Cześć kochane
Jesteśmy jeszcze przed wizytą u Majki ale mnie juz nosi, być może to już dziś ten wielki dzień, który lekarze nazywają dopiero malutkim kroczkiem.
Wiecie co, nie wątwpię już, że Bóg mnie wysłu****e, bo w sercu i kilka postów wcześniej prosiłam go o znak, że jest z nami...a tu w tym wczorajszym smutnym dniu, Madzia i jej rodzinka postanowiła nas odwiedzić, tak poprostu. Szalenie chlonęliśmy żywotność jej Filipka, który szedł podobną drogą jak Majcik. I tego właśnie bylo nam trzeba, nasze marzenia i wyobraznia ruszyła - zaczeliśmy sobie wyobrażać, że taka właśnie będzie nasza Maja. Mnie to bardzo pomogło, a Marcin jeszcze do późna przeżywał tego ślicznego, żywego szkraba. No i uspokoiliśmy się, że ranki pięknie się wygajają.
To był ten znak, o który prosiłam, to wsparcie - dostaliśmy wsparcie, potwierdzenie na powodzenie tak trudnego leczenia, dobrych ludzi w tym trudnym momencie i Anioła Stróza dla Majki, co chyba jest ewidentnym podpisem działania Pańskiego...Chwała Panu

Wstalam z nową energią i siłą...
Dziękuję Madzikowej rodzince, przecież to nie było takie proste, a trzymala się dziewczyna na tej sali dzielnie...
POzdrawiam was wszystkie...teraz szykuje sie do małej....dam znać...