Ewitka
Majowo-lutowa mama
Lapis, to dopiero początek, synuś przyzwyczaił się do słoiczkowych smaków i ostroznie podchodzi do nowosci domowych, które inaczej smakują niż słoiczkowe. Mój synuś na początku też wolał słoiczkowe, jak babcia zrobila, to zjadał :-(, ale potem się przełamał, a moje domowe tak nie bardzo, a teraz wcina na całego az mu się uszy trzęsą.
A dzisiaj kompletna porazka - dałam mu duży słoiczek kurczaka z warzywami Bobovity i mały przy kazdym podaniu łyzeczki się krztusił, aż w końcu odmówił jedzenia i musiałam mu ja zmiksować i dopiero zjadł bojowo juz do niej nastawiony :-(
Jak ja go mam nauczyć jeść grubszych rzeczy? Ziemniaka w kawałku ode mnie zje, ale on jest miększy od kawałków w obiadku Bobovity.
A dzisiaj kompletna porazka - dałam mu duży słoiczek kurczaka z warzywami Bobovity i mały przy kazdym podaniu łyzeczki się krztusił, aż w końcu odmówił jedzenia i musiałam mu ja zmiksować i dopiero zjadł bojowo juz do niej nastawiony :-(
Jak ja go mam nauczyć jeść grubszych rzeczy? Ziemniaka w kawałku ode mnie zje, ale on jest miększy od kawałków w obiadku Bobovity.


ja bym też chciała już dawać więcej, ale w głowie mam czarny scenariusz, że jak ona się zacznie mi dławić, a ja sama w domu, to jeszcze sobie nie poradzę albo coś .... katastrofik ze mnie, wiem ale jakoś strach jest ...
ale nie ma się co dziwić, po takiej mamusi coś musiały oddziedziczyć, tzn. madrość!;-)