- Dołączył(a)
- 16 Sierpień 2025
- Postów
- 14
Witam, kontaktuję się z takim problemem.. wychowuję samotnie dziecko w wieku 8 lat, od urodzenia dziecka głównie tylko ja sprawowałam opiekę. Były partner był od samego początku problematycznym człowiekiem. Bardzo ciężko było się z nim porozumieć. Nie byłam też akceptowana przez jego rodziców, najbardziej przez jego mamę. Ze strony byłego partnera często pojawiały się zachowania ocierające o przemoc. Jego matka często prowokowała kłótnie między nami podczas swoich wizyt, nawet podczas mojej ciąży. Były partner często się potem do niej wyprowadzał obrażony, po jakimś czasie wracał ale wtedy jego rodzina się na niego obrażała. I tak było w sumie w kółko.. Były partner również nabrał na mnie kredytów, dlatego też bałam się odejść, bo wiedziałam, że nie poradzę sobie sama z dzieckiem i z tymi długami. Każda sprzeczka była zawsze moją winą, zawsze miałam wmawiane, że jestem chora psychicznie. 3 lata temu były parter sprowokował kłótnię i wyprowadził się do innej kobiety, jak się po czasie okazało.. mi z dziecku zostawił mieszkanie z długiem na czynszu oraz wymagające sporego i kosztownego remontu.. alimentów nie płacił i nie płaci do dzisiejszego dnia . Wcześniejsze kłótnie były powodowane brakiem pomocy z jego strony oraz brakiem odpowiedzialności. O długu na czynszu dowiedziałam się po czasie, od właścicieli mieszkania, w którym mieszkam. Były partner nie pomagał przy dziecku, odzywał się tylko raz na kilka tygodni. Tego samego dnia, kiedy chciał zabrać gdzieś dziecko i zazwyczaj było to godzinę przed jego przyjazdem. Nie chciał nigdy udzielić informacji dokąd dziecko zabiera. Ja kiedy odmawiałam z racji zaplanowanego już dnia, ponieważ nie byłam informowana przez niego odpowiednio z wyprzedzeniem.. byłam wtedy oskarżana o złośliwe działanie, o zabranianie kontaktów itp. Jego Spotkania z dzieckiem polegały na zakupie zabawki, zabrania na jakąś droższą atrakcję, na którą mnie nie było stać po opłaceniu rachunków i zapewnieniu bytu dziecku. Próbowałam angażować ojca do zakupu np. Butów, ale nigdy nie słuchał w doborze rozmiarów, kupował buty za małe, które potem mi kazał wymieniać, gdy informowałam, że rozmiar jest nieodpowiedni. Ojciec często też obiecywał dziecku różne atrakcje, wizyty, po czym nie zjawiał się bez informowania mnie o tym. Bardzo to było przykre, ponieważ dziecko czekało cały dzień, wieczorem już płakało.. tata nigdy nie przepraszał, za to wymyślał, że był chory a tej samej nocy nękał mnie wizytami czy telefonami po spożyciu alkoholu. Podczas spotkań też, kiedy się odzywałam w jakiejkolwiek sprawie byłam atakowana, przy dziecku padały oskarżenia, że to ja zniszczyłam rodzinę. Mimo, że to były partner odszedł do innej kobiety i ukrywał to zarówno przede mną jak i przed dzieckiem. Podczas chorób dziecka, nie było żadnej pomocy. Przy lekcjach również pomagałam tylko ja. Od kilku miesięcy dziecko nie ma kontaktu z ojcem. Po ostatniej kłótni, byłam przy dziecku atakowana zarówno przez ojca jak i przez babcię dziecka. Dziecko się bardzo wystraszyło, ponieważ byłam szarpana przez byłego partnera. Jego matka groziła, że zabierze dziecko do psychologa aby udowodnić moje manipulacje. Spotkania z ojcem były dla mnie bardzo stresujące ponieważ nie wiedziałam czego się spodziewać, jakiego zachowania, jakiego nastroju byłego partnera. Dziecko również to czuło na pewno. I bardzo chciało żeby tata wrócił do domu i żebyśmy się pogodzili.. próbowałam łagodzić tą sytuację, ale ciągle tylko byłam obwiniana za wszystko i jakby karana tą sytuacją za swoje zachowanie nieodpowiednie. Długi spłacam sama, mieszkanie musiałam ratować sama, dziecko utrzymuje sama. Pomagam we wszystkim. Pracuję, zapewniam transport do szkoły i odbiór dziecka. Jest mi bardzo ciężko. Nie jestem człowiekiem konfliktowym. Do dnia dzisiejszego bardzo ciężko jest mi się uporać z zaistniałą sytuacją. Dziecko od kilku miesięcy nie chce spotkać się ani z ojcem ani z babcią. Nie zmuszam do kontaktu, ale mam wyrzuty sumienia. Natomiast po krótkiej rozmowie z psychologiem zostałam uświadomiona, że ojciec dziecka daje zły wzorzec rodzica. Wiele czytam o alienacji rodzicielskiej i boję się, że szkodzę dziecku.. ale z byłym partnerem nie idzie się porozumieć. Dziecko jest okłamywane przez niego i samo ma świadomość, że tata kłamie, jego złe zachowania są tuszowane a ja jestem tą gorszą. Ja ciągle słyszę, że wszystko to moja wina. Odkąd nie mamy kontaktu zarówno ja jak i dziecko jesteśmy spokojniejsi. Nie mam żadnych problemów wychowawczych, dziecko nie pyta o ojca. Nie tęskni. Proszę mi powiedzieć, czy taką sytuacją krzywdzę swoje dziecko? Chcę dla niego dobrze, kocham je. Ale boję się sama tego co się dzieje między mną a ojcem dziecka. Bardzo jest mi przykro też, kiedy dziecko jest przez niego krzywdzone, bo on nie słucha niczego. Ani mnie ani dziecka. Dziecko nie ma z nim żadnej więzi, żadnego wsparcia, wszystkie obowiązki ja wykonuje sama. Uczę jeździć na rowerze, odrabiam lekcje, kupuje ubrania, opłacam wycieczki szkolne. Obiady, rachunki itp.