I bezduszne
Nie bezduszne tylko rozsądne.
Mając mały kryzys z usypianiem Ani gdzieś w okolicach jej 3m życia wypróbowąłam metodę wyciągania, "uspokajania" i odkładania do łóżeczka. Strata czasu i energii, bo w przypadku tak małego dziecka skutek był żaden (poza rosnącym stresem moim i męża). Ania darła się nie słabnąc, a wszelkie moje metody uspokajania były jej OBOJĘTNE (w sferze książkowych mitów pozostawiam teksty o tym jak to niemowlaki pragną bliskości mamy, jej zapachu itp.- NIE ZAUWAŻYŁAM TEGO). A metoda pozostawienia- niech się zmęczy- poskutkowała już po pierwszej nocy. Tak samo zresztą jak i niedawno, przy wykluwającym się II ząbku. Ania budziła się w nocy co 2 godziny powrzeszczeć- i cóz ja jej miałam zrobić? Po kilku miesiącach pięknego spania we własnym pokoju/ łóżeczku, nagle wszystko mogło lec w gruzach. Żadne uspokajanie nie dawało skutku, a więc upewniwszy się, że u niej wszystko gra, wracałm do siebie do pokoju i słuchałam przez el. nianię jak krzyczy przez 10 min, po czym usypia. Po 2 nocach jej przeszło, i znowu śpi rewelacyjnie. Tak więc mogę być uważana za bezduszną matkę wyrodną, ale moje dziecko śpi szczęśliwe, zasypia w 10 sek, śpi nieprzerwanie przez 10h samo w swoim łóżeczku, budzi się słodkie jak cukierek i wcale nie marudzi że jej nikt w nocy nie przytulał.
Tak więc "duszne" mamusie, jeśli uspokajanie nie działa, to naprawdę zaciśnijcie zęby i połóżcie dziecko w łózeczku nakarmione/ przewinięte by zasnęło ze zmęczenia. Jedna, dwie noce będą trudne, ale WARTO.
No i nie widzę przeszkód by oduczać spania razem, gdy wciąż karmi się piersią. Co ma jedno z drugim wspólnego? Ania zawsze spała sama, i karmienia nocne jej w powrocie do łózeczka o 1 czy 3 w nocy nie przeszkadzały (poza wspomnianym wyżej kryzysem w okolicach trzeciego miesiąca życia). Przejście na butlę zminiło tylko czas spania- a w szybkim czasie także pozwoliło wyeliminować nocne pobudki- ale na sposób usypiania i spania nie wpłynłęo to w żaden sposób.
Słuchanie jak dziecko płacze/ krzyczy jest STRASZNIE trudne. U mnie ponadto powoduje wewnętrzną złość (nie na dziecko of course). Więc trzeba się w sobie wkurzyć, zaprzeć i przetrwać
Można sobie zawsze wmówić że to taka sama sytuacja, jak ta gdy 3 letni terrorysta domaga się wszelkimi znanymi sobie sposobami lizaka czy chrupek. ;-)