U mnie na przestrzeni 2 dni "smakowa rewolucja" - przedwczoraj myślałam tylko o słodyczach, jadałam je jak wariatka: ciastka, czekolady, słodkie serki homo. Wczoraj popatrzyłam na talerz z kilkoma ciasteczkami (co się dziwnym trafem ostały...) i od niechcenia je zjadłam, ale żebym była specjalnie tym podjarana to nie powiem, a dziś całkiem odwrotnie - ochoty na słodycze zero, czekolada leży, pączki leżą - wyschły już chyba całkiem, a ja patrzeć na to nie mogę, za to mam mega fazę na coś wyrazistego i z czosnkiem, na śniadaniem zjadłam kanapki z czosnkiem, zaraz pewnie zjem kolejną, w kwestii obiadu mam natłok myśli - może spaghetti, może mielone, może kapuśniak, a do wszystkiego pewnie dodam czosnek

Zwariowałam chyba...