Krropelko, gdyby zależało mu na synu, nie postępował by w ten sposób. Myślę, że nie jest wart tego, aby być kiedykolwiek nazwanym "tatą". Myślę, że powinnaś trwać przy swoim i nie ustępować, nie dlatego, żeby mieć z tego jakąś satysfakcję z tego, że wygrałaś, tylko dla Filipka. Tak naprawdę nie wiadomo, czy w przyszłości znowu coś exowi nie odwali, czy nie, niestety nikt nie jest tego w stanie przewidzieć. Uważam, że mieć tatę na 2 tygodnie, później nie mieć na kolejne dwa jest gorsze, niż nie mieć go w ogóle. Chciałaś dać synowi możliwość posiadania ojca i dałaś, nie skorzystał w pełni, więc na dobrą sprawę to jego największa strata, a przecież nie jest powiedziane, że Filipek nigdy taty mieć nie będzie. Może to wszystko brzmi trochę okrutnie, ale tak to wszystko postrzegam.
Tak na marginesie jeszcze, moja powiedzmy znajoma sama wychowuje córkę. Byli szczęśliwym małżeństwem, urodziła im się córcia i w ogóle radośnie. On pracował w innym mieście kawałek od naszej mieściny, najpierw przyjeżdżał regularnie, później raz na 2 ty., poźniej raz w miesiącu etc. Okazało się, że w tym innym mieście ma dziecko starsze o rok od Amelki i jest z tamtą kobietą. Rozwiedli się i na początku przyjeżdżał do dziecka regularnie, później raz na jakiś zcas, często umawiał się i wcale nie przyjeżdżał. Mała czekała za nim, dosłownie siedziała na parapecie w oknie przez 2 godziny i czekała na tatusia. To strasznie przykre, więc myślę, że lepiej ograniczyć kontakt, kiedy dziecko jest maleńkie, zakłądając oczywiście, że ex postępuje tak jak postępuje.