ewelka...my sie chyba z namy z watku o poronieniach....witaj i tutaj!
mam dzis kolejny fatalny dzien! nic mi sie nie chce...warcze na mezusia...warcze na psa...na wszytkich....
oprócz wszystkich innych dolegliwosci, moje wahania nastrojów denerwują mnie najbardziej...nie moge sobie nic zaplanowac bo i tak nie wiem czy bede miała siłe i ochote zrobic to co sobie zapanowałam...do tego stopnia, ze maz zaproponował ze mnie zawiezie do poznania na zakupy z siostra, da mi karte

-D



)....a mnie sie nie chce...co wiecej byłam na niego zła za to ze nie pomyslał o tym ze wydam pieniadze które mamy odłozone na psa....
nie moge sie z nim dogadac i obrywa mu sie za byle co...chodzimy ciagla zli na siebie...jestem rozdrazniona...
zastanawiałam sie nawet czy nie połykac jakis tabletek na uspokojenie...ale zapytam lekarza bo ide w nastepny piatek....
wrrrrrr....zła jestem! chociaz sama nie wiem na co