Hej, dawno nie pisałam ale jest ciężko. Niunia z zapaleniem płuc, które wyszło dopiero na prześwietleniu dodatkowo wyszło, że ma małe torbieliki w główce. Pierwszy posiew też wyszedł ze złymi wynikami. Dziś przyszły wyniki z drugiego posiewu i wszystko jest w porządku. Na torbieliki robiono badanie krwi mnie i Tosi, ponieważ związane to było z toksoplazmozą, którą przeszłam przed ciążą najprawdopodobniej. Dziś przyszły wyniki i wszytko jest w porządku, a torbieliki będą musiały być kontrolowane, bo generalnie rzecz biorąc powinny się wchłonąć. Jak dobrze pójdzie prześwietlenie w czwartek kiedy skończone zostaną antybiotyki to wypiszą nas do domu. Starałam się czytać Was na bieżąco ale nie miałam jak odpisać. Mój dzień wyglądał tak 8 rano do szpitala do 13, biegiem do domu zjeść obiad, przed 15 wracałam do szpitala do 20 szłam do domu, ogarniałam się o 21.30 pierwsza zabawa z laktatorem, a potem co 3h, i jeszcze dodatkowe o 6 rano. I o 7 pobudka. Mało już nierozpakowanych, więc trzymam za Was kciuki.
Rozpakowane mają podobne problemy i stresy. Oglądałam dzieciaczki, są śliczne, gratulacje dla wszystkich rozpakowanych. Zazdroszczę tym, które mogą jeść co chcą i przesypiają więcej niż 3h ciągiem. Ja na razie będę musiała Tosię wybudzać, bo mało przybrała na wadze. A pediatra kazała mi do 14 września, kiedy mała będzie miała pierwsze szczepienie być na diecie i dopiero potem wprowadzać różne rzeczy. Ogólnie bardziej niż fizycznie jestem wykończona psychicznie, te karmienie piersią nie wychodzi, nie umiem wyczuć kiedy ten cyc jest pusty i kiedy dać jej drugiego lub mleko modyfikowane. Obwiniam się, że przez to że je pustą pierś, to nawdycha się powietrza i potem ma gazy. Jak wrócę do domu to będę pojawiała się tu częściej.