na pewno. I bardzo chciało żeby tata wrócił do domu i żebyśmy się pogodzili.. próbowałam łagodzić tą sytuację, ale ciągle tylko byłam obwiniana za wszystko i jakby karana tą sytuacją za swoje zachowanie nieodpowiednie. Długi spłacam sama, mieszkanie musiałam ratować sama, dziecko utrzymuje sama. Pomagam we wszystkim. Pracuję, zapewniam transport do szkoły i odbiór dziecka. Jest mi bardzo ciężko. Nie jestem człowiekiem konfliktowym. Do dnia dzisiejszego bardzo ciężko jest mi się uporać z zaistniałą sytuacją. Dziecko od kilku miesięcy nie chce spotkać się ani z ojcem ani z babcią. Nie zmuszam do kontaktu, ale mam wyrzuty sumienia. Natomiast po krótkiej rozmowie z psychologiem zostałam uświadomiona, że ojciec dziecka daje zły wzorzec rodzica. Wiele czytam o alienacji rodzicielskiej i boję się, że szkodzę dziecku.. ale z byłym partnerem nie idzie się porozumieć. Dziecko jest okłamywane przez niego i samo ma świadomość, że tata kłamie, jego złe zachowania są tuszowane a ja jestem tą gorszą. Ja ciągle słyszę, że wszystko to moja wina. Odkąd nie mamy kontaktu zarówno ja jak i dziecko jesteśmy spokojniejsi. Nie mam żadnych problemów wychowawczych, dziecko nie pyta o ojca. Nie tęskni. Proszę mi powiedzieć, czy taką sytuacją krzywdzę swoje dziecko? Chcę dla niego dobrze, kocham je. Ale boję się sama tego co się dzieje między mną a ojcem dziecka. Bardzo jest mi przykro też, kiedy dziecko jest przez niego krzywdzone, bo on nie słucha niczego. Ani mnie ani dziecka. Dziecko nie ma z nim żadnej więzi, żadnego wsparcia, wszystkie obowiązki ja wykonuje sama. Uczę jeździć na rowerze, odrabiam lekcje, kupuje ubrania, opłacam wycieczki szkolne. Obiady, rachunki itp.
Współczuję, trzymaj się. Podaj go o alimenty dla dobra dziecka. Możesz odkładać dziecku na konto
 
Skoro Ty sobie radzisz sama, ojciec dziecka jest nieodpowiedzialny i toksyczny, dziecko nie szuka już z nim kontaktu - to sytuacja jest rozwiązana. Nie robisz krzywdy dziecku, gdy nie wciskasz go komuś, kto o nie nie dba.

Tylko nie rozumiem, czemu o alimenty nie zawalczysz sądownie. Byłoby Ci trochę łatwiej finansowo, też mogłabyś coś droższego czasem dziecku kupić.
Dziecko nie zostało do tej pory uznane w urzędzie stany cywilnego, jak wspominałam wyżej ojciec dziecka był od samego początku problematyczny. Ciągle wyprowadzki do rodziców. Nigdy również przez czas jego nieobecności nie miałam żadnej pomocy. Odzywał się dopiero po kilku miesiącach. Ja niestety byłam też młoda, doświadczenie życiowe było niewielkie. No i długi, których się bałam. Liczyłam, że z czasem on dojrzeje. Tłumaczyłam sobie również jego zachowanie, nie przypuszczałam, że można chcieć dziecka i tak je krzywdzić.. byłam u prawnika, ponieważ chciałam podać go o alimenty, ale zapytałam co zrobić z jego zachowaniem wobec mnie przy dziecku i przede wszystkim co zrobić z dzieckiem, które cierpiało przez jego zachowanie również. Ale prawnik odpowiedział tylko, że będę musiała iść z dzieckiem do psychologa. I w obecnej sytuacji to ja decyduję czy ojciec dziecka może je gdzieś zabrać i kiedy. Ale jeśli będzie miał prawa do dziecka, to będzie mógł kontaktów żądać przez sąd. A ja nie dając mu dziecka mogłabym spodziewać się ukarania grzywną.. więc po prostu wybrałam spokój. Od samego początku radziłam sobie ze wszystkim sama, bez jego pomocy więc za wiele się dla mnie nie zmieniło. Dziecko jak podrośnie, to chciałabym żeby miało szansę zadecydować samo czy chce alimenty od taty i regularny kontakt z nim czy nie chce od niego niczego. Ja szczerze powiem, że chyba już nawet nie mam siły spierać się z nim dalej ale już w sądzie. O spłacie długów mogę również pomarzyć, ponieważ nie mam żadnych dowodów przeciwko niemu. Psycholog poradził założenie niebieskiej karty, ale wtedy będzie tylko gorsze traktowanie z jego strony dla mnie. A jeśli też, nikt mi nie uwierzy to cała sytuacja może obrócić się przeciwko mnie. Były partner groził mi nie raz sądem, bo twierdzi że on ma prawa do dziecka. Tyle, że on walczy tylko o prawa. Obowiązków żadnych nie widzi. No i do dzisiejszego dnia nie podał mnie do sądu. Niestety ja wychodząc z dzieckiem muszę być ostrożna, żeby go nigdzie nie spotkać, gdyż nie wiem jak się zachowa. Także po takim czasie od rozstania jeszcze nie udało mi się stanąć na nogi, jeśli chodzi o psychikę. Do tej pory nie odbieram w mieszkaniu domofonu, cała się trzęsę na dźwięk przychodzącego sms na telefon. Z dzieckiem na jego temat nie rozmawiam. Nie nastawiam go przeciwko ojcu. Odpowiadam tylko neutralnie, jeśli dziecko mnie o coś zapyta. Póki co nie pojawiła się żadna prośba o kontakt z tatą. Więc nie naciskam na to sama. Ale wyrzuty sumienia mnie dręczyły, bo to jednak ojciec. Dziecko na pewno czuje się przez niego odrzucone. Ale nie jestem w stanie niczego zmienić na lepsze. Także dziękuję serdecznie za odpowiedź, zależało mi, żeby jakaś inna osoba oceniła to podchodząc do tej sytuacji z rozsądkiem. Bo ja całkowicie nie wiem co robić.
 
Współczuję, trzymaj się. Podaj go o alimenty dla dobra dziecka. Możesz odkładać dziecku na konto
Dziękuję za odpowiedź, wyżej opisałam swoją decyzję w sprawie alimentów. Boję się o psychikę dziecka.. przez cały czas to ja jestem za wszystko obwiniana, boję się, że stracę dziecko. Bo ojciec ma więcej pieniędzy niż ja, więc może kupić droższe prezenty. Zabrać na drogie wakacje. Do tego, jego zachowanie wobec dziecka.. brak jakiejkolwiek więzi z nim, brak wsparcia w czymkolwiek. Dziecko kiedy ma jakiś problem przychodzi tylko do mnie, ani razu nie poprosiło, żeby zadzwonić do taty, żeby o czymś go poinformować. Obawiam się też, jak dziecko ułoży sobie w przyszłości swoje życie patrząc na takiego ojca, ponieważ wzorujemy się jednak na naszych rodzicach. Jednak jest to dla mnie bardzo trudna decyzja, wydaje mi się, że dziecko cierpiało bardziej czekając na to czy tata się zjawi, choć już pod koniec pytało zrezygnowane wieczorem czy myślę, że tata jeszcze przyjedzie.. on nawet nie odbierał telefonu, kiedy dziecko dzwoniło do niego. Dostało przy okazji spotkania z nim zabawkę, ale to nie wystarczało. Było mu bardzo przykro, kiedy ojciec po spotkaniu znikał zupełnie na kolejnych kilka tygodni. Teraz przynajmniej nie ma płaczu w domu, dziecko nie jest okłamywane, nie stresuje się jego krzykiem na mnie. Jest spokojnie w domu.
 
Idź na terapię. Poważnie. I szybko. To co swoim zachowaniem (tak- oboje, Ty też tkwiąc w tej dziwnej relacji) serwujecie dziecku jest straszne.
Tak. Wiem, że to też moja wina. Wiem też, że potrzebna tu jest terapia. Na tą chwilę kontaktu z ojcem dziecka nie mam. Nie szukam go sama. Skupiłam się na swojej relacji z dzieckiem, bo tak doradził mi psycholog. Dziecko jest również po konsultacji, na tą chwilę terapii nie wymaga. W ocenie psychologa, z którym rozmawiałam. Nie mam żadnych problemów wychowawczych, dziecko jest wychowywane przeze mnie z troską i miłością. Z nauką radzi sobie dobrze. W domu jestem spokojna, jedynie napięcie się pojawia przy kontakcie z ojcem dziecka lub z jego rodziną. Z mojej strony nie jest to złość, tylko może jakiś lęk? Ojciec sam też nie kontaktuje się, odzywa się raz na jakiś czas i zazwyczaj są to wyzwiska z moim kierunku, gdyż nie wierzy mi, że dziecko nie jest chętne na spotkanie z nim. Ja po prostu pytam zawsze dziecko, kiedy on się odzywa czy chce się z nim spotkać. Ale dziecko odmawia. A nie chce robić niczego na siłę. Proponowałam jakiś czas temu, że możemy się wybrać na plac zabaw razem. Dziecko chciało iść we trójkę. Ale ojciec powiedział, że on może iść sam z nim a nie z mamą. Więc dziecko zrezygnowało z wyjścia.
 
Idź na terapię. Poważnie. I szybko. To co swoim zachowaniem (tak- oboje, Ty też tkwiąc w tej dziwnej relacji) serwujecie dziecku jest straszne.
Z początku dawałam dziecko ojcu na każde jego zawołanie, ponieważ liczyłam że uniknę w taki sposób kolejnych awantur. Miałam też wmawiane, że to ja zniszczyłam rodzinę dziecku, więc w taki sposób chciałam naprawić to co zepsułam. Efekt był taki, że żeby iść z dzieckiem na urodziny do kolegi z zerówki musiałam wysyłać zdjęcie ojcu dziecka z prezentem, ponieważ odezwał się akurat tego dnia, kiedy było zaplanowane przyjęcie. A nie uwierzył, że wychodzę gdzieś z dzieckiem, od razu zarzucił, że nie chcę mu dać dziecka, że robię to po złości i izoluję dziecko. Niestety z czasem zauważyłam, że ataki na mnie się coraz bardziej nasilają. Przy dziecku i tak dalej było mówione, że to ja jestem zła. Ojciec obiecywał dziecku różne wyjścia, umawiał się tylko z nim, ja o niczym nie byłam informowana. Na sam koniec ojciec się i tak nie zjawiał i dziecko czuło się oszukane. A jeśli się zjawiał, to nadal kontakt się zrywał po spotkaniu i dziecko również źle to znosiło. Nie wiedziało kiedy zobaczy tatę następnym razem. Podczas choroby dziecko również zauważało, że kiedy jest chore to tylko ja się nim opiekuje a nie tata. Zauważało, że tata nawet nie dzwoni zapytać jak się czuje. Po rozmowie z psychologiem próbowałam stawiać granice, bo takie dostałam zalecenie. Psycholog też poradził, abym skupiła się na swojej relacji z dzieckiem i przestała brać odpowiedzialność za zachowanie ojca wobec dziecka. Jak zauważyłam, że dziecko zaczyna niechętnie spotykać się z ojcem, to zaproponowałam wspólne wyjście na plac zabaw, żeby pokazać dziecku, że rodzice się dogadują na spokojnie. Ale ojciec dziecka nie chciał iść razem. Potem doszła następna kłótnia i już ostatnia z ojcem i jego rodziną, dotycząca tego, że zawsze byłam mało ambitną kobietą dla byłego partnera. I, że to przeze mnie dziecko ma taką relację z ojcem, bo to ja powinnam pomyśleć o tym, że on miał problemy przed narodzinami dziecka i nie był gotowy na założenie rodziny.. tyle, że ja o jego problemach nie wiedziałam, bo nigdy nie był ze mną również do końca szczery.. cała ta sytuacja wydarzyła się na oczach dziecka, oboje już na sam koniec się rozpłakaliśmy, wszyscy na mnie krzyczeli, mieli pretensje o absolutnie wszystko. Nie dałam już rady wytrzymać w spokoju z tymi ludźmi. Nie miałam pojęcia już co mogę zrobić, żeby poprawić nasze relacje, więc skupiłam się na sobie i dziecku. Na tym, żebyśmy oboje przestali się stresować całą tą sytuacją. Przestałam nalegac na rozmowy z byłym partnerem, bo nic to nie dawało. A kiedy dziecko mówiło, że nie chce się spotkać z tatą to informowałam o tym ojca już bez zbędnego tłumaczenia i przepraszania.
I mój dystans zaczął być także odbierany jako kolejne złe zachowanie i obecnie jest jeszcze gorzej. Zdecydowałam się na brak kontaktu, żeby psychicznie choć przez chwilę odpocząć. Ponieważ ktoś musi się zająć dzieckiem. I naprawdę nie widzę na tą chwilę innego rozwiązania. Dziecka również nie chcę zmuszać do kontaktu. Bo to chyba również jest krzywdzące ?
 
Dziękuję za odpowiedź, wyżej opisałam swoją decyzję w sprawie alimentów. Boję się o psychikę dziecka.. przez cały czas to ja jestem za wszystko obwiniana, boję się, że stracę dziecko. Bo ojciec ma więcej pieniędzy niż ja, więc może kupić droższe prezenty. Zabrać na drogie wakacje. Do tego, jego zachowanie wobec dziecka.. brak jakiejkolwiek więzi z nim, brak wsparcia w czymkolwiek. Dziecko kiedy ma jakiś problem przychodzi tylko do mnie, ani razu nie poprosiło, żeby zadzwonić do taty, żeby o czymś go poinformować. Obawiam się też, jak dziecko ułoży sobie w przyszłości swoje życie patrząc na takiego ojca, ponieważ wzorujemy się jednak na naszych rodzicach. Jednak jest to dla mnie bardzo trudna decyzja, wydaje mi się, że dziecko cierpiało bardziej czekając na to czy tata się zjawi, choć już pod koniec pytało zrezygnowane wieczorem czy myślę, że tata jeszcze przyjedzie.. on nawet nie odbierał telefonu, kiedy dziecko dzwoniło do niego. Dostało przy okazji spotkania z nim zabawkę, ale to nie wystarczało. Było mu bardzo przykro, kiedy ojciec po spotkaniu znikał zupełnie na kolejnych kilka tygodni. Teraz przynajmniej nie ma płaczu w domu, dziecko nie jest okłamywane, nie stresuje się jego krzykiem na mnie. Jest spokojnie w domu.
Sytuacja jest trudna. Niekoniecznie widzę wszystko tak, jak Ty. Jesteś zastraszona. Pójdź do psychoterapeuty, można zapisać się nawet online. Raz miałam problem i tak zrobiłam, online a i tak pomogło
 
reklama
Ale czy to nie jest tak, że jeśli ojciec nie uznał dziecka to nie ma do niego praw oficjalnie?
Myślę, że potrzebna Ci terapia tak jak było to pisane wyżej. Jeśli uda Ci się poprzez terapię stanąć na nogi może wtedy zajmiesz się tym wszystkim sądownie- alimenty, ustalenie ojcostwa, odebranie bądź ograniczenie praw rodzicielskich a może i zakaz zbliżania.
Dziecko na pewno już jest w jakiś sposób skrzywdzone w tej sytuacji ale zawsze możesz próbować aby było lepiej a nie gorzej 😉 To wszystko pewnie będzie trwać i chwilami będzie jeszcze gorzej. Ale tak całkiem sama przeciwko niemu i jego manipulacjom do końca życia chcesz żyć?
Na pewno jest Ci bardzo ciężko o tym wszystkim decydować ale prawda jest taka, że wiele teraz zależy od tego jakie działania Ty podejmiesz.
Życzę powodzenia!
 
Do góry