reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Sprawy socjalne-becikowe i inne co w tym dziale miescic sie moga ;]

Kasiurek ja doskonale Ciebie rozumiem :tak: tylko czasem naprawde warto z czegos zrezygnowac, żeby żył potem sobie nie wypruwać ;-)

my mamy małe 40 metrowe mieszkanie, kupione z myslą, że za iles tam lat będziemy najprawdopodobniej stawiac dom, jak dobrze pójdzie to może uda się znów bez wielkiego kredytu (najpierw spłacimy do końca to mieszkanko, nastepnie będziemy pomalutku stawiać za to co sie uda odłozyc (jak się uda :-p), potem sprzedamy mieszkanie i wykończymy, a na to co braknie weźmiemy kredyt. Dziś tak się sytuacja co chwile zmienia i nie ma praktycznie żadnej pewności, że będzie praca, więc pakowanie się w kilkusettysięczne kredyty byłoby nie na moje nerwy ;-) i naprawdę współczuje tym, dla których takie potężne kredyty to jedyna szansa na własny kąt...

najważniejsza zasada-nic ponad siły i możliwości...
tak często zapomina się o niej we współczesnej Europie i nie tylko. stąd spadł na nas wszystkich mały kryzysik ;-)

podpisuje się dwom łapkami pod tym :tak:

Poza tym wielu ekonomistów od dawna twierdzi, że bezpieczne zadłużenie nie powinno przekroczyć 3-4 krotnych rocznych zarobków

My się coś zmobilizowac nie możemy, ale czas zakładac konto oszczędnościowe i odkładac nawet te 100zł miesięcznie - co by nie było potem problemów z finansowaniem edukacji dzieci :tak:
 
reklama
Kredyt to coś czego nie mogę sobie wyobrazić - wiem, że wielu bez tego nie ma żadnych perspektyw i są zmuszeni do takiego rozwiązania, ale ja bym się nigdy nie zdecydowała.
M po ślubie nalegał na kredyt - dom dostaliśmy od mojego dziadka (z dziadkiem włącznie, co też nie zawsze jest łatwe, pomimo że ma osobny pokój i swoją kuchnię), ale czas się w nim zatrzymał 50 lat temu, więc bez DUŻEGO remontu nie można było w nim normalnie bytować, a to więcej kasy czasem zżera niż postawienie nowego domu. Nie zgodziłam się na kredyt, bo choć wtedy oboje pracowaliśmy i moglibyśmy spokojnie płacić ratę 1000 zł miesięcznie bez odmawiania sobie czegokolwiek na codzień, to wiedziałam, że ta sytuacja nie musi trwać wiecznie. No i 1,5 roku później ja zostałam bez pracy i juz było gorzej. Kasę pożyczaliśmy od rodziny, a kiedy dług zaczął się niebezpiecznie powiększać, zdecydowałam sie na wyjazd za granicę. Miałam dużo szczęścia, bo trafiłam na "małą żyłę złota" dzięki czemu udało się zyskać więcej niż sie spodziewałam. Ale też wydatki zaczęły przekraczać założony plan budżetowy, bo wiele rzeczy okazało się w praktyce droższych niż zakładaliśmy (myśleliśmy że to czy tamto da się zostawić a i tak trzeba było zmienić).
Na dzień dzisiejszy mamy trochę oszczędności na to, co trzeba jeszcze zrobić - czy ich starczy, nie wiem. Pocieszam się, że dla dziecka mamy całkiem sporo rzeczy, ale też zdaję sobie sprawę, że wielu wydatków nie unikniemy. Boli mnie, że jeździłam za granicę do pracy (kiedy moi rówieśnicy zwoedzali świat), by zarobic na studia (inni co jeździli przeznaczali kasę na realizację swoiich marzeń) - by mieć większe szanse na lepszą pracę, a teraz i tak nikt mnie nie chce. Gdybym tamtą kasę odłożyła na jakąś lokatę, to może nie musiałabym wyjeżdżać...

Ale staram się nie narzekać za bardzo na swój los, bo wiem, że jest wielu co ma zdecydowanie gorzej ode mnie, a ja patrząc zupełnie obiektywnie, to mogę być zadowolona. I staram się ze wszystkich sił, choć jest wiele rzeczy, które choć dla innych normą i dniem powszednim, dla mnie pozostają poza zasięgiem. Najważniejsze, że dach nad glową mam, głodem nie przymieram, a reszta jakoś się ułoży, bo musi ;-)
 
Witam, ja mam termin na 10 marca. I tak was teraz podczytuję bo zastanawiam się jak to wszystko jest jak ma się własną firmę!
Wciekła jestem bo wiem że na macierzyńskim mi sie podobno 1000zl należy - kurde śmieszne! Państwo chce żeby zakładać własne firmy po czym jakieś 1000zl ci płacą i musisz wracać szybko do roboty.
Co do tego becikowego - to ja już zgłupiałam, dziś słyszałam w wiadomościach że nie będzie becikowego dla rodzin zarabiających ponad 85tys brutto - sorry ale piszcie co chcecie ale te 85 tys rocznie brutto to jest nic nie warte teraz gdy miesięcznie na samo jedzenie wydajemy 2000- 2500zł - kupując w najtanszych hipermarketach ( wszystko dokładnie liczę i ważę), ropa - oszaleli - 5,55zł za litr!!!! czyli znów ponad 2000 na samą ropę, czyli już półtorej pensji poszło! plus czynsz (które tez poszły w górę w tym roku) plus media, prąd, gaz, kredyt ( no bo masz mieszkanie = masz kredyt) i do pierwszego często nie starczy.
Więc ten 1000zl becikowego by chociaż na wózek było! a tu mówią że nie bedzie.
Szczególnie że ja nie wiem ile oni uważają że ja zarabiam bo teraz mam tą własną firmę i nie mam pojęcia jak to się liczy! tylko wiem tyle że jeszcze ani jednego miesiaca firma nie zarobiła na plus!
 
sorry jakie becikowe i tak 1000zł to kpina jakaś, że ci "bogatsi" nie łapią się po przekroczeniu 85tys rocznie!

śmiech na sali jeśli bogatym można nazwać kogoś kto zarabia na rękę około 2500 (85tys brutto na 2 osoby pracujące przez 12 miesięcy to przecież na miesiąc 3542zł brutto czyli netto 2534,31)
nie oszukujmy się przecież to nie jest tak dużo, tyle to powinien wynosić jakiś standard dla rodzin,
popieram te osoby, które są oburzone, bo życie jest drogie, a posiadanie mieszkania i samochodu w dzisiejszych czasach to ma być luksus na który ma buc stać wybranych? ŻART!


CHORY JEST TEN KRAJ, chcą szukać oszczędności niech zaczyna od siebie i swoich portfeli :angry::crazy::wściekła/y:

kto w swojej firmie będąc na stanowisku kierowniczym zarabia takie kokosy,
kto ma pod sobą kilka jak nie kilkanaście osób, które za niego odwalają robotę?:wściekła/y: a ci nawet nie potrafią się w sejmie zebrać, ile razy prawie pusta sala jest, nie mówiąc o tym że siedzą czytają jakieś szmatławce, gadają przez tel albo dłubią w nosie takie zainteresowanie pracą.... a biorą za to narawdę duże pieniądze tutaj o dochodzie kwartalnym pewnie można mówić o 85tys :wściekła/y:

GRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRR
 
Maria , ja też mam własną firmę i też z uwagi na opłacanie zusu w średniej wysokości (ok. 900 zł miesięcznie) na macierzyńskim dostanę ok. 1200 zł, nawet na zwolnienie nie ma sensu żebym szła, bo więcej z tym kłopotu i kontroli i tłumaczenia, niż to wszystko warte.
Pomimo,że płacę co miesiąc daninę blisko 1000 zł dla państwa za wszystkie badania płacę, bo leczę się prywatnie, a nie w przychodni, więc co miesiąc ok. 100 zł na wszelkie morfologie i inne muszę wyłożyć. Nie mam pojęcia po jaką cholerę płacę ten zus, jak w ogóle nie mam możliwości skorzystania z niego, taki system, o niebo wolałabym prywatne ubezpieczenie i wszystko w cenie, przynajmniej wiedziałabym za co płacę.
Nie rozumiem jednego, dlaczego rząd nie zlikwiduje połowy stanowisk urzędniczych tylko żeruje na społeczeństwie, zamiast zacząć od siebie to zaczynają od średniej krajowej, bo ani najbogatszych te zmiany nie dotkną, ani najbiedniejszych, a właśnie takie osoby, które przekraczają te cholerne 85 tysięcy, pomimo, że nie żyją ponad stan najbardziej dostaną po dupie na skutek tych reform. Szkoda gadać.
 
No właśnie dziewczyny to jest dramat z tym wszystkim - własna firma to kilka lat życia w długu a tu ci tysiaka proponują! na co mi ten tysiak jak prawie 3tys mi nie starczą! syn zaraz do przedszkola idzie gdzie państwowe przedszkole kosztuje teraz miedzy 600-800zl !!!! chore to jest.
No dobra ale dość narzekania :)

Monia - w pierwszej ciązy byłam na zwolnieniu i dostawałam kasę zawsze idealnie jak pensję na koniec miesiąca co do dnia.
 
A któraś z was jest na zwolnieniu ile trzeba czekać na pierwszą pensje z zusu.Bo ja miałam teraz 300 zł 10.11 dostałam od pracodawcy za październik i ile mam czekać na resztę

no cóż kwestia twojego pracodawcy, jeśli zatrudnia poniżej 20 pracowników to ZUS wypłaca ci świadczeni po 33dniu przebywania na zwolnieniu, czyli do pracodawcy należy teraz jak najszybciej złożyć twoje wszystkie dokumenty do ZUS i oni mają ode tego czasu 30 dni na wypłacenie ci należności

ja się nie wypowiem ile trzeba czekać bo przez mojego pracodawcę jeszcze od wrześnie nie dostałam złamanego grosza z ZUS, w końcu teraz jak zadzwoniłam do ZUS to już maja wszystko u siebie i mam dostać kasę za 3 zaległe L4 w tym tygodniu
:wściekła/y: jestem tak zła na tego mojego szefa, a zarazem już szczęśliwa że w tym tyg w końcu ta męczarnia dla mnie się skończy :sorry:
 
O ja miałam termin wypłaty na 10listopada za październik.A wszystkie dokumenty zostały złożone w tamtym miesiącu z tego co wiem i pracodawca powiedział ze teraz zus.Wiem ze nawet ostatnie zwolnienie zostało też dostarczone a dostałam je 17 i tego samego dałam.
Maria28- a powiedz do końca miesiąca czyli jak za październik to na koniec października dostawałaś??
Ale przerąbane jak nie ma się męża który pracuje to nie ma za co żyć porażka :wściekła/y:
 
reklama
A któraś z was jest na zwolnieniu ile trzeba czekać na pierwszą pensje z zusu.Bo ja miałam teraz 300 zł 10.11 dostałam od pracodawcy za październik i ile mam czekać na resztę
witam powinno byc tak jelsi w firmie paucje wiecej niz 20 0s0b to szef placi tobie kase za wyplate a zus mu oddaje, jelsi mniej niz 20 osob to wtedy do 40 dni placi szef apozniej musi wysylac do zusu takie pisma co miesiac czy dalej na l4 jestes itd. Bynjamniej tak u mnie jest!
 
Do góry